//24

2.2K 123 12
                                    

Obudziłam się zalana potem, myślałam, że takie rzeczy tylko w filmach, najgorsze jest to, że nie wiem dlaczego. Nie miałam żadnego snu, nic się nie dzieje.

Jest godzina 5:50, więc nie ma już sensu iść znowu spać i tak nie zasnę.

Nasypałam Hazee karmę, na dźwięk psich ciasteczek obijających się o miskę natychmiast wstała i dorwała się do jedzenia. Moja krew.

Mama z ojcem są w firmie podpisywać jakieś papiery, nadal mam wielki zaciesz, że się pogodzili.

A mama? Mama to bajka. Jest tera taka kochana, opiekuńcza i kochająca, chyba nigdy nie była aż tak szczęśliwa. To urocze.

Ubrałam się w jakąś bluzę i lekko za duże spodnie, jakoś przecież trzeba zakryć ten tłuszczyk. Torba na ramie, buty na nogi i wyszłam z mieszkania zakluczyłam je za sobą.

Jej piechotką do szkoły na drugi koniec miasta, moje nogi już się cieszą.

Boże kiedy emerytura.

     •
———
     •

Szelest, krząknięcie, stukot, wszytko mnie strasznie przytłaczało i na każdy najmniejszy dźwięk moje ciało przychodziły dreszcze. Cały czas się odwracałam, rozglądałam. Szłam właśnie w mało zaludnionej części miasta obok Pop's.

Mam już takie omamy że coś w krzakach zaczęło mi błyszczeć. Masakra nie poradzę sobie jak tak dalej pójdzie.

Gdzieś za drzewami widziałam czubek szkoły, w końcu.

Na przeciwko mnie szedł jakiś facet, ok jestem spokojniejsza, jak mi się coś stanie to mi pomoże.

Nie widziałam jego twarzy.

Gdy mijaliśmy się poczułam jak się odwraca i patrzy na mnie.

Nagle poczułam zimną, duża rękę ciągnąca mnie za tył bluzy.

-Hej słodka, nie znamy się może skądś?-Spytał obrzydliwym tonem.

Tylko nie panikuj, facet się napił, przeprosisz go i pójdziesz dalej.

Gdy odwróciłam się momentalnie jedzenie z całego tygodnia postanowiło pójść na spacer do przełyku. Wszędzie rozpoznam te zmarszczki, te krwiożercze oczy i chytry uśmiech. Chyba każdy już wie kto to jest.

-Nie wydaje mi się, przepraszam, a-ale ja jużmusze iść na zajęcia.-Próbowałam włączyć swoją pewną siebie i sukowatą stronę, ale to było prawie, że niemożliwe.

-A mi się wydaje, że tak.-Zmrużył oczy.-Byłaś pod moim domem z tym chłopcem i idiotycznej czapce.

Lekko pisnęłam ze strachu, modliłam się, żeby tego nie usłyszał. Niestety uśmiechnął się, czuje się coraz pewniej. A to źle.

Czy to już koniec? Ja pierdole ratujcie mnie.

-Ojejku, boisz się?-Wydął wargi.-Pewnie dlatego, że nikt nie zdoła ci pomóc.

zanim zdążyłam przetrawić jego słowa, gwałtownie szarpnął ręką i złapał mnie za gardło. Nie zdążyłam nawet pisnąć, a on zaczął szperać w swoich kieszeniach. Wyciągnął z nich szmatkę i nie pamiętam nawet kiedy mi ją przyłożył do ust,a ja już odpłynęłam.


———

Jug

-Hej stary.-Usłyszałem zachrypnięty głos Archa.-Co tam?

-Czekam na Liv, ale chyba nie będzie jej dzisiaj, nie było jej na pierwszej lekcji.

-W końcu jej rodzice są razem, a matka odzyskała resztki człowieczeństwa, pewnie chce spędzić z nimi jak najwięcej czasu.-Wzruszył ramionami.-Albo po prostu jest chora.-Dodał pewny siebie.

-Wiesz po tym wszystkim od razu mam złe myśli.-Byłem dosyć mocno zmartwiony i zestresowany, w mojej głowie ujawniały się najgorsze scenariusze.

-Ronnie, Betty i Kevin pewnie na nas już czekają.-Ruszyła już w kierunku drzwi wyjściowych ze szkoły.

Ja stałem nadal jak kołek nie jestem pewien czy co powinienem teraz zrobić.

Archie odwrócił głowę aby sprawdzić czy za nim idę. Kidy zobaczył, że się nie ruszyłem, westchnął głęboko.

-Jug, ona jest już dużą dziewczynką, przecież nic jej nie jest i ogląda jakiś serial jedząc pizze.

Zakodowałem sobie to co powiedział i za każdym razem kiedy zaczynałem o niej myśleć powtarzałem sobie te słowa.


———

Liv

Obudziłam się nagle, przypominając sobie wszystkie zdarzenia gwałtownie się podniosłam, ale zamiast wstać mocno uderzyłam o coś głową.

Wytężyłam wszystkie zmysły i ustaliłam że jestem w bagażniku jakiegoś samochodu. Zaczęłam poważnie panikować.

Uderzyłam kilka razy nogami o sufit, nic.

Zaczęłam głośno krzyczeć i rzucać się w małej powierzchni.

Samochód się gwałtownie zatrzymał, a ja uderzyłam plecami o tylnią ściankę.

Drzwi bagażnika się otwarły, a ja ujrzałam jego twarz.

-Zamkniesz w końcu ten ryj?-Wydarł sie.-Oszczędzaj krzyki, aż dojedziemy do domu.-Zatrzasnął klapę tak mocno, że aż wrzasnęłam.

Panikuje, panikuje, panikuje.

Obedrze mnie ze skóry, a potem wypruje mi flaki. Jak innym, obróciłam się na plecy.

Chwila...

Debil, idiota.

Jak trzeba być głupim. W tylnej kieszeni miałam telefon.

Wyciągnęłam go szybko, o mój boże 50% super zasięg, dziękuje boże, że się nade mną zlitowałeś. Natychmiast weszłam w wiadomości.

Do: Juggie
JAK NAJSZYBCIEJ PRZYJEDŹ DO TEJ CHATKI W LESIE, TEJ OD TEGO PSYCHOLA BŁAGAM POŚPIESZ SIE

Skopiowałam to i wysłałam też do Archa.

Wysłałam smsa do Kevina aby przysłał do tej chatki swojego tatę.

Ok jestem zabezpieczona, teraz tym dotrwać aż ktoś mnie uratuje.

Samochód się już miękko zatrzymał i usłyszałam kroki, szybko schowałam telefon do kieszeni.

Klapa się znowu otwarła, nie zdążyłam nawet spojrzeć na jego twarz a wyszarpał mnie z samochodu.

     •
———
     •
Jug

Jest biologia, schyliłem się do plecaka i wyciągnąłem z niego butelkę.

Już wyprostowany wziąłem łyka, w tym czasie odblokowałem pod ławką telefon. Posprawdzałem sobie media i wiadomo... łejt.

Po przeczytaniu wiadomości od Liv wyplułem całe picie na dziewczynę przede mną.

Wszystkie spojrzenia padły na mnie. Po chwili namysły szybko wstałem biorąc z plecaka tylko portfel i kluczyki do domu i samochodu.

-Arch, Kevin.-Powiedziałem kiwając głową na drzwi.

Pokiwali mi tylko twierdząco głowami też wstali i poszliśmy szybkim krokiem do drzwi.

Nauczycielka posłała nam zdezorientowane spojrzenie.

~~~
Drama time 👀

No więc tak

Dzisiaj wznowienie jak widzicie, zostało bardzooo mało rozdziałów do końca więc ;((

Bedą one dodawane co niedziele gdzieś wieczorkiem.

Bardzo kocham, dziękuje za cierpliwość i aktywność 💕

Buzii dla wszystkich

The Part Of Story //RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz