63. Skąd ten pomysł?

3.9K 221 95
                                    

Paige wybiegła z domu, ruszyłem za nią, ale nie widziałem gdzie pobiegła. Dzwoniłem do niej, pisałam, ale ona tylko kazała mi spierdalać i dać jej spokój. Znów próbowałem do niej dzwonić. Wyłączyła telefon. Wściekły poszedłem do salonu gdzie siedzieli wszyscy, Andrea odzyskała już przytomność i trzymając worek lodu przy głowie uśmiechała się. Nie wiele myśląc podszedłem do niej i złapałem ją za gardło, ona jak i pozostali patrzyli na mnie z przerażeniem, ale mało mnie to obchodziło. 

- Zadowolona z siebie jesteś?! - Warknąłem.

- Proszę, puść. - Rzuciłem ją na kanapę i podszedłem do okna. 

- Jeżeli coś jej się stanie, ty za to zapłacisz. - Powiedziałem, po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Nath'a. - Bądź u mnie za pięć minut z Car. - Tak jak powiedziałem tak było, pięć minut później była u mnie dwójka moich przyjaciół. 

- Co się stało? - Zapytała Car. 

Powiedziałem im jak to wszystko wyglądało, Caroline była na mnie wściekła i rzuciła we mnie jakimś wazonem. Później wzięła się za Andreę, której przystawiła spluwę do głowy. 

- Namierzyłem jej telefon.- Powiedział Nathan. - Jest w lesie. 

- Zadzwonię do Matt'a i Carla, żeby ich pilnowali. - Caroline poszła zadzwonić, a ja poszedłem do pokoju. Wziąłem na wszelki wypadek broń i dodatkowe magazynki. 

- Mam nadzieje, że Patrick jej nie dorwał. - Powiedział Nath. - Za bardzo ją polubiłem, żeby patrzeć na jej zmasakrowane ciało. 

- Zamknij się! - Warknąłem. - Nic jej nie będzie. - Powiedziałem spokojnie. - A wy. - Zwróciłem się do pozostałych. - Oddajcie telefony i inny sprzęt. 

- Po co? - Zapytał Alex. 

- Żeby żadne z was nie zadzwoniło po psy. - Zmierzyłem wzrokiem Caroline. 

- Przez tą sukę moja kuzynka może zginąć. Nie będę udawała normalnej dziewczyny. - Odpowiedziała. 

- Jesteśmy. - Powiedział Matt. - Co się dzieje?

- Zabierzcie im telefony i inny sprzęt, nie pozwólcie nigdzie wychodzić i najlepiej trzymajcie ich w jednym pomieszczeniu. Jeżeli będą problemu, macie ich ogłuszyć. - Kiwnęli głowami. 

****

Dotarliśmy do dobrze znanego mi miejsca. Nie wiele myśląc wbiegłem do rudery, nie było jej nigdzie. W żadnym pokoju, czy na dachu. Było ciemno, potknąłem się i upadłem, na przeciw mnie był ślad krwi, świeżej. Kurwa, Paige musiałaś się stąd ruszać?! Jeszcze coś sobie robiąc? Wróciłem do przyjaciół, którzy trzymali w rękach telefon mojej dziewczyny. 

- Jest na górze? - Zapytał Nathan. 

- Nie ma, ale nie dawno tu była. Jak schodziła musiała się potknąć czy coś. 

- Skąd ten pomysł? - Zapytała Caro. 

- Na jednym drucie jest świeża krew. Musiała się zahaczyć jak schodziła z dachu. 

- Może nie jest daleko. - Rozdzieliliśmy się. 

Przeszedłem już całkiem spory kawałek, a jej nigdzie nie ma. Nathan i Car też jej nie znaleźli, usiadłem na jednym z większych kamieni i zebrałem myśli, gdzie ona mogła pójść? Do domu na stówę nie wróciła, bo chłopaki by już dawno do nas zadzwonili, Aron lub Cami też. Max by mi już dawno wpierdolił, a Rick mnie zabił. Została więc jedna opcja, szlaja się po mieście. 

- Wróćcie do samochodu i jedźcie w stronę jakiś pubów. Nie ma szans, żeby była jeszcze w lesie. - Powiedziałem do krótkofalówki. - Ja pójdę na pieszo. - Dodałem. 

Jak dotarłem do miasta stanąłem między parkiem, a drogą przez osiedle, która była krótsza do centrum. Poszedłem właśnie tą, bacznie obserwowałem wszystko dookoła, żeby przypadkiem niczego nie przeoczyć. Natrafiłem na jakiś dwóch kolesi, którzy siedzieli na ławce, jeden z nich trzymał się za rękę. 

- Na co się patrzysz dzieciaku? - Zapytał ten drugi. 

- Boli ręka? 

- Jakaś laska mi ją wykręciła. - Uniosłem brew. 

- Jak wyglądała? 

- Ciemno jest! Nie bardzo widziałem, ale na pewno była bardzo niska i miała długie ciemne włosy, chyba czarne. 

- Gdzie poszła? - Pokazali mi palcem jedną z uliczek, natychmiast tam pobiegłem.

Szedłem tą uliczkę dokładnie patrząc w każdą stronę, z dala widziałem jakąś ciecz, która była rozlana na ziemi. Krew, wyciągnąłem szybko krótkofalówkę i powiedziałem, żeby do mnie przyjechali. Byli po trzech minutach. 

- Myślisz, że to jej krew? 

-  Dwóch kolesi mówiło, że widzieli jak tędy szła. Chodzicie. 

Zapytałem ich czy czegoś jeszcze nie słyszeli lub nie widzieli. Na nasze szczęście lub nieszczęście słyszeli jak jakiś trzech typów coś gada i wynosi kogoś z tej uliczki. 

Vapers, tylko to mi przyszło do głowy. 

_________

A macie jeszcze jeden dzisiaj :P

Cześć Gwiazdeczki <3

No one is perfect W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz