8. MAMY KANDYDATA

9K 373 22
                                    

Od tamtego dnia minęło półtora tygodnia, moja przyjaciółka wciąż to przeżywała, ale w porównaniu do tych pierwszych dni było o wiele lepiej. Pablo chciał, by mieszkała z nim, przynajmniej do momentu, aż cała sprawa się nie wyjaśni, jednak ona stanowczo odmówiła. Zaczęła widywać się z psychologiem, który, jak sama powiedziała, pomagał jej. Dużą rolę w tym wszystkim grał Aaron, który wziął wolne z pracy i nie pozwalał jej wychodzić samej z domu.

Jeśli chodzi o mnie i o sytuacje w szkole, to praktycznie nic się nie zmieniło od pierwszego dnia. Miałam dobry kontakt z Davidem i Samuelem, a Ruda stawała na głowie, by tylko mi dopiec. Szkoda tylko, że te jej starania nic nie dawały, bo wszystko mnie albo śmieszyło, albo odbijało się na niej. Zdążyłam poznać też naszą wychowawczynię, która nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, już w ciągu dziesięciu minut pokazała, co potrafiła. Nikomu nie pozwalałam sobą miotać, dlatego szybko trafiłam na dywanik Loczka, którego nie zdziwiła moja obecność.

― I jak wrażenia? ― zapytał, nie odrywając wzroku od monitora. ― Milutka jest, prawda? ― usiadłam naprzeciwko niego i próbowałam nie wyrzucić z siebie litanii przekleństw.

― Bardzo. ― powiedziałam, prychając. ― Jeśli chce się jej Pan pozbyć, to chętnie pomogę. ― spojrzał na mnie z uniesioną brwią. ― Proszę sobie przypomnieć naszą rozmowę na samym początku, sam mi Pan to zasugerował.

― Wiem o Twoich wybrykach i domyślam się, do czego jesteś zdolna. ― wzruszyłam ramionami. Nie chciałam go wyprowadzać z błędu, ale prawda była taka, że guzik o mnie wiedział. ― Masz już jakiś pomysł?

― Nie, jak będę miała, to na pewno się tu zjawię. ― kiwnął głową, pozwalając mi wrócić na lekcje. Na szczęście zadzwonił dzwonek, zanim doszłam do klasy.

Często przyłapywałam Chrisa na tym, że na mnie patrzył, kiedy zauważał, że ja również mu się przyglądałam, uśmiechał się i kilka razy próbował do mnie podejść, ale zawsze go wymijałam bez słowa lub odwracałam się i szłam w innym kierunku. To zachowanie było co najmniej dziwne i w końcu zaczęło mnie irytować. Najgorsze było to, że jego kumple z drużyny również zaczęli mnie „widzieć". Kilka razy David mówił, że byłam tematem plotek w męskiej szatni, co wcale mi się nie podobało. Miałam być szaraczkiem; niczym niewyróżniającą się dziewczyną.

― Czekasz na zaproszenie? ― spojrzałam na „Loczka", z którym miałam wychowanie fizyczne. ― Pobiegaj sobie dodatkowe kilka kółek.

― Świetnie. ― prychnęłam pod nosem i zaczęłam biegać. Wciąż nie miałam idealnej kondycji, ale przebiegnięcie kilku razy boiska do siatkówki, nie robiło na mnie większego wrażenia.

Na szczęście już reszta lekcji minęła mi normalnie i w spokoju mogłam wrócić do domu. Cały czas czekałam na wieści od mojego brata, ale od ponad tygodnia nie miałam z nim kontaktu. Pomyślałam, że załatwia jakieś ważne sprawy i jednak w Miami będzie o wiele później. Zaskoczyłam się, kiedy po wejściu do domu, zobaczyłam Maxa, dyskutującego z Aaronem i Janet.

― Cześć. ― mruknęłam i nie czekając na odpowiedź, poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w wygodniejsze rzeczy, po czym wróciłam do pomieszczenia, rzucając się na starszego brata. ― Miałeś zadzwonić! ― powiedziałam z wyrzutem. ― Nie lubię niespodzianek, dobrze o tym wiesz.

― Wiem, ale i tak chciałem Cię zaskoczyć. ― uśmiechnął się. ― Czemu nie mówiłaś, że zmieniłaś szkołę? ― spojrzałam z wyrzutem na swoich przyjaciół. ― Paige, coś Ty narobiła?

― Nic. ― powiedziałam zgodnie z prawdą. ― Nie chce mi się tego tłumaczyć, więc powiem w skrócie. ― westchnęłam, siadając na krześle obok bruneta. ― Dyrektor się na mnie uwziął i kiedy nadarzyła się okazja, bez mojej wiedzy przeniósł mnie do innej placówki.

― Tak bez powodu się na Ciebie uwziął. ― zaczął drążyć. Znów spojrzałam na swoich przyjaciół z nadzieją, że mnie jakoś wybronią, ale wyszli z pomieszczenia, życząc mi powodzenia.

― Super jesteście. ― powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem. ― Mam swoje za uszami i na tym pozostańmy, dobra? I tak szczerze, na dobre mi to wszystko wyszło, są małe „problemy", ale sobie z nimi poradzę. ― uniósł brew. ― Ruda jest ze mną w klasie. ― tym razem ze szczegółami wyjaśniłam mu, jak wygląda nasza „relacja".

Przez kolejne dwie godziny byłam zmuszona opowiedzieć bratu o moim życiu, które „prowadziłam". Nie uśmiechało mi się to, bo nie mogłam mu powiedzieć, gdzie pracowałam, znałam jego i ojca zdanie na temat takich miejsc. Dla ścisłości nie okłamałam go, lekko minęłam się z prawdą. Powiedziałam, że wuj Janet nas zatrudnił i pomagałyśmy mu na magazynie i zdarzało się, że robiłyśmy jako kelnerki. Czasami lokal był wynajmowany i wtedy rzeczywiście musiałyśmy się ruszyć poza bar.

― Rozmawiałem z ojcem i jak wtedy miałaś wybór, tak teraz nie masz i musisz się do mnie wprowadzić. ― Aaron i Janet spojrzeli na mnie wymownie. ― Znam Twoje zdanie i jakby je szanuję, ale kilka spraw się pokomplikowało i to nie ma znaczenia czy się zgadzasz.

― Żartujesz ze mnie? ― uniosłam brew. ― Mówiłam, że ot tak nie mogę się stąd wyprowadzić. Czynsz i wszystko inne nie jest tanie, a nie chce ich obarczać takimi sumami. ― zirytowałam się, bo w końcu co ojciec sobie myślał? ― Co niby się skomplikowało? ― przed odpowiedzią mojego brata uchroniła Janet.

― Właściwie to ostatnio Liam mówił mi, że szuka jakiegoś mieszkania. Ja i Aaron dobrze go znamy, Ty w sumie też, więc pewnie skorzysta z takiej okazji.

― Chcecie się mnie pozbyć. ― stwierdziłam z udawanym wyrzutem. ― Świetnie, kiedy mam się wprowadzić?

― Powiedziałbym, że już, ale na tydzień muszę wrócić do domu. Naciesz się jeszcze wolnością. ― mrugnął do mnie. ― Skoro mamy wszystko załatwione, to będę się zbierał. Za kilka godzin mam samolot.

Nie byłam zła na przyjaciół, że szybko znaleźli rozwiązanie, wiedziałam, że z ojcem nie miałam co gadać, bo do pełnoletności jeszcze miałam kilka miesięcy, ale liczyłam na to, że to wszystko przedłuży się w czasie. Janet chyba na serio wzięła moje słowa o pozbyciu się, bo przepraszała mnie cały wieczór i jeszcze następnego dnia rano. Musiałam jej wytłumaczyć, że to wszystko mnie nie uraziło, a tak naprawdę spadł mi kamień z serca.

No one is perfect W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz