Od dwóch godzin razem z mamą przygotowaliśmy kolacje. Cały czas chodziłam jak pikająca bomba, ale obiecałam rodzicom, że nie będę stwarzać problemów. Zobaczymy jak to wyjdzie..
- Dobrze kochanie, możesz już iść się przygotować. - Kiwnęłam głową - Ale ubierz się bardziej elegancko. Żadnych dresów.
- Dobra. - Westchnęłam.
Wzięłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, po wyjściu ubrałam na siebie czarną bieliznę, po czym wzięłam się za suszenie włosów, następnie troszkę je zakręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Makijaż zrobiłam mocniejszy niż przeważnie, zrobiłam kocie oczy i usta pomalowałam bordową szminką. Jeszcze założyłam czarne soczewki, które nie wiem skąd się wzięły. Wyszłam z łazienki i stanęłam nad bardzo trudnym wyborem Co ubrać? Dotychczas chyba nie miałam z tym problemu, ale skoro kazali mi się odpicować to miałam dylemat. Po jakiś piętnastu minutach zdecydowałam się na bordową sukienkę z czarnym topem. Szybko ją na siebie zarzuciłam i poszłam do salonu gdzie było wielkie lustro. Przyglądałam się swojemu odbiciu dobre kilka minut, ale cały czas mi coś nie pasowało.
- Mamo! - Krzyknęłam. - Możesz na chwilę?!
- Coś się stało? -Zapytała.
- Czegoś mi tu brakuje, ale nie wiem czego.
- Hm, chodź. - Poszłam za nią do jej sypialni, podeszła do swojej szafy i wyciągnęła czarne szpilki z paskiem i grubą podeszwą. - Ubierz je.
- Przecież ja się zabije. - Powiedziałam.
- Masz jakieś dwadzieścia minut zanim przyjdą. Pochodź sobie.
Założyłem te buty tortur i przez równo dwadzieścia minut chodziłam po domu. Nogi mi odpadały, nigdy w życiu ich już nie ubiorę.
- Otworzysz?- Zapytał mnie tata.
Poszłam do drzwi i poprawiając sukienkę otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazały się cztery sylwetki, trzech mężczyzn i kobiety, która była najdrobniejsza. Miała blond włosy, które były do ramion. Miała szmaragdową sukienkę, która świetnie na niej leżała. Jej mąż za to miał granatowy garnitur z muszką, która pasowała do kiecki jego żony. Leo białą koszulę i spodnie od garnituru, ostatnia osoba, to zapewne drugi syn, był mniej więcej rok starszy ode mnie. Miał na sobie błękitną koszulę i spodnie od garnituru.
- Dobry wieczór. - Przywitałam się. - Proszę. - Wpuściłam ich.
- Hej Paige. - Leo cmoknął mnie w policzek.
- Tak, cześć. - Ze sztucznym uśmiechem poszłam do kuchni. - Pomóc Ci coś?- Zapytałam.
- Weź tylko te dwa wina. - Kiwnęłam głową.
Postawiłam na stole butelki, po czym rozglądnęłam się za wolnym miejscem. Jedynym miejsce było obok mojego ojca i między braćmi. Usiadłam między nimi, bo głupio by było gdyby czterdziestoletnia kobieta miała siedzieć między nastolatkami.
- Ładnie wyglądasz.- Powiedział.
- Dzięki, ty też całkiem spoko. - Mruknęłam.
- Jestem Peter, a ty Paige tak? - Kiwnęłam głową.- Znacie się? - Popatrzył na swojego brata.
- Mieliśmy okazję si poznać. - Mruknęłam. - Jesteście braćmi? - Kiwnęli głowami.
- Pet jest młodszy o rok. - Powiedział brązowowłosy.
- A ty ile masz lat?
- Szesnaście.
- Wyglądasz..
- Tak wiem, na starszą. - Leo się zaśmiał widząc moją minę.
W trakcie kolacji, byłam wypytywana o to gdzie idę do szkoły, czym się interesuje jak mi szło w poprzedniej szkole i takie inne duperele. Cały czas patrzyłam na rodziców, nie wiedząc co odpowiedzieć. Moje odpowiedzi były raczej ogólnikowe, nie rozgadywałam się.
- Skąd te blizny? - Zapytał pan Marks.
Blizny miałam na rękach, brzuchu trochę na plecach i nogach. Sama bym chciała wiedzieć skąd one się wzięły.
- Paige dwa miesiące temu miała wypadek. - Odpowiedziała mu moja mama. - Dwa tygodnie temu wybudziła się ze śpiączki. - Dodała.
- Masz amnezje? - Zapytał Leo, a ja uderzyłam się w czoło.
- Brawo Sherlocku. - Mruknęłam.
- Dlaczego państwo nie zapiszą jej do jakiegoś lekarza, żeby sobie wszystko przypomniała?
- Dobra. - Przerwałam. -Możecie sobie poplotkować na inny temat. - Powiedziałam. - To moja sprawa, czy chce sobie przypominać cokolwiek, czy nie.
- Paige. - Upomniała mnie mama.
- Nic się nie stało. - Powiedziała pani Marks.- To zrozumiałe, że dla niej to ciężki temat.
- Mogę odejść od stołu.- Popatrzyłam na ojca, a ten skinął głową.
- Wy też możecie odejść. - Powiedział ojciec Lea.
Chwilę później oni znaleźli się w moim pokoju.
- Jebane buty. - Rzuciłam je w kąt.
- A już myślałem, że jesteś chodź odrobinę normalna.
- Nigdy w życiu. - Chłopak się zaśmiał.
Godzinę później zawołali nas nasi rodzice, okazało się, że będę razem z chłopakami chodzić do jednej szkoły. Super, kurwa super. Nie dość, że ten baran mieszka obok mnie, to jeszcze mamy chodzić do jednej placówki. Zajebiście.
- Nie będzie problemu jak Paige będzie z wami jeździła do szkoły?
- Ależ skąd. - Powiedział od razu Leo. - Może w końcu się do mnie przekonasz mała. - Mrugnął do mnie.
- Nie w tym życiu. - Mruknęłam na co się zaśmiał.
Przez następną godzinę siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o głupotach i oglądaliśmy jakiś film. Oczywiście większość tego filmu komentowałam wkurzając tym pozostałą dwójkę. Chociaż jakieś plusy z tego wieczoru. Około godziny dziewiątej tamci poszli do domu, a ja przebrałam się i pogrążyłam się w upragniony sen.
__________-
Cześć Gwiazdeczki <3
![](https://img.wattpad.com/cover/110525302-288-k236371.jpg)
CZYTASZ
No one is perfect W TRAKCIE POPRAWY
Teen FictionMOGĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEŚCISŁOŚCI! KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWY Paige od lat musiała zmagać się z nieprzyjemnościami. Jej wygląd dawał wiele do życzenia, jednak nie przeszkadzało jej to do momentu, kiedy jej rodzice odeszli z tego świata. Musiała przenieś...