Rozdział 25 - WAŻNY

44 2 1
                                    

Poprawiony ^^

Jeff

-Powitajmy Jane walczącą z ogniem!!- zawołałem w progu pokoju. Dziewczyna spojrzała na mnie, w jej oczach pojawiły się łzy które szukały ujścia w kącikach jej gałek ocznych.- Oj no weź to tylko zabawa!! Kto by się nie cieszył!? Przecież uwielbiasz się bawić, prawda Jane?- warknąłem jej imię przez co cała się spięła. Zrobiłem kilka kroków w jej stronę do momentu aż nasze ciała dzieliło maksymalnie pół metra, zza pleców wyjąłem baniak z benzyną i przyłożyłem blisko twarzy Jane.

Głowa ofiary skierowała się w przeciwną stronę aby oddalić się od substancji. Cóż za typowa relacja dla tchórza. Miałem dość ciszy pomiędzy nami więc sięgnąłem po taśmę na jej twarzy i delikatnie złapałem za kawałek, nie odklejając jeszcze.

-Moja droga chciałabyś coś może powiedzieć? Dam ci taką możliwość kochaniutka.... Ale chciałbym abyś nie krzyczała gdyż to tylko pogorszy twoją sytuację. Mogę ci zaufać? - mówiąc ostanie zdanie patrzyłem prosto w przerażone brązowe oczy. - Mogę Jane? - Kiwnęła głową na potwierdzenie, delikatnie zdjąłem z jej ust taśmę, niech się ciszy chwilową delikatnością.

Gdy tylko pozbyłem się materiału Jane oblizała wargę i wzięła głęboki wdech. Przyglądałem się jej twarzy z ciekawością, rozbiegany wzrok próbował znaleźć drogę ucieczki. Minęła chwila i dziewczyna spojrzała błagalnie w moje oczy.

- Proszę nie rób tego. - Zaczęła łkać po raz kolejny. A już myślałem że się w końcu ogarnie. Spojrzałem na nią i wymierzyłem cios prosto w jej twarz, od razu się uśmiechnąłem lepiej wygadała z czerwoną plamą na policzku. Usłyszałem tylko krzyk i po chwili żałosny jęk ze strony dziewczyny.

-Mówiłem nie drzyj się, prostych komend nie rozumiesz!?- spojrzała na mnie, w jej oczach było widać tyle bólu, myślała że chyba to coś da. - Nie patrz tak na mnie bo wyglądasz jakbym ci matkę i ojca zabił. - znowu potok łez. - Aaa no tak to prawda, współczuję straty. - zacząłem się śmiać. - To naprawdę przykre.

- Jesteś potworem, jak możesz to robić!?- krzyknęła z wyrzutem-  Co się z tobą stało!?  Nie by..- w tym momencie nie wytrzymałem i uderzyłem tą nędzę w twarz z otwartej dłoni. Na twarzy brązowowłosej pojawił się kolejny grymas bólu, jęknęła i odniosła zapłakane oczy na mnie.

- Mam dość twojego krzyczenia Jane, może trochę bólu nauczy cię że się nie drze. Co powiesz na jakiś ładny napis?  Ja jestem w stu procentach za!!  - Gdy skończyłem mówić oczy dziewczyny urosły do rozmiaru pięciozłotówek, szybkim ruchem ponownie przykleiłem taśmę na jej usta. - Wiesz masz bardzo ładne ciało, szkoda by było gdyby uległo zmianie. Cóż podobno zmiany są dobre.  - Uśmiech sam wkradł się na moje usta. Przeskanowałem całe pomieszczenie i moim oczom ukazał się baniak który odstawiłem wcześniej. Podszedłem w tamtą stronę i złapałem pojemnik w dłonie. - Jane?  - odwróciłem się w jej stronę. - Co powiesz na zabawy z ogniem? - Zaczęła się wiercić ponownie z resztą na krześle co robiło się nudne.

Cóż... Zauważyłem iż jest coraz jaśniej, wydało mi się to niepokojące. W pośpiechu zacząłem szukać zegarka, Po chwili dostrzegłem godzinę 6:10 bardzo mało czasu.  Warknąłem z irytacji i zacząłem się sprężać bo w takim tempie to ja nie zdążę nawet się pobawić. Wziąłem nóż do lewej ręki i zacząłem iść w stronę mojej "ukochanej" Jane. Gdy byłem wystarczająco blisko złapałem dziewczynę za nadgarstek, który bezskuteczne próbowała wyrwać. No cóż bywa i tak.

- Słuchaj Jane, Nie za bardzo mam ochotę ci tłumaczyć co będę robić bo to bezcelowe. I bez sensu. - nasze spojrzenia się spotkały. - Prosiłem abyś nie krzyczała i ci zaufałem. Wykorzystałaś to po raz kolejny, a od pewnego czasu nie mam ochoty się powtarzać. I uważam iż należy ci się kara, jak dziecku. Tylko... Bardziej na moich zasadach.

Zacznijmy od początku/Jeff The Killer - PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz