Rozdział 9

76 4 0
                                    

Liu 

-Liu możemy porozmawiać?- usłyszałem głos mamy.

-Nie! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.- krzyknąłem i podszedłem do drzwi po czym zatrzasnąłem je przed matką. 

- Synku to jest ważne musimy o tym w końcu porozmawiać.- uderzyła delikatnie w drzwi, osunęła się po nich. 

- Mamo daj mi spokój nie mamy o czym rozmawiać! - warknąłem. 

-Mamy o twoim bracie!- krzyknęła zapłakana, wtedy zacząłem się niepokoić . Pierwszy raz od długiego czasu poruszyła jego temat, odwróciłem się o otworzyłem drzwi. 

- No to o co chodzi? Co z Jeffem?- spojrzałem w jej zaszklone oczy.- Powiesz czy nie?- stałem przed nią wyczekująco.

Wstała i spojrzała na mnie wzrokiem typu " tak mi przykro". Wtedy zacząłem rozumieć o co może chodzić.

- Liu lekarze powiedzieli że jednak dla Jeffa nie ma ratunku... I że najlepiej dla niego będzie go odłączyć od maszyny. -spojrzała na mnie smutna. Wpadłem w szał, nie pozwolę im go zabić.

- Co!? Jak to nie ma ratunku!? Przecież niedawno mówili że może się obudzić!- krzyczałem- Nie możecie go odłączyć on się obudzi!!- poczułem jak łzy ciekną po moich policzkach, szybko je wytarłem. - Nie pozwolę wam go odłączyć od maszyn, Jeff się obudzi. Co z ciebie za matka!? On jest z nami i się obudzi, rozumiesz to.

-Liu tak mi przykro, ale nas nie stać na utrzymywanie go dłużej... Nawet nie wiemy czy się obudzi.- Nie mogłem uwierzyć że to powiedziała. Odepchnąłem ją od drzwi i zamknąłem je, nie mogłem na nią patrzeć. Nienawidziłem mamy za to, jak to ich nie stać. Pewnie ojciec nie chcę już dawać pieniędzy i ma w dupie czy on umrze. Dla niego to jest takie typowe.

- Nie odzywaj się do mnie nigdy więcej!-krzyknąłem w stronę drzwi.- Jak mogłaś to powiedzieć to jest twój syn! I mój brat! Nigdy go nie zostawię nie pozwolę ci go odłączyć choćbym miał zginąć!!!- po tych słowach matka zbiegłą po schodach, przynajmniej to słyszałem. A no tak i jak żali się ojcu...

2 dni później

Liu

Przez dwa dni siedziałem u Jeffa, nawet nie odchodziłem od niego żeby mieć pewność że rodzice go nie odłączą od maszyn. Nie jem, nie pije, nie wychodzę z pokoju tylko cały czas czekam na Jeffa... 

Co godzinę sprawdzam czy jego puls jest wyczuwalny, martwię się gdyż rodzice chyba na serio chcą go odłączyć. Ale ja na to nie pozwolę! Nie dam zabić brata! Nawet nie wiem jak ojciec z matką mogą patrzeć na siebie. 

5 dni później

Liu

Jest już godzina 22:30 a ja? Siedzę obok Jeffa na krześle i patrzę na jego twarz która przez te leki jest już taka blada. "Wory" pod oczami są już prawie czarne, a najgorsze że nic ta twarz nie pokazuje. Ani szczęścia, ani smutku niczego, brak wyrazu.  Sen teraz liczy się tylko sen...

Co to kuźwa dotyka moją głowę. Jeny czy ta matka nie może mnie zostawić. Zmarszczyłem brwi bo nie poznawałem tego dotyku.

- Liu obudź się to ja.- Usłyszałem zachrypnięty głos... Podniosłem głowę. Moim oczom ukazał się Jeff, otwarte niebieskie oczy i jego uśmiech. - Nic nie powiesz? Halo ziemia do Liu?

- Jeff!? To ty!? Ty żyjesz!? - Krzyknąłem i przytuliłem brata. W moich oczach zbierały się łzy, nie mogłem uwierzyć że on wrócił. - Jeff tak tęskniłem. 

- Wiem krasnalu, też tęskniłem. - Przytulił się do mnie. Zacząłem płakać ze szczęścia. Nie mogę uwierzyć to mój brat. Tak za nim tęskniłem. A on tylko mnie głaskał po głowie.- Nie płacz Liu już wszystko dobrze.- poczułem że moje włosy robią się wilgotne, spojrzałem w górę i zobaczyłem Jeffa zalanego łzami.

- Jeff j-jj-ja  tak tęskniłem.- tylko tyle udało mi się powiedzieć zanim fala łez mnie zalała.

- Ja też Liu ja też. - powiedział przez łzy i mocniej objął mnie ramionami.

Po poprawkach ^^

Pozdrowionka ^^

Zacznijmy od początku/Jeff The Killer - PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz