- Co?- zapytałam ze śmiechem.
- No wiesz, standard- zaśmiał się razem ze mną.
- Nie!- zaprzeczyła w tle Tris, na co po raz kolejny wybuchłam śmiechem.
- Jasne- potwierdził brunet.
- To nie jest standard. Po prostu po wysłuchaniu go i stwierdziłam, że dam mu ostatnią szansę- westchnęła.
- Dobra, dobra nie gorączkuj się tak- uspokajał ją.
- Z kim gadasz?- zapytała zmieniając temat- z Lynn?- dopytała.
- Tak, jestem tu- przyznałam zastanawiając się, czy mnie słyszy.
- Lynn!- zawołała- Ash oddaj mi telefon- powiedziała najwyraźniej zabierając go od chłopaka.
-Ej!- zaprotestował, jednak zielonowłosa miała już jego własność w swoich rękach.
- Halo?- zapytała.
- Cześć Tris- powiedziałam z uśmiechem, którego dziewczyna nie mogła zobaczyć przez słuchawkę.
- Hej! Nareszcie rozmawiamy- stwierdziła entuzjastycznie.
- Fakt- potwierdziłam.
- Jak tam u ciebie?- zapytała, jednak, gdy ja tylko miałam się odezwać, ona zrobiła to pierwsza- albo nie, poczekaj. Ja powiem pierwsza- powiedziała triumfalnie- przeszłam całą tą akademię wzdłuż i wszerz, powiem ci, że nie ma tu nic zbyt fascynującego. Oprócz jednego małego szczegółów. Wiesz, że obok mojego pokoju jest magazyn? Jest tam z pięć lodówek, w których oczywiście jest przepyszne jedzenie. Na szczęście jest tam również mikrofala, w której zdążyłam już sobie przygrzać pierogi, łazanki, pizze, w sumie to spaghetti też.
- Jesteś tam dopiero drugi dzień, a już prawie wyjadłaś całą lodówkę- stwierdziłam zszokowana przerywając jej.
- Nie no co ty- zaprotestowała- nie mogłabym zjeść całej lodówki, nie przeszłam jeszcze na dietę składającą się z metalu, byłaby ciężkostrawna. W sumie wątpię, czy kiedykolwiek będę na jakieś diecie. Zbytnio mi nie odpowiadają. Po co się męczyć z głupimi sałatkami, skoro wokół jest tyle pyszności do spróbowania- westchnęła.
- Faktycznie, aż szkoda przechodzić na dietę- zaśmiałam się- ale mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zjem tych wszystkich słodyczy?
- Jak to nie?- zapytała zdziwiona- Musisz, inaczej się zepsują, a szkoda by było je wyrzucać. Masz je zjeść, koniec, kropka. A tak zmieniając i nie słuchając więcej twoich sprzeciwów, jak tam u ciebie?- zapytała.
- Wszystko dobrze, bardzo fajną niespodziankę przyszykowaliście dla mnie w klasie- pochwaliłam ją.
- Tak, jak to wyglądało? Bardzo się wściekła? Nie domyśliła się, że to my? Masz jakieś problemy?- rzucała pytanie za pytaniem.
- Wyglądało to zabójczo. Wściekła się już przez samo pęknięte krzesło, a jak spadła na nią ta góra ziemi, to chyba przekroczyliście granicę jej wytrzymałości o jakieś pięć kilometrów- zaśmiałam się.
- A wie kto to zrobił?- dopytywała, cicho się śmiejąc.
- Nie ma pojęcia- oznajmiłam.
- W porządku- powiedziała z ulgą.
- A jak tam pomiędzy tobą, a Vivanem?- zapytałam z ciekawości.
- No wiesz, miałam zamiar już nigdy mu nie wybaczyć, jednak zmieniłam zdanie- na chwilę zamilkła- zaczekaj chwilę- poprosiła, po czym odeszła od telefonu, nagle usłyszałam dość głośne trzaśnięcie drzwiami- już jestem- wymamrotała- Ash podsłuchiwał, więc wygoniłam go z pokoju- stwierdziła zadowolona.
- A u kogo teraz siedzisz?
- No, u Ashtona- powiedziała triumfalnie.
- Czy ty właśnie wygoniłaś go z jego własnego pokoju?- dopytywałam nie wierząc.
- No wiesz, w życiu różnie bywa- zaśmiała się, a ja tuż po niej.
-Dobra pomińmy to- stwierdziłam nie widząc większego wyjścia- opowiadaj- ponaglałam.
- Powiedział mi całą prawdę, mówił, że na początku nie brał naszego związku na poważnie, tylko jako taką odskocznię. Jednak z czasem zaczęło mu bardziej zależeć, ale mimo to nie przestał sypiać z tamtą zdzirą. Zrozumiał swój błąd dopiero jak się o tym dowiedziałam. Wtedy wymyślił szybko coś na bieżąco, akurat to, że ma brata bliźniaka, na co ja oczywiście jak głupia dałam się od razu nabrać- westchnęła.
- Szkoda, że wtedy i ja tego nie sprawdziłam- przyznałam.
- Obie mogłyśmy to zrobić. Trudno, co było to było. A, więc wracając. Powiedział, że mogę sobie panikować do woli, wrzeszczeć na niego i krzyczeć. A kiedy już skończę on ciągle będzie tam czekał, na to, aż dam mu jakąkolwiek szansę na wytłumaczenie się. Może wiem, że nie powinnam mu wybaczać, bo to jednak zdrada, ale jak możesz się domyślić ja go kocham, a miłość jest czasami naprawdę ślepa- stwierdziła.
- Rozumiem cię- powiedziałam nie do końca szczerze. Nie wiedziałam nic o ślepej miłości, bynajmniej tak myślałam- a teraz idź spać, bo coraz później się robi.
- Zaraz, no wiesz. Nie mogę spokojnie spać, kiedy za ścianą, w lodówce zamarza jedzenie- przyznała, na co ja zchichotałam.
- Dobranoc Tris- powiedziałam.
- Raczej smacznego, ale dobranoc też przyjmę- zaśmiała się- słodkich snów Lynn- pożegnała się wciskając czerwoną słuchawkę.
Z uśmiechem na ustach, odstawiłam telefon na szafkę, po czym rzuciłam ulotne spojrzenie w stronę drzwi łazienki. Nie miałam siły dzisiaj na kąpiel, więc tylko ścisnęłam z siebie brudne ubrania, po czym założyłam piżamę i z zamiarem wykąpania się rano usunęłam, szczelnie przykryta kołdrą.
"Siedziałam na starej, pomarszczonej, skórzanej brązowej kanapie. W rogu pomieszczenia stał mały drewniany kojec dla dziecka. Całe pomieszczenie wyglądało jakby jednorożec przybiegł właśnie tu i zwymiotował na niebiesko. Ściany miały kolor błękitu, a panele na których stałam były zrobione z jasnego drewna. Na ścianach były porozwieszane ramki ze zdjęciami małego dziecka, które najprawdopodobniej tu miało swój pokój. Obok stały trzy niebieskie pudła zabawek, a przy samych drzwiach wielka komoda wypełniona śpioszkami, pieluchami i innymi niezbędnymi akcesoriami. Sufit ozdabiał piękny biały żyrandol, a okna były ozdobione długimi, sięgającymi do samej ziemi firankami. Zauważyłam, że drzwi zaczynają powoli się uchylać, a zza nich wyłaniały się dwie postacie. Spoglądając na kobietę, w pięknych białych jak śnieg włosach sięgających jej do barków, zaniemówiłam. Zauważyłam, że pomiędzy mną, a nią jest ogromne podobieństwo, a kiedy zerknęłam na mężczyznę w kącikach moich oczu zebrały się łzy wzruszenia. Tak bardzo pragnęłam się do nich teraz przytulić, jednak wiedziałam, że jest to tylko wspomnienie, a nie rzeczywistość, w której można cokolwiek zrobić i zmienić bieg zdarzeń. Zauważyłam, że kobieta trzyma w rękach niemowlę, którym prawdopodobnie byłam ja.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Mam nadzieję, że nacieszycie się tylko czterema rozdziałami, w których każdy ma po około 1000 słów ;)
To koniec, przykro mi, że tak mało, jednak nie miałam za dużo czasu, może w tym tygodniu wrzucę jeszcze z trzy.
~🦄
CZYTASZ
Akademia Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasyKSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYLKO ZNAJDĘ CZAS WEZMĘ SIĘ ZA TO. Nazywam się Lynn Villey, przez całe życie myślałam, że jestem zwykłą...