Był piątek, tego dnia marzyłam tylko o tym, by wrócić do domu i cieszyć się dwoma pozostałymi, wolnymi dniami. Miałam wrażenie, że było coś w powietrzu, Ruda przypominała mi o swoim istnieniu trzy razy bardziej, niż zazwyczaj, a to wszystko za sprawą znajomych Chrisa, którzy aż nadto zaczęli się mną interesować. Przez większość przerw musiałam chować się w bibliotece, ale i tam w końcu ktoś na mnie wpadł. Byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów, nie zważałam na to, co mówiłam ani do kogo. Chciałam tylko znaleźć się w domu, mając nadzieję, że chociaż tam będę mieć spokój.
Kiedy w końcu zadzwonił ostatni dzwonek, jako pierwsza wybiegłam z klasy. Nie zwróciłam uwagi na to, że moja „wspaniała" wychowawczyni mnie wołała. Wszystkich innych też ignorowałam, prawie biegnąc w stronę z wyjścia z dziedzińca szkoły. O mały włos nie wpadłam pod samochód, okazało się, że kierowcą był Aaron, który najpierw mnie opieprzył, a później pozwolił wsiąść do auta. Przez całą drogę się nie odzywał, co wcale mi się nie podobało. Kilka razy próbowałam zacząć rozmowę, ale do samego końca ani drgnął.
― Po co przyjechaliśmy na komisariat? ― zapytałam, kiedy byliśmy na miejscu. Mój przyjaciel wysiadł z auta, po czym walnął w dach, dając mi tym samym znak, bym zrobiła to samo. ― Język Ci wypadł? ― zadałam kolejne pytanie.
― Nie, chodź. ― odezwał się i ruszył w stronę wejścia. ― Złapano dwóch, potencjalnych oprawców Janet. Właśnie ma wskazać któregoś. ― westchnął. ― Mężczyzna, który się zgłosił jako świadek, miał też stanąć pośród nich. Przynajmniej tak powiedział policjant.
Usiedliśmy na krzesełkach i czekaliśmy, aż nasza przyjaciółka w końcu wyjdzie z dobrą nowiną. W międzyczasie Aaron wyznał, że już gadali z Liamem, który powiedział, że wprowadzi się nawet tego dnia, którego ja przeniosę się do brata. Kilkukrotnie próbowałam się domyślić, jakie sprawy się pokomplikowały, bo właśnie takiego argumentu użył mój brat. Nawet zdarzyło mi się zapytać go o to, ale nie uzyskałam takiej, jakbym chciała odpowiedzi. Postanowiłam jednak, że tak łatwo nie odpuszczę i będę pytać go o to tak wiele razy, że koniec końców się dowiem.
― I jak? ― brunet gwałtownie wstał i podszedł do Janet, która miała szeroki uśmiech na twarzy. Ja również podniosłam tyłek z niewygodnego krzesła i tak samo szybkim tempem, co mój przyjaciel, podeszłam do brunetki.
― Świadek, który się zgłosił, był tym, co mnie zaatakował. Podał rysopis człowieka, który widział całe to zajście i chyba myślał, że w taki sposób mu się upiecze. Myślałam, że zejdę na zawał, kiedy koło mnie stanął. ― westchnęła. ― Jedźmy do domu. Wtedy Wam opowiem, jak to wszystko wyglądało.
To wszystko było dziwne, skoro świadek się nie zgłaszał, to po co ten facet to zrobił? Wkopał sam siebie. Śmieszne jest to, że nie poniesie konsekwencji tylko za to, co usiłował wyrządzić Jan, ale także za składanie fałszywych zeznań.
Humor mojej przyjaciółki uległ takiej poprawie, że przez chwilę myśleliśmy, że nam ją podmienili. Dziewczyna przez cały wieczór miała ogromny uśmiech na twarzy, wygłupiała i śmiała się praktycznie co moment. Nawet gdy przyszedł czas jechać do pracy, to była uśmiechnięta. Pablo od razu nam zaznaczył, że tej nocy spodziewa się tłumu i że będziemy miały wiele roboty.
I jak zwykle się nie mylił. Już po trzech godzinach była standardowa liczba osób. Później już, praktycznie nie było miejsca na parkiecie, a przy barze było około dwudziestu osób, Janet i ja nie miałyśmy ani chwili wytchnienia, dlatego w pewnym momencie na ratunek przyszli Aaron i Pedro.
― Możecie iść na przerwę, my damy sobie radę. ― nie skończyli mówić, a nas już nie było. Wyszłyśmy na zewnątrz od strony personelu. Zawsze, w czasie przerwy gawędziłyśmy sobie z ochroniarzami, którym praktycznie zawsze się nudziło podczas pracy. Akurat trafiłyśmy na jakąś bójkę, więc oparłyśmy się o ścianę budynku i w milczeniu się wszystkiemu przyglądałyśmy.
Ku mojemu niezadowoleniu w bójkę był zamieszany nie kto inny, jak Chris, który wraz z jakimś szatynem, którego nie widziałam w szkole, okładali kilka osób właśnie z bruneta klasy. Temu wszystkiemu przyglądała się Ruda z przyjaciółkami, a ja już wiedziałam, że koledzy ochroniarze będą musieli wparować do środka, bo w tamtym miejscu nie miałam zamiaru się hamować. Podzieliłam się tym z przyjaciółką, która zaczęła się głośno śmiać, czym zwróciła uwagę wszystkich. Ta chwila nieuwagi pozwoliła ochroniarzom odciągnąć od siebie chłopaków.
― Jak zawsze pomocne. ― skomentował jeden z ochroniarzy. ― Wy możecie wejść, a Wasza dwójka, wypierdalać mi stąd, bo nie będę już taki miły. ― Chris spojrzał na mnie z uniesioną brwią i wszedł do środka, a za nim pobiegła Ruda.
Przez kolejne kilka minut jeszcze zostałyśmy na zewnątrz, po czym wróciłyśmy do pracy. Nie zdziwiłam się, kiedy przyszło mi obsługiwać „znajomych" ze szkoły i w dodatku tego bruneta. Starałam się nie zwracać uwagi na spojrzenie bruneta, co niezbyt mi wychodziło, bo już miałam to wszystko skomentować, ale wtrąciła się Ruda.
Uważnie słuchałam jej wywodu na temat tego, co robiłam w tym miejscu i jak zarabiałam na życie. Nie chciałam psuć sobie nocy, więc nawet jej nie odpowiedziałam. Przewróciłam oczami, po czym podałam Chrisowi i jego towarzyszowi dwulitrową whisky i dwie szklanki, i życzyłam miłej zabawy.
Reszta nocy minęła mi dosyć zabawnie, bo Ruda, zamiast się bawić i nie zwracać na mnie uwagi, co chwilę próbowała mnie ośmieszyć. Każde jej słowo spływało po mnie jak po kaczce, ale Aaron zdążył się już zirytować i sam od siebie powiedział kilka słów, co nie tyle, ile mnie i Janet rozśmieszyły, to jej zamknęły buźkę. Moja przyjaciółka nie byłaby sobą, gdyby do tego nie dodała trochę od siebie, co jeszcze bardziej spotęgowało mój śmiech. Alison w końcu już nie wytrzymała i próbowała się na mnie rzucić. Może nawet by jej się to udało, ale powstrzymał ją nie kto inny, jak Chris. Chłopak powiedział jej coś, przez co dostał w twarz i to dwukrotnie. Zaśmiałam się pod nosem, po czym wróciłam do swojej pracy. Cały czas czułam na sobie wzrok bruneta oraz moich przyjaciół. Po nie wiem jakim czasie, w końcu nie wytrzymałam i rzuciłam, że idę na przerwę.
― O co Ci chodzi? ― zapytałam bruneta, który do mnie podszedł. ― Nie chcę z Tobą dyskutować, tylko powiedzieć, byś trzymał się z daleka ode mnie i nie wtrącał się w nie swoje sprawy. Ja mam gdzieś, co robisz i z kim, nie znam Cię i nawet nie chcę i to ma być obustronne, jasne? ― nie czekałam na jego odpowiedź, wróciłam do środka i do końca pracy, nie rozmawiałam z nikim.
######
![](https://img.wattpad.com/cover/110525302-288-k236371.jpg)
CZYTASZ
No one is perfect W TRAKCIE POPRAWY
Genç KurguMOGĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEŚCISŁOŚCI! KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWY Paige od lat musiała zmagać się z nieprzyjemnościami. Jej wygląd dawał wiele do życzenia, jednak nie przeszkadzało jej to do momentu, kiedy jej rodzice odeszli z tego świata. Musiała przenieś...