//13

3.7K 168 53
                                    

Nie zdążyłam się obejrzeć, a byliśmy w tym samym "domku", w którym przetrzymywał mnie tamtego dnia.

Nie jestem pijana, Jug to wie, dlatego wszedł za mną do kuchni i postawiła na ziemi. Kropla krwi spadła na podłogę, a ja wiedząc o co chodzi przyłożyłam rękę do nosa. Odsunęłam ją na moje palce były w ciepłej, lepkiej cieczy. Jughead obserwował mnie, przyglądał mi się zmartwionym wzrokiem. Chwilę przyglądaliśmy sobie, chłopka otrząsnął się i z zmieszanym jękiem sięgnął po jakąś szmatę leżącą na blacie. Podał mi kawałek materiały, a ja przyłożyłam go sobie do nosa.

Paszczęście nie trafiała w twarz, ale założę się, że moje obojczyki wyglądają jakby były całe w malinkach. Ale nie suprise, to jebane siniaki.

-Boli?-Zapytał po chwili, wpatrywania się we mnie.

-Nie kurwa łaskocze.-Warknęłam, głupie pytanie, głupia odpowiedź.

-Trzeba coś z tym zrobić.-Nie zrozumiałam o co mu chodzi.

-Chodzi o Betty?

-Tak, nie może tak być, że będzie cię napierdalać bez powodu.-Oburzył się.

-Nie do końca bez powodu.-Poprawiłam go lekko się rumieniąc.

Zmarszczył brwi.

-Tańczyłam z Archieim, a potem prawie mnie pocałował.-Spojrzałam na swoje buty.

Podniosłam wzrok, spiął się trochę.

-To rzeczywiście sobie zasłużył...-Skomentował.-Zasłużyłaś!-Poprawił się.


-----

-Dobra, twoja twarz jest stworzona ze skóry, a nie krwi.-Zakręcił kran w kuchni.

-Dziękuje, też za to, że mnie zabrałeś.

-Nie zostawiłbym cię tam, nikt nie był wystarczająco trzeźwi żeby ci chociaż pomóc.-Wytłumaczył.

-Odwieziesz mnie do domu?-Potarł się po ramionach, nie było zimno, z nudów.

-Jasne.-Westchnął.

   •
-----
   •

Złapałam za gitarę i wyszłam na balkon, tak mam ich kilka. Grałam... brząkałam jakieś melodie siedząc na krześle ogrodowym.

Odprężyłam się obok siedziała Hazel. Szczerzyła się z wystawionym językiem jak głupia. Jest najsłodszym pieskiem na ziemi, założę się jednak, że za kilka miesięcy mi się znudzi i chodź będę ją lochać to nie będzie mi się chciało nią zajmować.

Odłożyłam gitarę, balkon zostawiłam otwarty bo pies nie chciał się stamtąd ruszyć.

Zrobiłam kilka rzeczy, jak sprzątanie czy gotowanie. Dziewny dźwięk cały czas obijał mi się o uszy. Dobiegał z balkonu. Zirytowana weszłam na balkon. Z początku myślałam, że to pies, ale ten spał na krześle. Z balkony słyszałam lepiej, ktoś wołam moje imię. Wychyliłam się za barierkę i na dole zobaczyła chłopaka, co on tu jeszcze robi?

-Nie odjechałeś jeszcze?-Odkrzyknęłam.

-Chciałem, ale pomyślałem, że jak nie masz co robić to w sumie mogliśmy by gdzieś wyjść.-Zaproponował, a mój kącik ust się podniósł.

-Człowieku jest pierwsza w nocy.-Zaśmiałam się cicho, ale tak, żeby to usłyszał.

-Czyli nie? Co ja sobie myślałem.-Zgaduje, że nie miałam tego usłyszeć.

-Tego nie powiedziałam.-Uśmiechnęłam się cwanie.


-----

-Gdzie jesteśmy?-Odezwałam się po dłuższej chwili ciszy.

The Part Of Story //RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz