Rozdział 21

47 2 0
                                    

Poprawiony ^^


Jeff 

-Przyjdzie za niedługo ktoś po ciebie, to że masz mięśnie nie oznacza tego że potrafisz ich używać. - spojrzał na mnie chłopak. 


-Tak,tak przychodź sobie teraz chciałbym zjeść.- powiedziałem ignorując jego słowa. Po chwili Tobiego już nie było.

*Kilkanaście minut później*

Po skończonym posiłku zajrzałem do szafy z której wyjąłem czarny podkoszulek oraz czarne jeansy, nie brałem bluzy myślałem że na dworze było za gorąco a podobno mieli mi dać "wycisk". Siedziałem przez chwilę leżałem na łóżku i wróciłem myślami do snu w którym było moje pierwsze spotkanie z Jane. Nie rozumiem dlaczego akurat to musiało mi się przyśnić. Po tym co mi zrobiła. Nie mogę w to uwierzyć, akurat w tym momencie muszę mieć sny z udziałem mojej pierwszej miłości. 

*Wspomnienia Jeffa*

Właśnie idę na spotkanie z Jane, moją ukochaną Jane. Postanowiliśmy spotkać się w parku w którym to wszystko się zaczęło. Dziś mijają dwa miesiące odkąd jesteśmy razem. Wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni gdyż ona uwielbia białe róże kupiłem mały bukiet, niestety na większy nie było mnie stać. Rodzice zostawili mi tylko 50 dolarów do końca miesiąca.  (Które właśnie wydałem) 

Reszta drogi minęła spokojnie przed parkiem zobaczyłem znajomą sylwetkę, obok której stały te jej przyjaciółki (wszystkie plotkary, czy one muszą być zawsze w stadach) Po drugiej stronie wszystkie razem!! Ugh.. jak mus to mus. Zauważyłem niedaleko pasy przez które po chwili przeszedłem. Poczułem czyiś wzrok na sobie, podniosłem wzrok który spotkał się ze spojrzeniem Jane. Na mojej jak i jej twarzy pojawił się uśmiech, powiedziała coś do koleżanek po czym ruszyła w moją stronę. Staliśmy na przeciwko siebie. 

-Cześć Jane miło mi cię...- powiedziałem ale nie dane mi było skończyć. 

-Jeff musimy porozmawiać. Chodź -Złapała mnie za nadgarstek i zaczęła iść w stronę fontanny. Zdziwiony posłusznie szedłem w wyznaczonym przez dziewczynę kierunku.

-Jane poczekaj zanim coś powiesz chcę ci coś dać.- Zatrzymałem się i wręczyłem jej bukiet róż który kupiłem.

-Jeff nie utrudniaj...=-powiedziała dziwnym głosem.- Proszę daj mi powiedzieć to co mam do powiedzenia- Zabrała bukiet a na je jej twarzy pojawiła się jakby niepewność. Poczułem się dziwnie i spojrzałem na jej twarz,

-Coś nie tak? - zaczęła uciekać wzrokiem-Jane wszystko w porządku?- złapałem jej ręce oraz "zmusiłem" do spojrzenia na mnie. Jej wzrok za wszelką cenę uciekał od mojego. Po chwili wyrwała dłonie i odsunęła się kilka kroków ode mnie, nie rozumiałem jej. Wypuściła powietrze i się wyprostowała. 

-Muszę z tobą porozmawiać Jeff. Nie przerywaj mi bo chcę to już mieć za sobą. -Przytaknąłem głową aby dać jej znak żeby kontynuowała. Kompletnie nie rozumiałem o co jej chodziło. - Mam dość nie chcę z tobą być nie wytrzymuje. Jeff nie chciałam z tobą być przez te dwa miesiące, udawałam. Nie chcę cię ranić ale lepiej żebyś znał prawdę. To wszystko to był zakład. - spuściła wzrok.- Ja nie chciałam ale dziewczyny mnie namówiły one mi kazały to zrobić bo, wszystkie dziewczyny mówiły że jesteś nie do zdobycia i chłopcy się wtrącili. One mi kazały to zrobić Jeff przepraszam ja nie chciałam, traktowałam ciebie jak przyjaciela albo kolegę nie chciałam żeby to tak wyszło. - stałem jak słup nie mogłem nic z siebie wydusić. Nie mogłem, nie chciałem w to uwierzyć, poczułem pustkę - Jeff powiedz coś!! Proszę!- Podeszła do mnie i złapała za ręce które od razu wyrwałem. 

Zacznijmy od początku/Jeff The Killer - PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz