Minął tydzień, a my nadal siedzimy w tym Salt Lake City. Ci goście przyjechali tu chyba na jakieś wakacje, bo do tej pory z nikim się nie spotykali. No nie licząc dziwek, które co chwilę posuwają. Mieszkamy dwa domy dalej od nich, samochód mamy z tyłu domu tak, żeby nie widzieli kto do niego wsiada.
- Znowu gdzieś jadą. - Powiedział Nathan. - Ubierz coś na siebie i jedziemy.- Ubrałem koszulkę oraz kurtkę i wyszedłem za chłopakiem. Jechaliśmy jakieś kilkanaście minut, swój wóz zatrzymali koło parku, a my niedaleko nich. - Idziemy za nimi? - Kiwnąłem głową.
Szliśmy za nimi przez park utrzymując odpowiednią odległość. Rozglądałem się wokół szukając jakiś podejrzanych osób i zobaczyłem. Jakiś koleś zaczepiał jakąś dziewczynę, która była o wiele od niego niższa.
- Poczekaj chwilę. - Powiedziałem i pokazałem mu tamtą sytuację. On kiwnął tylko głową.
- Odpierdol się. - Warknęła, po czym rzuciła się na niego i zaczęła bić.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem, ale ona szybko wstała i uciekła. Co do chuja?!
- Głupia suka!- Warknął ten drugi. - Ej stary, pomożesz? - Zapytał, a ja podałem mu rękę pomagając wstać. - Dzięki. - Kiwnąłem głową i wróciłem do szatyna.
- Ty, co to było. - Wzruszyłem ramionami.
Nasi dilerzy sprzedawali dragi w parku. Nie wiem skąd je mieli, od nas tego nie dostali. Nie jesteśmy w końcu głupcami. Nathan zadzwonił do Car i powiedział jej wszystko. My wróciliśmy do naszego tymczasowego domu.
Pov. Paige
Znowu ten typ się do mnie dowalił. Ja rozumiem, że wtedy w zoo zachwiałam jego ogromne ego, ale kurwa bez przesady. Ten koleś na prawdę nie ma nic innego do roboty? Nie może kupić obie dragów i zaćpać się w trzy dupy?
- Gdzie byłaś? - Zapytał Leo.
- Mówiłam, że parku.
- Co Ci się stało? - Zapytał Pet.
Popatrzyłam na swoje pięści, które w cały czas były zaciśnięte. Moje knykcie krwawiły, a o dziwo tego nie czułam. Znaczy tylko do tego momentu, bo zaczęło mnie piec.
- Kurwa mać. - Wyciągnęłam chusteczki z kieszeni. - Pamiętasz tego typa, który się do mnie dowalił jak wy poszliście do sklepu? - Leo kiwnął głową. - Miałam z nim małe starcie. - Powiedziałam.
- Czego chciał? - Zapytał Pet.
- Nie wiem. Chyba zachwiałam jego ego wtedy no i teraz.- Podrapałam się w kark.
- Znowu go skopałaś?
- Em nie. - Zaśmiałam się. - Rzuciłam się na niego z pięściami.
Oni zaczęli się śmiać, a ja wsiadłam do samochodu brązowowłosego.
- Możesz już mnie zawiść do domu? Zmęczona jestem. - On kiwnął głową.
Jeżeli chodzi o szkołę, to nie jest tak źle. Ludzie normalnie ze mną rozmawiają i nawet mogę powiedzieć, że mnie lubią. Mam też wrogów, bo to by było dziwne Paige Smith bez wrogów. Śmieszne co? Jest nim Amanda. Nie wiem co ona sobie wyobraża, że jak będzie kręcić dupą przed chłopakami to zbierze jakieś punkty? Chłopaki też są tym zażenowani, bo ponoć, od kiedy mnie poznali zaczęła przeginać. Mało mnie to interesuje z kim sypia, komu ciągnie i tak dalej. Ja chce mieć tylko święty spokój.
- Jestem! - Krzyknęłam, ale nikt nic nie odpowiedział. - Eh, znowu sama. - Mruknęłam.
Z lodówki wyciągnęła lazanię z wczoraj i w mikrofali ją sobie odgrzałam. Po zjedzeniu "pożywnego" obiadu poszłam do siebie uporać się z lekcjami i nauczyć na następny dzień. Po jakiś trzech i pół godzinie miałam czas wolny. Przez resztę dnia zalegałam na łóżku i oglądałam jakieś filmy na necie. Kiedy moi rodzice przyjechali musiałam już spać, bo nie słyszałam.
_____________
Jeszcze taki króciutki:)
Cześć Gwiazdeczki <3
CZYTASZ
No one is perfect W TRAKCIE POPRAWY
Novela JuvenilMOGĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEŚCISŁOŚCI! KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWY Paige od lat musiała zmagać się z nieprzyjemnościami. Jej wygląd dawał wiele do życzenia, jednak nie przeszkadzało jej to do momentu, kiedy jej rodzice odeszli z tego świata. Musiała przenieś...