Rozdział 2

109 8 5
                                    


Pierwsza lekcja matma oczywiście dlaczego nie pierwszy dzień tygodnia i taki strzał. - Świetnie- burknąłem. Podchodząc pod klasę nr. 4 zobaczyłem grupę "popularnych debili" co uważają iż cała szkoła ich uwielbia i że nikt im nie podskoczy, i mieli rację każdy kto z nimi rozpocznie "wojnę " zazwyczaj przenosił się do innej szkoły bo w tej już przyszłości nie miał. No cóż na szczęście nawet na mnie nie spojrzeli, więc szybkim krokiem ich wymiąłem. Uff mi się poszczęściło ale nie Colowi czyli mojemu znajomemu z klasy. Jeden z tych debili  spojrzał na niego wraz z kolegami i ruszyli w jego stronę.

-Witam pana Cola co masz dla mnie- powiedział tym swoim grubym głosem po mutacji. Opierając mu rękę na ramieniu.
- J-ja nie wiem o co ci chodzi Mike, przecież ja tylko chce iść do klasy. -odparł ze strachem. Żal mi go było nawet chce pomóc ale co mu po mnie ledwo zakupy do domu wniosę co dopiero walka z jednym z tych świń. Za Chiny bym z nim nie wygrał.
-Dobra Cole nie pierdol tylko dawaj kasę albo inaczej pogadamy- w tym momencie wybrałem się ścięcie, koniec tego ktoś musi mu pomóc może i jego rodzice nie są najbogatsi ale i tak z niego fajny kolega.
-Ej Mike!- Już mogę iść się zabić- Zostaw go, co on ci zrobił przecież wszyscy wiedzą że zabierasz kasę tylko tym którzy są od ciebie słabsi prawda!- krzyknąłem mu to prosto w te jego gębę na której była obrzydliwa broda jako taka. Jego spojrzenie mogło zabić ale no cóż raz się żyje.
- A któż to się odezwał czyżby Jeffrey Woods!?- powiedział to takim wyśmiewającym tonem, cały się zagotowałem
- Dla ciebie Pan Jeffrey jak już! - powiedziałem z grozą, brawo, on mnie zabije. Ale jego mina była dość dziwna jakby szok połączony ze strachem? Dziwne.
-Zostaw Cola w spokoju i mierz się z równymi sobie a nie słabszych gnębisz !- tym samym obraziłem Cola i mu pomogłem bo go puścił,później go przeproszę. Kurwa! Idzie do mnie. Zaraz mnie zabije ok przygotuj się Jeff zaraz dostaniesz po gębie to nie może być takie złe. Co kurwa gadam on mnie zniszczy.
- Masz 3 sekundy na ucieczkę- powiedział Mike - Raz - zacząłem się wycofywać - dwa trzy- i ruszył na mnie jak byk na płachtę.Oczywiście zacząłem uciekać. Przynajmniej pomogłem Colowi.
-Zginiesz Jeff już po tobie!- usłyszałam to za plecami. I to dało mi kopa jak nigdy w życiu zacząłem biec jeszcze szybciej i szybciej. Wybiegłem na plac szkolny aż tu nagle dzwonek.Spojrzałem za siebie ale Mike'a tam nie było, na moje szczęście.

Pięć minut później
Wszedłem do sali a tam już czekała pani od matmy , spojrzała na mnie tym swoim wzrokiem typu „znowu on".
- Dzień dobry przepraszam za spóźnienie pani Agnieszko- powiedziałem idąc do ławki na końcu klasy.
- Jeffrey Woods znowu się spóźniasz? Czy mam porozmawiać z twoimi rodzicami żeby cię odprowadzać podklasę skoro nie możesz trafić punktualnie?- Jak ja nie znoszę tej baby. Zawsze musi pierdolić, o rodzicach innych tekstów już nie ma? - Jeffrey! Ocknij się mowie do ciebie!
- Yyy nie. nie musi pani ich powiadamiać, obiecuje ze to ostatni raz.-powiedziałem byle by się odwaliła
- Dobrze siadaj,przygotuj się jutro do tablicy, na ocenę rzecz jasna.- oczywiście cała klasa śmiech. Zajebiście.
- Tak prze pani. -kurwa ale będzie pała. Super, znowu opierdol od ojca.
Usiadłem w ławce na której leżała karteczka z moim imieniem.Wziąłem ja i schowałem do kieszeni. Lekcja minęła spokojnie z reszta jak kilka innych czyli: chemia,polski, angielski i niemiecki. A Mike sobie odpuścił, dziwne ale dla mnie to dobrze może postanowił mnie oszczędzić? Nie mam co się zastanawiać przynajmniej mam spokój.

Biologia(Jeff)


Weszliśmy do sali nr.8 przywitaliśmy się itp. Kiedy każdy był w ławkach pani powiedziała że wybierze kogoś do odpowiedzi. Moja  pierwsza myśl? "Już mogę się szykować na śmierć" ale no cóż jak na zbawienie otworzyły się drzwi od klasy była tam wychowawczyni Liu. Co ten krasnal znowu zrobił.
- Dzień dobry, przepraszam że przeszkadzam ale muszę zabrać jednego ucznia. - powiedziała kobieta.
- Dobrze... jakiego ucznia? -odparła nauczycielka.
- Jeffreya Woodsa - kurwa znowu coś zrobił. Wstałem całą klasa oczy na mnie. Oczywiście bez szeptów by się nie obeszło.
- To ja proszę pani. -machnęła do mnie ręką żebym przyszedł. Nie pewnie poszedłem. Co ten debil zrobił. 


Witam ponownie! Kolejne poprawki za mną życzę miłego czytania i do zobaczenia! Adrianna

Zacznijmy od początku/Jeff The Killer - PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz