Po spotkaniu z Krystianem, a raczej Sean'em, wróciłam do pokoju. Zostałam w nim śpiąca Tris, w dodatku na łóżku Ashtona. Czy ta dziewczyna przestanie mnie kiedyś zadziwiać?
Ruszyłam w kierunku szafy z zamiarem wyciągnięcia z niej piżamy, jednak po drodze weszłam w dużą ilość papierów po słodyczach, których wcześniej nie zauważyłam. Patrząc na nie parsknęłam śmiechem i zaczęłam je zbierać. Zadziwiające jest to, że po takiej ilości słodyczy jaką zjadła Tris i tak nic nie odbije się to na jej figurze. Miałam zamiar wyrzucić śmieci do kosza, ale mój pomysł prysnął wtedy, kiedy zauważyłam zapchany śmietnik. Zrezygnowana postawiłam papierki obok niego i wskoczyłam do łazienki, z zamiarem jak najkrótszego prysznica.
Już po pięciu minutach stałam w progu drzwi łazienki. Związałam różowe włosy w niedbałego koka i podeszłam do dziewczyny. Miałam zamiar przesunąć Tris pod ścianę, ale ta uparcie leżała wciąż na całym łóżku. Pchnęłam ją dwiema rękami, myślałam, że nic z tego nie wyjdzie, jednak zielonowłosa przesunęła się o kilka centymetrów. Ucieszona tym faktem chciałam się tak jak najszybciej położyć, lecz dziewczyna mnie wyprzedziła i z powrotem leżała rozwalona na całym łóżku. Niezadowolona z sytuacji w jakiej się znalazłam rozłożyłam sobie koce Asha na podłodze i się na nich położyłam. Myślałam, że będzie ciężko mi usnąć na twardej jak beton podłodze, jednak już po kilku minutach spałam jak dziecko.
**
Zaspana przewróciłam się na drugą stronę i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu walnęłam w coś twardego twarzą. Podniosłam cię gwałtownie i ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha bruneta, który leżał razem ze mną pod kocem bez koszulki. Patrząc na jego tors nawet nie zauważyłam, że wstrzymuję powietrze.
- Dzień dobry- mruknął mi do ucha.
- Która jest godzina?- zapytałam przecierając oczy i wypuszczając uwięzione powietrze.
- Poczekaj- powiedział i odwrócił się biorąc do ręki telefon- no..- spojrzał na mnie lekko przestraszony.
- Która?- dopytywałam.
- Dokładnie?- zapytał, patrząc w moje oczy, a kiedy tylko mu przytaknęłam podrapał się po karku- No wiesz, jest za pięć siódma- powiedział unikając mojego wzroku.
- Co?- powiedziałam ciut głośniej, żeby nie budzić Tris- czemu mnie budzik nie obudził?- zapytałam bardziej siebie niż jego.
- No, bo wiesz- westchnął- masz bardzo irytującą piosenkę.
- Wyłączyłeś go?- zapytałam zdenerwowana.
- Mogło tak być- przytaknął.
- Świetnie- oznajmiłam wstając z podłogi.
- Gdzie idziesz?- spojrzał na mnie zdziwiony.
- Na lekcje- powiedziałam sucho, zabierając swoje rzeczy do łazienki.
- Myślałem, że poleżymy sobie tak do dziesiątej.
- To źle myślałeś- powiedziałam zamykając się w łazience.
Jak najszybciej założyłam na siebie czarne rurki i niebieską bluzę. Rozczesałam swoje długie różowe włosy i wybiegłam z pokoju, ze swoją torbą, a po drodze rzuciłam już śpiącemu brunetowi zwykle "cześć" na pożegnanie.
Stanęłam przed drzwiami cała zdyszana, wzięłam kilka głębszych wdechów i weszłam do klasy. Wszystkie oczy skupiły się na mnie wliczając w to wzrok niezadowolonej profesor. Uśmiechnęłam się do niej przepraszająco i ruszyłam w stronę swojego miejsca, gdzie zazwyczaj siedziałam sama. Jednak na krześle które zawsze stało puste siedział jeden niebieskowłosy chłopak. Nie wiedząc co robić po prostu stanęłam w miejscu. Patrzyłam na niego zastanawiając się co tak właściwie sobie wyobraża zajmując miejsce obok mnie, jednak zanim zdążyłam do tego dotrzeć usłyszałam chrząknięcie nauczycielki i ciche śmiechy uczniów. Zrezygnowana ruszyłam się z miejsca i usiadłam obok Sean'a.
CZYTASZ
Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasyKSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYLKO ZNAJDĘ CZAS WEZMĘ SIĘ ZA TO. Nazywam się Lynn Villey, przez całe życie myślałam, że jestem zwykłą...