- Jakoś sobie tego nie wyobrażam. - Powiedziała Caroline i zaczęła się śmiać. - Wy? Razem?
- Udajemy. - Mruknął Chris.
- Możecie się pocałować? - Cały czas się brechtała.
- Powiedz, że naturalnie byłaś blondynką. - Westchnęłam.
- Tak samo jak ty. - Wystawiła mi język. - Chętnie zobaczę jak się miziacie w szkole.
Opadłam zrezygnowana na swoje łóżko, po czym sięgnęłam po poduszkę, żeby rzucić w dziewczynę.
- Mówiłam, żeby strzelić w łeb Rudej to nie! - Zaczęłam wymachiwać rękoma.
Zmrużonymi oczami popatrzyłam na Chrisa, który zaczął się śmiać.
- Zamknij dziób! - Nakazałam.
- No Chris, słuchaj się swojej dziewczyny. - Rzuciłam w nią kolejną poduszką.
- Muszę się pochorować. - Mruknęłam - Najlepiej na całe życie.
- Nie przesadzaj. - Powiedziała białowłosa. - Nie będzie tak źle. Jak coś kogoś skopiemy. - Mrugnęła.
Była piąta po południu, na termometrze jest w chuj stopni, a ja leże na łóżku w dresach i koszulce. Topie się, krócej mówiąc. Wstałam z łóżka i czym prędzej poszłam do garderoby. Ubrałam strój kąpielowy, który składał z krótkich szarych spodenek i sportowego stanika w tym samym kolorze. Narzuciłam jeszcze dłuższą koszulę i wyszłam z pokoju.
- A wy na co czekacie? - Założyłam ręce na biodrach. - Zbierać się i jedziemy na plaże!
- Idź zapytać się czy ktoś chce jechać! - Wrzasnęła dziewczyna po czym oboje wypadli z pokoju jak oparzeni.
Wzięłam szybko mały plecak i ręcznik, a na głowę założyłam swoje pilotki. Szybko zbiegłam na dół gdzie siedziała reszta.
- Jak ktoś chce jechać z nami na plaże ma pięć minut na przygotowanie! - Wszyscy zerwali się i pobiegli do swoich pokoi, ja zaczęłam się śmiać. - O hej. - Przywitałam się z wujkiem.
- Widzieliśmy się już. - Powiedział z cichym śmiechem.
Machnęłam na to ręką i popatrzyłam na towarzyszy Ricka. To byli Ci sami kolesie co byli w biurze Luka, oboje byli ubrani na czarno. Różnili się kolorem włosów, oczu i wzrostem. Jeden był szatynem o piwnych oczach, a drugi miał czerwone włosy i zielone oczy. Ten pierwszy mógł być wyższy o minimalnie pięć centymetrów od drugiego.
- Co im się tak przyglądasz? -Zapytał wujek.
- Zawsze się przyglądam. - Przypomniałam.
- PAIGE! JEDZIEMY! - Krzyknął brunet wchodząc do salonu. - Carol, Ash. - Przybili piątki, po czym wyszliśmy.
Ja, Caroline, Chris, Matt i Nathan jechaliśmy ścigaczami, a reszta pomieściła się w trzech samochodach. Byliśmy na miejscu po dziesięciu minutach i od razu pobiegliśmy zająć jakieś miejsce na plaży. Na szczęście nie było aż takiego tłoku. Kiedy się "rozgościliśmy" chłopaki pobiegli do wody, a ja z białowłosą położyłyśmy się na ręcznikach. Zaczęłyśmy się śmiać z chłopaków, którzy zaczęli na siebie wskakiwać i podtapiać. Nawet podeszłyśmy bliżej, żeby porobić kilka fotek im jak i sobie. Po skończonej sesji Car zaciągnęła mnie do wody, żeby trochę pomoczyć nogi. Skończyło się tak, że Nath razem z Chrisem wybiegli z wody z zamiarem wrzucenia nas, nasza reakcja była przewidywalna. Zaczęłyśmy spierdzielać jak najdalej od tych przemoczonych kur. Kilku ludzi nawet podeptałam, tylko po to żeby brunet mnie nie złapał. Kiedy nie widziałam go w pobliżu chwilę przystanęłam, żeby złapać tchu co wykorzystał. Zaszedł mnie od tyłu i przyrzucił przez ramię. Zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękoma jak i nogami, miał z tego niezły ubaw podobnie jak Caroline, która jeszcze stała na gruncie. Po chwili podobnie jak mnie Nath przerzucił ją przez ramię i podążył w stronę wody. Tym razem to ja się śmiałam.
- Gdzie mnie wleczesz? - Zapytałam chłopaka.
- Na pomost. - Uśmiechnął się cwaniacko.
Kiedy stanął na pomoście przemieścił mnie tak, że byłam równa z nim. Oczywiście nadal mnie trzymał i uśmiechał się cwaniacko.
- Złap oddech! - Krzyknął i zaczął biec.
- Nie rób tego!
Wskoczył do wody ze mną w ramionach, na szczęście zdążyłam nabrać powietrza do płuc. Kiedy wypłynęliśmy zaczęłam bić go po torsie. Jego reakcja była taka sama jak wcześniej, zaczął się śmiać.
- No i z czego ryjesz?! - Znów go uderzyłam.
- UWAGA! - Krzyknął Nathan, który też wskoczył do wody.
Tym razem ja też zaczęłam się śmiać, kiedy Caro wypłynęła i od razu rzuciła się na szatyna. Chłopaki nie chcąc być gorsi też powskakiwali do wody trzymając kogoś na rękach, wszyscy zaczęli się śmiać, a później chlapać i podtapiać. Z wody wyszliśmy dopiero przed ósmą wieczorem kiedy zaczęło padać.___________
Nie wiem czy na plażach w Miami są jakieś pomostu, ale dajmy, że tak :D
Cześć Misie <3
![](https://img.wattpad.com/cover/110525302-288-k236371.jpg)
CZYTASZ
No one is perfect W TRAKCIE POPRAWY
Novela JuvenilMOGĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEŚCISŁOŚCI! KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWY Paige od lat musiała zmagać się z nieprzyjemnościami. Jej wygląd dawał wiele do życzenia, jednak nie przeszkadzało jej to do momentu, kiedy jej rodzice odeszli z tego świata. Musiała przenieś...