Pov. Jason
Zawiozłem moją córkę do szpitala, a tam od razu wzięli ją na operacje. Miała pięć procent szans na przeżycie. Straciła mnóstwo krwi, byłem przerażony jej stanem. Była moją adopcyjną córka, ale kochałem ją jak biologiczną i nie przeżyłbym jakby coś jej się stało.
- Panie doktorze. - Zawołałem lekarza, który zajmował się Paige. - Co z moją córką?
- Pańska córka jest w śpiączce, nie jesteśmy pewni, kiedy się obudzi. Jest możliwość, że taki dzień nie nadejdzie. - Powiedział, po czym poszedł w swoją stronę.
Kopnąłem jedno z krzeseł, które stało na korytarzu, po czym wszedłem do jej sali. Leżała tam, taka niewinna. Usiadłem na krześle obok jej łóżka i swoją dłoń położyłem na niej, zacząłem do niej mówić, przepraszałem, że to ją spotkało, że to wszystko to moja wina. Gdybym się nie zgodził na ten wyjazd do Miami, byłoby wszystko w porządku.
- Jason. - Do sali wszedł mój brat. - Co z nią?
- Jest w śpiączce. - Powiedziałem. - Nie wiadomo, kiedy się z niej obudzi, być może w ogóle. - Schowałem twarz w dłoniach.
- Jest silna, obudzi się szybciej niż myślisz. - Powiedział.
- Gdzie reszta? - Zapytałem.
- W domu, kazałem im ochłonąć, zwłaszcza Chrisowi. Nie wiem co by zrobił jakby tu wpadł. - Pokręcił głową. - Chodź, ty też musisz odpocząć. - Kiwnąłem głową i razem wyszliśmy ze szpitala.
Pov. Chris
- Co z nią? - Zapytałem od razu jak Jason wszedł do domu.
- Jest w śpiączce, nie wiadomo czy się obudzi. - Powiedział, a moje nogi zrobiły się jak z waty. - Idź odpocznij synu. Zbyt dużo emocji jak na jeden dzień, reszta też. - Powiedział, a ja z ogromną niechęcią poszedłem do swojego pokoju.
Dlaczego ona?! Kurwa! To ja powinienem być na jej miejscu! Boże, jak coś szlag trafi i coś jej się stanie nie daruje sobie tego. Nie będę umiał na siebie patrzeć, wszystko się zjebało, przez ze mnie. Poszedłem pod prysznic, żeby ochłonąć, ale w środku cały płonąłem. Wtedy byłem zdolny kogoś rozszarpać gołymi rękoma. Po piętnastu minutach wyszedłem spod prysznica i walnąłem się na łóżko, łzy automatycznie zaczęły mi spływać. Psychicznie nie umiałem sobie z tym poradzić, przecież od stracenia jej dzieli tylko mały włos... Na prawdę nie dam sobie rady jak ona umrze..
Pov. Rick
Dwa miesiące później...
Minęło sporo czasu, a Paige się jeszcze nie obudziła. Chris całymi dniami przesiaduje w szpitalu, nie raz wyciągali go stamtąd siłą. Nie wiem co będzie jak ona umrze..
- Rick! - Do mojego biura wszedł mój brat.
- Coś się stało? - Zapytałem.
- Obudziła się! - Od razu się uśmiechnąłem.
- Usiądź na chwilę. - Powiedziałem, a on zrobił to o co prosiłem. - Nie mów na razie pozostałym, pojedziemy tam i dowiemy co z nią. Później obgadamy to wszystko i dopiero powiemy. - On kiwnął głową.
W szpitalu byliśmy po piętnastu minutach. Od razu poszliśmy do lekarza, który powiedział nam, że jej stan jest dobry, ale Paige ma amnezję. Są bardzo małe szanse, że cokolwiek sobie przypomni. Podziękowaliśmy lekarzowi i poszliśmy pod salę czarnowłosej.
- Poczekaj. - Powiedziałem. - Musimy pogadać. - On kiwnął głową i usiadł na krześle. - Nie wiem, czy to dobry pomysł, aby jej to wszystko przypominać i drugi raz włączać ją do tego świata.
- Co masz na myśli? - Zapytał.
- Znam rodzinę, która już od dawna stara się o dziecko. Umówię się z nimi na spotkanie, zapytam czy będą chcieli się nią zająć. - Mój brat głośno westchnął. - Nie zranimy jej, ona nic nie pamięta. A jak będzie przebywać w innym otoczeniu to nic sobie nie przypomni.
- Może masz racje. - Powiedział po chwili namysłu. - Zadzwoń do nich.
****
- Miło jest was znowu widzieć. - Powiedziałem z uśmiechem w stronę małżeństwa.
- Nam Ciebie również. - Powiedziała Angela. - O czym chciałeś z nami porozmawiać? - Dodała.
Opowiedziałem im jak sprawy się mają, po krótkim namyśle zgodzili się.
- Jak to wszystko będzie wyglądało? - Zapytał Eric.
- Pojedziecie do niej do szpitala i przedstawicie się jako jej rodzice. Lekarz wie o wszystkim, więc nie będzie żadnego problemu. Jeśli chodzi o jej rzeczy dostarczymy wam je jeszcze dzisiaj.
- Tylko nie możecie zostać w Miami.
- Dostałem awans, mieliśmy się wyprowadzić do Salt Lake City.
- To świetnie!
- To my już do niej pojedziemy, Paige tak? - Jason kiwnął głową.
Pov. Chris
Siedziałem na kanapie i razem z chłopakami oglądaliśmy jakiś mecz w telewizji, kiedy do domu przyszli nasi szefowie. Od razu popatrzyliśmy w ich stronę wyczekując czegokolwiek. Najbardziej parzyłem na Jasona, który był bardzo przybity, miał łzy w oczach.
- Coś się stało? - Zapytałem.
- Chodzi o Paige. - Powiedział Rick. - Zawołaj wszystkich. - Kiwnąłem głową i poszedłem po swoich przyjaciół.
Minęło dziesięć minut, a wszyscy byli w salonie. Siedziałem jak na szpilkach nie wiedząc co mają nam do powiedzenia jeśli chodzi o Paige. Modliłem się, żeby wszystko było dobrze, że ona tu wróci, że znów będzie tak jak wcześniej.
- Co z nią? - Zapytała Car.
- Ona.. - Zaczął Rick.
- Nie żyje. - Dokończył jego brat.
Moje serce stanęło, oddech się zatrzymał, a oczy wyszły mi na wierzch. Nie mogłem w to uwierzyć, Paige.. nie żyje. I to wszystko moja wina.
- Chris. - Zwrócił się do mnie jej ojciec. - Nie obwiniaj się, to nie twoja wina. Nie mogłeś tego wszystkiego przewidzieć. Uwierz mi, że ona nie chciałaby żebyś się zamartwiał i obwiniał. Żyj dalej, spróbuj jakoś to przełknąć, zrób to dla niej.
Spuściłem głowę w dół i powstrzymywałem łzy. Wstałem z miejsca i wyszedłem z domu, musiałem sobie wszystko poukładać w głowie.
___________________
Ktoś się spodziewał takiego czegoś? xd
Cześć Gwiazdeczki <3
CZYTASZ
No one is perfect W TRAKCIE POPRAWY
Novela JuvenilMOGĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEŚCISŁOŚCI! KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWY Paige od lat musiała zmagać się z nieprzyjemnościami. Jej wygląd dawał wiele do życzenia, jednak nie przeszkadzało jej to do momentu, kiedy jej rodzice odeszli z tego świata. Musiała przenieś...