Kiedy rano się obudziłam uśmiech nie schodził mi z twarzy. Tris oczywiście chciała się dowiedzieć co jest tym powodem, ale jak to ja wolałam to utrzymać w tajemnicy. Do czasu balu, oczywiście. Czyli jak się pewnie domyślacie, zgodziłam się na propozycje białowłosego. Dziewczyna nie mogła znieść mojego entuzjazmu i wyszła z pokoju. Ja w tym czasie stwierdziłam, że mogę popracować jeszcze nad żywiołem. Wyciągnęłam rękę w stronę doniczki z rośliną i ,,wyciągnęłam" z niej ziemię. Rzucałam nią pod sufit i ,,łapałam" z powrotem. Szło mi całkiem nieźle, do momentu w której ktoś zapukał do okna, przez co się rozkojarzyłam i cała ziemia wylądowała na łóżku zielonowłosej.
-Cholera.
Spojrzałam na okno za którym zobaczyłam Ashtona. Otworzyłam je po czym się odezwałam.
- Po co ty tu przyszedłeś?- skapnęłam się po chwili, że mam pokój na trzecim piętrze, dlatego jest to niemożliwe, żeby chłopak zaglądał mi przez okno. - I jak ty w ogóle tu weszłeś?- spytałam chociaż znałam odpowiedź.
- Po to, żeby dowiedzieć się dlaczego mnie unikasz i każesz mi się do siebie nie zbliżać. Weszłem tu używając swojej sztuczki z podniesieniem ziemi, której cię nauczyłem - zauważyłam jego zmęczenie na twarzy, worki pod oczami. Widać było, że nie spał od kilku godzin. Miał smutny wyraz twarzy, ale z jego oczu nie mogłam nic wyczytać.
- Powiedziałam ci to co miałam ci do powiedzenia.
- Ale właśnie nic z tego co mi powiedziałaś nie rozumiem.
Kiedy miałam już odpowiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzałam brunetowi prosto w oczy.
- Chyba musisz już iść.
- Poczekaj - miałam zamiar zamknąć już okno kiedy się odezwał - nie przyszedłem tu, żeby się z tobą kłócić tylko po to, żeby zaprosić cię na bal.
- Niestety, spóźniłeś się. Mam już partnera. - uśmiechnęłam się słabo - to do zobaczenia na balu.- zamknęłam okno, po czym od razu ruszyłam w stronę drzwi.
Jak się okazało stał za nimi Peter. Miał on na sobie białą koszulę i czarne spodnie. Nie powiem, wyglądał bardzo elegancko. Trzymał on również w ręce bukiet różowych róż. Uśmiechnęłam się na ten widok. Chłopak to zauważył i go odwzajemnił. Odwróciłam się jeszcze w stronę okna i zauważyłam jak brunet znika. Na co westchnęłam.
- Coś się stało?- zapytał.
- Nie - machnęłam ręką - Wiesz, że bal zaczyna się dopiero za trzy godziny?
- Tak, wiem- odparł - ale skoro miałem ci przynieść kwiaty przed nim to musiałem jakoś wyglądać- uśmiechnął się i podał mi kwiaty. - Mogę wejść?- spytał po czym pokazał ręką pokój.
- Wiesz co? Muszę jeszcze się wyszykować, a wiesz ile czasu to zajmuje. Zresztą - machnęłam po raz drugi ręką - zobaczymy się przed balem.
- Pewnie, przyjdę po ciebie za dwie godziny.
- Czemu tak wcześnie? - spytałam nieco zdziwiona.
- Mam dla ciebie niespodziankę.- uśmiechnął się jakby radośnie, lecz było widać w jego twarzy coś innego, co trudno było mi opisać.
- W porządku- oznajmiłam - to do zobaczenia - dodałam, po czym zamknęłam drzwi przed chłopakiem.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać włosy, gdy nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Myślałam, że to wszedł Peter, bo coś zapomniał. Ale zamiast niego zauważyłam w drzwiach Tris, całą uśmiechniętą.
- Sztywniaku- zawołała.
- Dawno mnie tak nie nazywałaś.
- Wiem- zamyśliła się- z resztą siadaj- pokazała ręką na krzesło- dzisiaj to ja robię ci makijaż.
CZYTASZ
Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasyKSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYLKO ZNAJDĘ CZAS WEZMĘ SIĘ ZA TO. Nazywam się Lynn Villey, przez całe życie myślałam, że jestem zwykłą...