//16

3K 181 115
                                    

Co chwilę ze strony lasu dobiegały przerażające dźwięki, czemu oni kurwa idą tak spokojnie?!

Szłam za rękę z Danielem, a kiedy się bałam ściskał moją rękę mocniej.

Pomyślicie, że jestem sierotą i ciotą, ale ja jestem osobą która się wszystkiego boi.

-Słodko wyglądasz jak masz taką przerażoną minę.-Usłyszałam obok swojego uha ten zachrypnięty głos.

Moja twarz była jak jedno wielkie "beach please", powinien iść do okulisty właśnie trzyma za rękę przerośniętego ziemniaka.

-Stop!-Wydarł się przewodnik.-Nie było was tu więcej?-Rozejrzałam się do tyłu, za nami szło jeszcze jakieś 10 osób, a teraz to my byliśmy ostatni.

Świetnie.

-Musimy ich znaleźć, ma ktoś ich numer?-Zapytał całą grupę.

-Tak, ale zabronił nam pan zabrania telefonów.-Odpowiedziała chamsko nieznajoma mi dziewczyna.

Było trochę "spłoszona" nie wiedziałam za bardzo co się dzieję.

-Trzeba ich poszukać, nie mogą być daleko...-Przewodnik chciał zacząć poszukiwania, ale przerwał mu przeraźliwy krzyk, gdzieś w głębi lasu.

W jednej chwili wróciły wszystkie wspomnienia z lasu, rzecz jasna bałam się wcześniej, myślałam o tym, ale teraz byłam praktycznie przerażona.

Na dźwięki kolejnych krzyków moje nogi zmiękły, i tak jakby upadłam na daniela, on od razu mnie złapał.

-Wow wszystko okej?-Zapytał z takim jakby "psychicznym" śmiechem.-Co tu się dzieje?-Dobra on też jest przerażony.

-Zabierz mnie stąd...-Jęknęłam, zrozumieją mnie tylko osoby których strach jest nie do wytrzymania, jestem jedną z nich.

Pojawił się obok mnie Jughead, jakby wyrósł z pod ziemi.

-Zaraz stąd wychodzimy.-Uśmiechnął się do mnie, ale to był taki uśmiech tylko na pocieszenie, potem znowu jego wyraz twarzy jest zestresowany.

-Musimy się stąd wydostać!-Zwrócił się do przewodnika.

-Musimy ich znaleźć mogło im się coś stać.-Uspokajał wszystkich, bo dookoła panował harmider i przerażenie.

-Jak nas pan nie wyprowadzi panu może się ciś stać.-Warknął na niego wściekle Daniel.

Przewodnik zamarł i rozejrzał się po rozwścieczonej drużynie koszykarskiej.

-W takim razie kierujemy się do obozu...-Cała grupa nie zdążyła nawet dobrze ruszyć, a rozległ się kolejny krzyk, tym razem był on inny. Jakby zdarła sobie gardło, taki paniczny i desperacki.

-Dobra biegniemy do obozu!-Wystrzelił biegiem przed nami, tchórz.

W panice pobiegliśmy za nim, większość osób go wyprzedziło, ja jednak nie mogłam z powody nierównomiernego oddechu. Daniel trzymał moją rękę, więc to zauważył. Zatrzymał się stanął przede mną i zagiął kolana. Z początku chciałam odmówić, ale wiem, że nic tym nie wskóram. Wskoczyłam mu na plecy, i ze mną podbiegł do rzeszy.

Szli oni bardzo szybkim krokiem, ale nie biegli, tak samo robił Daniel, starając się przepchnąć na sam przód.


-----

Leże właśnie u daniela w pokoju na jego brzuszku, znaczy ta pozycja jest trochę dziwna... Głowę mam na gogo brzuchy ale nogi już przy jego głowie, nie mogłam zasnąć. Wszyscy z tego pokoju poza mną postanowili przespać się aby uregulować emocje. A żeby było śmieszniej 2/4 tego pokoju chrapie jakby dławili się powietrzem. Daniel jednak do nich nie należy. Jeździłam kciukiem po jego klatce piersiowej i bawiłam się koszulką.

Wracając do sprawy pokoju, był on w trójce z dwoma kolegami z drużyny. Postanowiłam spędzić tu noc, bo nie chciałam jeszcze się stresować konfrontacją z Betty, i chciałam być blisko niego...


-----

Obudziłam się jako pierwsza, tak sądzę, bo jest 4:30 rano, spałam może jakieś 3 godziny, wystarczy.

Wstałam z łóżka i rozprostowałam nogi, pomyślałam, że może wyjdę na zewnątrz pooddychać świeżym powietrzem.

Ubrałam jakieś kapcie i otwarłam drzwi, po podniesieniu wzroku od razu pożałowałam.

Zamarłam.

Może z 10/15 metrów ode mnie, zobaczyłam coś okropnego.

Jedną z zagonionych wczoraj dziewczyn. Była... przypita do dwóch desek tworzących krzyż. Była ubrana w jakiś worek, cała wysmarowana krwią i miała ręce i stopy przybite gwoździami do desek. Nie wydawałam z siebie żadnych znaków życia.

Po kilu minutach przypatrywania się z domku obok wyszła nauczycielka wraz z wczorajszym przewodnikiem. Pierwsze co zauważyli, było mną, wpatrującą się w punkt przede mną. Niczego nieświadomi przenieśli wzrok na dziewczynę, może z kilka sekund wiercili w niej dziurę wzrokiem. Kiedy nauczycielka się otrząsnęła pobiegła do niej przeraźliwie i płaczliwie krzycząc jej imię. Kiedy oni biegli w jej stronę ja powoli szłam w tamtą stronę.

Dzięki bogu dziewczyna otworzyła oczy i na nich spojrzała, kiedy rozejrzała się z bólem dookoła zaczęła cicho łkać. Przybiegło kilka osób, dzieciaki i osoby pomagające ją stamtąd ściągnąć.

Nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać, cała twarz miałam we łzach. Nie szlochałam, tylko łzy spływały po mojej twarzy. Ktoś stanął bardzo blisko mnie i delikatnie obrócił w swoją stronę za ramiona. Stał przede mną Jughead, w krótkich spodenkach i jakieś starej, spranej koszulce.

Przyciągnął mnie blisko siebie przytulając, tuliłam się do niego głową, a on położył na niej swoją. Twarz odwróconą miałam w stronę zajścia i delikatnie zdejmowanej z konstrukcji dziewczyny.

-Nie patrz słońce.-Odwrócił moją głowę w drugą stronę, ja mocno zacisnęłam oczy i przytuliłam go mocniej.

Pocałował mnie w głowę i położył się na moje głowie policzkiem dalej obserwując co dzieje się przed nami.

-Boję się.-Wyjąkałam przez łzy, co ja poradzę, że mój strach zawsze jest paniczny.

Sory że wam przerywam ale napiszcie proszę w komentarzu kogo wolicie Jugheada czy Daniela? Teraz dalsza część.

-Chyba wrócę do domku.-Oznajmiłam przecierając łzy.

   •
-----
   •

Jak powiedziałam, tak zrobiłam, pakowałam wcześniej rozpakowane rzeczy, a było ich mało, bo postanowiłam trzymać wszystko w walizce. Postanowiłam, że nie mam psychiki, ani ochoty przebywać w tym pokoju. Myślę że przesiedzę to u Daniela, powiedział, że mogę do niego przychodzić kiedy tylko potrzebuje. Zapewne zostaniemy tu do jutra max dwa dni. Nie sądzę, że są takimi amebami, aby zostawić nas w tym psychicznym miejscu.

Zapukałam kilka razy, no bo w końcu ktoś może się przebierać.

Otworzył mi sam Daniel, na mój widok uśmiechnął się od razu.

-Mogę się wprowadzić?-Wskazałam na walizkę.-Ale jeśli chłopaki nie chcą nie szkodzi, zawsze mogę iść do Juga.-Chłopak rozszerzył oczy.

-Oczywiście, że możesz!-Powiedział szybko.-Wejdź, spytam się chłopaków co o tym myślą, ale lubią cię, więc nie będzie problemu.

Weszłam do środka i nieporadnie podniosłam walizkę i położyłam ją na łóżku.

-Nie macie nic przeciwko, żeby Liv tu spała?-Zapytał całe pomieszczenie.

-No co ty.-Wzruszyli ramionami.

-Teraz to twój dom.

~~~
12 gwiazdek ro kolejny rozdział !!!!!

The Part Of Story //RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz