//27

3K 129 15
                                    

Wyszłam cicho, zaczynam się otrząsać, w moim ciele i głowie dzieje się tyle że chyba się zaraz zrzygam. Jakby ktoś piłą masakrował mnie od środka.

Delikatnie uśmiechnęłam do chłopaków, których po moim wejściu wzrok spoczął na mnie.

-I co?-Od razy zapytał Kevin.

-I nic.-Odpowiedziałam wzruszając ramionami.

-Może nam opowiesz, wszystko dobrze, jak się czujesz?-Nadal naciskał.

-Jezu, ale ty jesteś ciekawski, odpuść.-Powiedziałam, może i trochę chamsko ale „dziwnym trafem" nie mam ochoty o tym rozmawiać.


———

Jade samochodem razem z Jugiem, odstawił Archa i Kevina do domu i właśnie jedzie odstawić mnie. Moi rodzice oczywiście zostali o wszystkim powiadomieni i przyjechali na posterunek, musieli jednak t trochę zostać, a ja już padałam.

-Wszystko ok?-Zapytał nagle a ja nie wiedziała o co mu chodzi.

-Co?-Momentalnie odpowiedziałam.

-No wiesz, nie na codzień jest torturowanym i porywanym przez jakiegoś psychicznego gościa, no przynajmniej ja jeszcze nie miałem takich przygód.-Wzruszył ramionami patrzàc na drogę.

-Ta, wszystko ok.-Beznamiętne odpowiedziałam.

-No może chcesz...-Zaczął ale widziałam że sam tego nie pociągnie.

-No co mam chcieć?-Zachęciłam go.

-Żebym został z tobą w domu.-Spojrzeliśmy na siebie głęboko, ale on po chwili wrócił wzrokiem na ulicę.-Twoich rodziców nie ma, a ja osobiście bym nie chciał w takiej sytuacji zostać sam.

-Ahh.-Wydałam z siebie dziwny, nieprzytomny dźwięk.-Spoko.-Rzuciłam spoglądając na widoki z oknem.

-Bałem się.-Powiedział nagle, znowu wyrwane z kontekstu.

-Co?-Zmarszczyłam brwi.

-Bałem się o ciebie.-Spojrzał na mnie na chwile, a potem znowu jego zwrot utkwił w jezdni.-No bo nas chyba łączy coś...

Onie, onie, jeszcze takiej rozmowy mi brakowało, oby nikt jeszcze nie umarł ze stresu no chciałabym być pierwsza.

-Co masz na myśli?-Postanowiłam to ciągnąć, jak już zaczął to niech leci, przynajmniej będziemy to mieli za sobą.

-No wiesz... całowaliśmy się, w poza tym, ughh trudno mi o tym mówić.

Raz kozi śmierć.

-Ja też.-Posłał mi zdezorientowane spojrzenie.-Ja też coś do ciebie czuje.

Oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie z otwartymi ustami.

-Ja... myślałem, że ty i Daniel...

-Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi.-Przerwałam mu.

-To...-Zaczął chcąc podtrzymać rozmowę.

-Porozmawiamy u mnie w domu, pozwól mi odpocząć chociaż chwile.-Powiedziałam kładąc głowę na fotelu.

     •
———
     •

-No kurwa gdzie te klucze.-Powiedziałam na głos sfrustrowana.-One chyba serio kurczą sie do maluteńkich rozmiarów i kompletnie znikają.

-Spokojnie.-Jug położył mi rękę na ramieniu i wyciągnął spinkę z kieszeni.

Uklęknął przed drzwiami i zaczął majstrować przy zamku.

Coś odskoczyło, położył rękę na klamce i bez problemu otworzył drzwi.

-Właśnie powinnam zgłosić włamanie.-Powiedziałam stojąc lekko osłupiała.

-Myśle, że teraz mają coś ciekawszego do roboty.-Otworzył drzwi na oścież i gestem ręki zaprosił mnie do środka.

Weszłam z błagalnym, lekko skołowany
spojrzeniem.

Od razu uwaliłam się na kanapie sprawiając, że pies leżący na niej podniósł łepek.

-Hej Hazel.-Powiedział Jughead podchodząc do psa i głaszcząc go po głowie.

-Siema psiurze.-Wymamrotałam z głową w poduszce.

Kanapa obok mnie się zapadła, podniosłam głowę i jedyne co widziałam to uda Juga.

Podniosłam wzrok do góry, spoglądał na psa głaszcząc go jedną ręką, uważaj sobie stara bo zaczynam być zazdrosna.

-No to...-Zaczął nie odrywając wzroku od psa.

-No to co?-Ciągnęłam to jak tylko mogłam.

-Powiem wprost.-Westchnął.-Jesteś jedną z najśliczniejszych dziewczyn jakie widziałam, uwielbiam twój charakter i wszystko co w tobie jest, i chyba się zakochałem.-Jego wzrok powędrował na mnie, miał minę poważną jak nigdy.

Ja leżałam jak wieloryb wywalony na ląd, na brzuchu. Spojrzałam mu głęboko w oczy z lekko otwartymi ustami.

Co? Zakochał się? Ale ja? Czy ja dobrze słyszę?

-Umm, eee...-Jąkałam się, nie wiedziałam czy to odwzajemnić, czy siedzieć cicho. Dosłownie mnie zamurowało. Przecież, ja też do niego coś czuję, nie wyobrażam sobie swojego życia w Riverdale bez niego.

Co ja mam teraz kurwa zrobić.

-Jestem debilem, uhh... po prostu zapomnij.-Utkwił spojrzenie w podłodze.

-Nie...-Od razu zaprzeczyłam i wstałam do pozycji siedzącej.-Nie, nie, nie, co ty gadasz, bardzo dobrze, że mi to powiedziałeś.-Przysunęłam się do niego.-Bo widzisz...-Zaczęłam, a ten gwałtownie uniósł głowę, aż lekko się wzdrygnęłam.

-Ty chcesz mi powiedzieć, że...-Miał dosyć zabawny wymalowany szok na twarzy.

Odwróciłam głowę od niego i spojrzałam przed siebie, za oknem były wieżowce i drzewa z pobliskiego lasu. Pogapiłam się chwilę po czym znowu zwróciłam twarz ku niemu. Lekko i wolno pokiwałam głową, a jego oczy jak i źrenice powiększyły się.

Znowu spojrzał się na podłogę, a ja znów przed siebie. Siedzieliśmy dobą minutę w ciszy co nam w ogóle nie przeszkadzało, oboje musieliśmy przemyśleć parę spraw. Naglę poczułam rozgrzewającą i przyjemną rękę na moim udzie. Spojrzeliśmy na siebie, chwilkę wpatrywaliśmy się w siebie. Powoli przysunął się do mnie, nachylał się coraz bardziej, już kiedyś się całowaliśmy, a ja w życiu całowałam się z wieloma chłopakami, ale wydawało mi się jakbym zaraz miała przeżyć swój pierwszy.

Jego usta były tak miękkie i aksamitne jak ostatnio, był to jeden z romantyczniejszych pocałunków jakie miałam do tej pory. Powolny i namiętny, ale nie na długo. Zaczął pochłaniać moją dolną wargę z coraz większą zachłannością.

Zaczęliśmy głośniej oddychać i całować się z coraz większym utęsknieniem. Pod wpływem emocji wślizgnęłam mu się na kolana i usiadłam okrakiem. Zaczęliśmy się całować jakby zaraz miał nastąpić koniec świata, ja przyciskałam się jak najbardziej do jego krocza. Napięcie między nami rosło nie miłosiernie...





Tak właśnie skończyła się moja przygoda w Riverdale, to miejsce stało się moim domem, a moim najgorszym koszmarem jest wyjazd stąd. Mam wspaniałych przyjaciół, którzy mogli by ryzykować własne życie, aby uratować moje. Mam też cudownego chłopaka, który kocha mnie jak nikogo innego na świecie. Opisałam wam wszystko co przytrafiło mi się jak na razie w tym mieście, może i jest trochę niebezpieczne, a ludzie specyficzni, ale w lepsze miejsce nie mogłam trafić.

~~~

Czy to koniec? *następny rozdział* ~za tydzień w niedziele oczywiście

The Part Of Story //RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz