//10

3.8K 273 52
                                    

To nie było nic innego niż Archie, leżący na kanapie. Chrapał jak dzika świnia biegnąca przez las. Podeszłam do niego i szturchnęłam go lekko kolanem, chłopak tylko mruknął i odwrócił się na drugą stronę. Westchnęłam zrezygnowana.

Jest środek nocy, nikomu nie chce się mnie odwozić na drugi koniec miasta.

Postanowiłam wrócić na górę i dospać drugą połowę nocy.

Weszłam do pokoju Archiego i jak się domyślam Jugheada. Położyłam się na łóżku omijając rozłożonego chłopak na podłodze. Nie czekałam długo na sen, po chwili już się nie kontaktowałam.

Wszędzie krew, tylko krew. Facet idzie w moją stronę, nie mam jak uciec. W ręce trzyma nóż, próbuje się ruszyć, ale nie mogę. Jestem przywiązana, wiszę jak reszta ciał obok mnie, ale się nie dusze.

Facet śmieje się ze mnie i podchodzi coraz bliżej. Nie mogę się odezwać, krzyczeć, wołać o pomoc.

Przejeżdża ostrym jak brzytwa nożem po moim odkrytym brzuchu, jestem w samej bieliźnie. Z rany zaczyna sączyć się krew, dużo krwi, opada ona samotnie na podłogę kapiąc. To nie koniec wiele takich liny znalazło się na całym ciele. Nie czułam bólu, a przeraźliwy strach. Kiedy zakończył prace przy moim ciele z nożem, rzucił nim o ziemie z taką siłą, że się od niej odbił i poleciał gdzieś w kąt.

Zaczął jeździć rękami po moim brzuchu rozmazując na nim moją świeżą krew spływającą z ran. Zahaczał o nie jeżdżąc niedbale rękami. Zatrzymał się przy największej włożył w nie swoje ohydne palce i złapał za odstającą skórę. Wbił w nią paznokcie, pierwszy raz poczułam ból, pomieszał się ze strachem, to połączenie okazało się nieznośne. Z całej siły szarpnął za nią zrywając ją z mojego ciał. Wciągnął z kieszenie scyzoryk i odciął nim oderwany kawałek skóry, w końcu mogłam się odezwać, krzyczałam nieubłaganie, wrzeszczałam i próbowałam się wydostać, nikt z was nigdy nie wyobrażał sobie takiego bólu. Rzucił kawałek mojego ciała na ziemię i zaczął agresywnie i pośpiesznie robić to samo z resztą ran.

Gdy skończył wyglądało potwornie, gorzej niż w najróżniejszych horrorach. Już dawno się wykrwawiłam, ale nadal żyłam i czułam wszystko co mi robił.
Dotykał mnie po "dziurach" , wyciągał mi wnętrzności wcześniej przebijając się przez ostatnią warstwę. Było mi nie dobrze, niemal wymiotowałam jak wyciągał moje wnętrzności i rzucał nimi o ziemie. Krzyczałam z bólu, ale on zachowywał się jakby tego nie słuchał.

-Shhh...-Usłyszałam przy uchu.

Wybudziłam się, więc to tylko sen, dziękuję ci szatanie, że nade mną czuwasz.

-Jezus.-Wstałam gwałtownie strącając z siebie rękę i szybko przetarłam twarz rękoma.

Chwila co robi Jug w moim łóżku, najprawdopodobniej mnie przytulając?!

-Co tu robisz?-Odsunęłam ręce od twarzy i spojrzałam na niego.

-Krzyczałaś w nocy, a nie chciałem żebyś obudziła całe osiedle, więc cię przytuliłem i się uspokoiłaś i tak zasnąłem.-Zarumienił się.

-Aha.-Byłam jeszcze w lekkim szoku.

-Co się stało, miałaś zły sen?-Podniósł się do pozycji siedzącej i usiadł naprzeciwko mnie.

-Można tak powiedzieć.-To był horror, a nie sen.

-Opowiedz.-Nalegał.

-Więc stałam na łące i nagle wbiegły króliczki, ja upadłam na zimie i koniec, obudziłam się.

Chłopak zrobił zdezorientowaną minę i cofnął głowę przez co pokazał swoją drugą brodę. Zaczęłam się śmiać.

-Żartuje.-Śmiałam się z jego miny jak opętana.-Kiedyś ci opowiem, teraz musze dostać się jakoś do domu.-Westchnęłam uspokajając się.

-Nie licz na Archiego, zasnął o 3 w nocy, a tak czy siak zwykle w weekendy budzi się o 10.-Ostrzegł.-A naprawdę nie radzę budzić go na siłę.

Zapadł cisza, ja oglądałam z zaciekawieniem pokój Archiego, a Chłopak uważnie mi się przyglądał z fascynacją.

-Boli?-Zapytał chwilę byłam zmieszana, ale po chwili zrozumiałam, że chodzi mu o siną i zadrapaną skórę na policzku.

-Czasem, gorsze jest to, że straciłam połowę włosów.-Chłopak zaśmiał się cicho spuszczając głowę.-Nie wiedziałam, że Betty stać na coś takiego.

-Ona jest trochę... niestabilna psychicznie.-Zaczął chłopak.-Miała parę sytuacji w których nie panowała nad sobą.

-Nie wiedziałam...-Skomentowałam obojętnie.-Zerwaliście, prawda?

-Tak... to nie miało dalej sensu, ona jest taka poukładana, bycie z nią na dłuższą metę było cholernie nudne, aż wyprało mnie z uczuć do niej.-Podparł się z tyłu rękami.

-Muszę wracać do domu, ale...

-Wiem, że się boisz, mogę cię odprowadzić.-Nie pozwolił mi dokończyć tylko zaproponował.

-Jasne.-Zgodziłam się.


-----

-Opowiesz mi o tym śnie?-Odezwał się idący obok mnie Jug.

Była wiosna, a dokładniej końcówka wiosny, był jeden z zimniejszych dni. Ubrany był w jeansową kurtkę z futerkiem, jakieś czarne spodnie, buty na które nie zwróciłam uwagi i tą swoją czapkę. Na ramieniu leżał mu samotny liść, który pewnie spadł z drzewa, a on tego nie zauważył.

-Był okropny, tyle powinieneś wiedzieć.-Rzuciłam.

-Rozumiem.-Odpowiedział powoli kiwając głową.

-Zimno dzisiaj.-Spojrzałam w lekko zachmurzone niebo.

Nie odpowiedział tylko przytaknął głową i także spojrzał w niebo.

-Jeszcze raz przepraszam cię za Betty.-Odezwał się po chwili ciszy.

-Przestań to powtarzać, ona jest stuknięta.-Stwierdziłam.

-Nie przesadzaj.

-Bronisz jej?-Lekko podniosłam głos.

-Nie, ale znam ją długo i wiem, że nie jest tak źle jak sądzisz.-Dalej wybraniał

-Nie było cię tam, nie widziałeś w jaki wpadła szał.-Mówiłam przestraszona zachowaniem Betty.-Wydawał się naprawdę fajna, a tu takie coś.

-Jedziesz na zieloną?-Zapytał.

-Tak, nie mogłabym sobie tego odpuścić.-Odwróciłam głowę w stronę chłopaka i szeroko się uśmiechnęłam, odwzajemnił to trochę mniejszym od mojego uśmiechem.

Właśnie, za 5 dni, czyli w środę. Jedziemy gdzieś nad może, nie wiem za bardzo gdzie. Znaczy jedziemy nad morze, ale hotel mamy nad jeziorem i tam będziemy spędzać większość czasu.

-Z kim jedziesz w busie?-Znowu zapadło pytanie z jego strony.

-Nie wiem, pewnie sama.-Wzruszyłam ramionami.

-Ja też, możesz usiąść ze mną, będziesz czuć się samotna.-Zarumienił się i utkwił wzrok w swoich butach.

-Całe życie tak się czuje, ale dobrze mogę z tobą usiąść.-Uśmiechnęłam się niepewnie, co się ze mną dzieje?!

   •
-----
   •

-Jesteśmy, mam nadzieje, że masz klucze.-Zaśmiał się delikatnie.

-Mam nie martw się.-Odpowiedziałam tak samo.-Do zobaczenia.-Zwróciłam się do chłopaka.

Odwróciłam się z zamiarem pójścia do mieszkania, ale zatrzymała mnie ręka na moim ramieniu. Odwróciłam się i poczułam ciepłe wargi muskające mój policzek.

-Do zobaczenia.

~~~
Zmieniam zasady, tym razem 6 gwiazdek i 3 komentarze to nowy rozdział!!!!!!!!!(nie liczą się komentarze "kiedy next?" XD

The Part Of Story //RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz