Rozdział 13

67 4 0
                                    

Poprawiony ^^

Liu 

-Do lasu!?- powiedziałem przestraszony obłąkanym wzrokiem brata. Spojrzał na mnie. 

- Tak chodź krasnalu musimy iść szybko zanim nas znajdą. - mówiąc to złapał mnie za rękę i ciągnął w głąb lasu. Szliśmy po tym lesie w ciszy przez pewien czas dopóki nie mogłem wytrzymać.

-Jeff! Dlaczego my idziemy akurat do lasu? Co ty planujesz? prze- nie dał mi dokończyć, zakrył moje usta dłonią i pokazał bym był cicho. Posłuchałem. Jeff wskazał palcem na postać która szła niedaleko nas po "ścieżce". Wyglądał na chłopaka, ciemna bluza i spodnie chyba jeansy. Ale dziwna była maska na jego twarzy, chyba koloru niebieskiego po której coś spływało? Jakby czarne kreski. Nie wiem co to było, ale chłopak chyba nas zauważył. Przeraziłem się i spojrzałem na brata który nie okazywał żadnych emocji poza skupieniem. Nie mogłem uwierzyć w to że zawsze okazywał taki spokój, podziwiałem za to Jeffa.

Jeff 

Szliśmy lasem gdy nagle mój wzrok przykuł ruch przed nami. Kazałem Liu być cicho, przyjrzałem się bardziej, zauważyłem chłopaka z maską, trochę mnie to zaniepokoiło. Chłopak miał coś w dłoni, wytężyłem wzrok jak tylko mogłem, przedmiot wyglądał jak mały nóż,nie zdążyłem się przyjrzeć ponieważ zaczął iść w naszą stronę. Złapałem Liu za rękę co wywołało syk brata, zapomniałem i cicho przeprosiłem. Kazałem jemu stanąć za mną i włożyłem rękę do mojej bluzy, złapałem na nóż i powoli zacząłem się cofać bardziej w krzaki. 

-Liu nie ruszaj się stąd - powiedziałem szeptem- Ja sprawdzę kto się tutaj kręci- Wyszedłem z krzaków, przecież nie będę się ukrywał żeby łatwiej było mnie złapać. Gdy byłem wystarczająco blisko zauważyłem jak z maski wycieka czarny płyn. Nie wiem co to było ale wyglądało nie ciekawie. - Witaj nazywam się Jeff a ty?- udawałem że mnie to obchodzi ale i tak wiedziałem że to się nie skończy dobrze. Chłopak spojrzał w moją stronę i przekręcił głowę na bok.

-Jack nazywam się Jack konkretniej Eyeless Jack.- zaczął się specyficznie śmiać. Wyjął swój skalpel i zaczął podążać w moim kierunku. Szybko złapałem nóż i skierowałem w jego stronę.

-Chyba mamy ze sobą coś wspólnego.- przekręcił swoją głowę w lewo a później w prawo chyba nie wiedział o co chodzi.- Już tłumaczę ja jestem Jeff The Killer, od dziś.- wymyśliłem nazwę na szybko-  Właśnie szukam schronienia dla mnie i dla brata. Liu! Wychodź z krzaków już jest okey!!- wydarłem się w stronę brata. On niepewnie wyszedł cały czas czujnie patrząc na Jacka.- No krasnal przywitaj się. Podszedł do nas i przerażony spojrzał na Jacka.

-CZ-cześć nazywam się Liu.-powiedział z zawahaniem chłopak. Eyeless wyciągnął rękę w stronę mojego brata. 

-Jack, Eyeless Jack. Szukacie schronienia? Ja was mogę zaprowadzić do rezydencji... Tam się wami zajmą.- mówił to bardzo tajemniczo. Zastanowiłem się chwilę.

-Zajmą? W jaki sposób przecież dobrze wiem że to las zabójców. I jaka rezydencja? A i co to za karteczka?- pokazałem palcem na drzewo z karteczką która przedstawiała mnie, Liu i tego ziomka którego imienia nie pamiętam. Chwilę wcześniej nie widziałem tej kartki, byłem delikatnie zdziwiony.

-A to?- wziął karteczkę z drzewa.- to karteczka od Slendermana pewnie chcę żebym was tam zaprowadził.-  zaczął iść. A my staliśmy jak wryci. Jaki  Slenderman? Co za willa?- Idziecie czy będziecie tak stać jak słupy? Przecież szukacie schronienia? Czyżbym nie miał racji?- powiedział. Chrząknąłem.v

-Tak idziemy- zawahałem się ale i tak nie mieliśmy wiele do stracenia-  tylko musiałem pomyśleć chwilę. Znaczy tak, idziemy znaczy, dobra idziemy.- dlaczego się tak denerwowałem,  czułem się dziwnie, resztę drogi szliśmy w ciszy. Zastanawiałem się czy chłopak w ogóle ma oczy przecież przez tę maskę to tylko czarne kropy było widać. - Ej Jack? Dobrze mówię? Dobra nie ważne co ty masz z oczami?- prosto z mostu zawsze najlepiej. W jakieś pogaduszki jak dziewczyny się bawić inie będę. Nagle poczułem jak upadam na ziemię, gdy otworzyłem oczy zobaczyłem jak chłopak przykłada mi nóż do gardła.

-A co ciebie to obchodzi! - powiedział z furią w głosie. Złapałem za nóż.

-Zostaw go!- nagle na chłopaka skoczył Liu i zepchnął go ze mnie i poturlali się gdzieś w krzaki.

- Złaź ze mnie mały skurwielu.- wtedy zrozumiałem że Liu rzucił się na jakiegoś zabójcę. Szybko pobiegłem w ich stronę przerażony. 

-Liu, czekaj już idę!- pobiegłem w krzaki i zobaczyłem jak Jack tnie brzuch Liu. Podbiegłem do niego i rzuciłem się na chłopaka.- Zostaw go!!-złapałem go za włosy próbując podciąć mu gardło. Szarpaliśmy się przez chwilę, gdy poczułem mocne uderzenie w tył głowy. Później tylko krzyk mojego brata i ciemność. 

Pozdrowionka już coraz więcej z tej książki ma sens gramatyczny! 

Widzimy się w kolejnym rozdziale!


Zacznijmy od początku/Jeff The Killer - PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz