Rozdział 4 Wkrótce się spotkamy

4.4K 210 2
                                    


Wstaliśmy z Aaronem wcześniej rano, ponieważ wczoraj wieczorem zostaliśmy poinformowani, że ktoś ma nas odwiedzi i przyleci pojutrze. A więc został nam jeden dzień do przygotowania pałacu na przyjazd gościa.

Wstaliśmy zaspani ledwo z łóżka, ale zanim udałam się do łazienki, aby poprawić swój nie do końca dobry z rana wygląd. Aaron jak co ranek dał mi się pożywić i kiedy byłam już najedzona i zadowolona udałam się do łazienki.

Kiedy wróciłam do pokoju. Zauważyłam, że drzwi na taras są otwarte, a więc udałam się w tym kierunku. Gdy wyszłam na zewnątrz zastałam tam siedzącego przy małym drewnianym stoliku Króla popijającego szkarłatną ciecz. Dosiadłam się do niego i zaczęliśmy rozmawiać.

-Nad czym myślisz? - zaczęłam rozmowę

-Zastanawiasz się kto ma nas odwiedzić? - dodałam po chwili

-Niezupełnie, ponieważ wiem kogo mogę się spodziewać tylko zastanawia mnie cel wizyty - odparł nie odrywając wzroku od kieliszka

-Jak to? To znaczy, że ta osoba nigdy nie przyjeżdża bez powodu? - zdziwiłam się lekko kiedy usłyszałam co właśnie powiedział mój mąż

Bo coś mi się wydaje, że on nie przepada za tym kto ma do nas przyjechać i ta wizyta Aaronowi nie jest na rękę .

-Trafiłaś w samo sedno skarbie 

-A ty za tą osobą nie przepadasz? - chciałam się upewnić czy mam rację

-Nie za bardzo. Po jego wizytach mam zawsze dużo sprzątania

-Jak mam to rozumieć? 

-Tak masz rozumieć, że trzymaj się od niego z daleka - wypowiedział to zdanie z dużą powagą w głosie

-Dobrze, ale czemu? - dopytywałam

-Ponieważ może być niebezpieczny

-Przy Tobie i tak mi nic nie grozi - posłałam mu lekki uśmiech

-Masz rację, ale nie chcę by doszło do sytuacji kiedy będę musiał interweniować - zaniemówiłam w tym momencie i lekko się przestraszyłam, ponieważ doskonale wiedziałam co miał na myśli Aaron mówiąc, że nie chce interweniować. Nic dobrego by z tego nie wyszło.

Moją jedyną odpowiedzią na jego słowa było lekkie przytakujące skinienie głową.

-Cieszę się, że zrozumiałaś

-Aaron, a kim tak właściwie jest ten mężczyzna? - chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat skoro mam trzymać się z daleka

-Dowiesz się jak przybędzie. Choć może lepiej byś nie wiedziała - wstał z krzesła podszedł do mnie następnie pocałował i przeprosił, ponieważ musi udać się już do pracy, ale obiecał, że potem spędzimy więcej czasu razem.

Mój mąż udał się zapewne do swojego gabinetu, a ja zostałam sama na tarasie z milionem najprzeróżniejszych myśli dotyczących gościa, który ma do nas już niedługo przyjechać.

Król  zaciekawił mnie tym co powiedział, ale równie mocno wystraszył. Ciekawa jest kim jest mężczyzna, który ma do nas przylecieć i dlaczego mam się trzymać od niego z daleka. Bo to, że Aaron stwierdził, że jest niebezpieczny to nie dużo mówi, ponieważ z jakiego powodu on jest taki niebezpieczny. Oczywiście jak prosił tak tego posłucham i nie będę się do niego zbliżać. Zdążyłam się już przekonać wiele razy jak w tym świecie jest groźnie i nie zamierzam narażać swojego życia tym bardziej, że noszę w sobie drugie życie, a nie chcę by naszemu maleństwu coś się stało. Dlatego posłucham męża. Ale to nie znaczy, że nie mogą wypytać pałacowej służby. Może oni coś wiedzą. 

Choć zaraz, moment wiem kto może wiedzieć coś na ten temat, że ja nie wpadłam na to od razu zamiast rozmyślać nad tym do kogo pierwszego się udać. Przecież Mercy wie wszystko co dzieje się w pałacu lub co się niedługo w nim wydarzyć. Nie licząc tego, iż jest zastępczą matką Króla, a Aaron podczas naszej rozmowy dawał mi do odczucia, że zna tą osobę od dawna i doskonale wie, dlaczego ten mężczyzna jest taki groźny. A jeśli mój mąż zna go od tak dawna to Mercy też musi go znać. 

Oczywiście inną kwestią jest to czy mi powie coś na ten temat czy może był już u niej Król i zabronił jej cokolwiek mi powiedzieć na ten temat. Bo to też całkiem możliwy scenariusz. No nic spróbuję w końcu kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

Ruszam na poszukiwania Mercy.

Zdeterminowana i pewna siebie opuściłam naszą sypialnię i rozpoczęłam poszukiwania, ale jak na razie błądzę po tym pałacu z dobre 20 minut i jeszcze nie trafiłam na nikogo. A to już zadziwiające, przecież tu zawsze się ktoś kręci. Obeszłam wszystkie korytarze, pokoje na piętrzę, pokoje na dole, bibliotekę, a nawet pokój spotkań i w żadnym z tych pomieszczeń jej nie było. Dlatego postanowiłam, że moim jedynym wyjście jest pójście do kuchni i spytanie Michaela gdzie dokładnie znajdę Mercy.

Weszłam do kuchni, a tam ku mojemu zdziwieniu nikogo nie ma. Teraz to już naprawdę chyba zwariowałam. Ponoć niedobrze jest przebywać zbyt długo w szalonym towarzystwie bo w końcu samemu się oszaleje. Ale  to chyba nie możliwe by w przeciągu pół godziny cały pałac nagle wymarł i nie było by w nim ani jednej żywej duszy. A nie chwila wróć przecież w tej posiadłości i tak nie ma żywej duszy.

Naprawdę dziwiło mnie gdzie się wszyscy podziali i już miałam iść do Aarona żeby powiedział mi co się stało. Oczywiście jeśli sam tez wcześniej gdzieś nie zniknął. Bo teraz to już chyba nic mnie nie zdziwiłoby. Jednakże coś mi mówiło, abym najpierw udała się do ogrodu i sprawdziła czy tam tez nikogo nie ma.

Kiedy byłam już w pałacowych ogrodach postanowiłam udać się do mojego ulubionego miejsca, a dokładniej do miejsca gdzie w cieniu drzew stoi mała osamotniona ławeczka. Idealne miejsce by się przed kimś schować i pobyć w samotności. A wiem o tym doskonale po sama minionymi miesiącami tutaj przychodziłam, gdy było mi ciężko. Dlatego miałam przeczucie by tu przyjść i intuicja mnie nie zmyliła, ponieważ zastałam tam zamyśloną Mercy. Nawet nie zauważyła kiedy usiadłam obok niej.

-Ukrywasz się ? - szepnęłam cicho w jej kierunku na co kobieta lekko się wzdrygnęła 

-Wystraszyłaś mnie 

-Przepraszam nie chciałam, ale dlaczego siedzi tutaj tak sama?

-Lubię tutaj przychodzić - rozejrzała się po ogrodzie

-W ciężkich chwilach - dokończyłam jej zdanie

-Mhm...- mruknęła w odpowiedzi

-Co się dzieje? 

-Nic, nie martw się o mnie, ale ponoć słyszałam, że mnie szukałaś

-Skąd wiesz? Przecież obeszłam cały pałac i nikogo nie spotkałam to miejsce było jak wymarłe

-Słucham uważnie co dzieje się dookoła mnie. A w pałacu nikogo nie znalazłaś dlatego, że Król wezwał pracowników na jakieś zebranie - ciekawe czego ma dotyczyć to spotkanie

-Nie wiem Bello czego, ale zapewne to dotyczy wizyty

-Jakim cudem? - czy ona właśnie przeczytała mi w myślach

-Nie czytam Ci w myślach po prostu wiem co chciałaś zapytać

-A już myślałam - posłałam jej uśmiech

-Mercy wiesz może kim osoba, która na przyjechać

-Doskonale wiem, ale nie mogę Ci powiedzieć, lecz trzymaj się na uboczu podczas tej wizyty

-Dlaczego Ty i Aaron nie chcecie powiedzieć mi prawdy, ale każecie trzymać się z dala. Jeśli mam faktycznie trzymać się z daleka to chcę wiedzieć z jakiego powodu. I nie mów mi, że jest niebezpieczny bo to już mówił mi mąż - powiedziałam stanowczym głosem

-Nie chcesz znać prawdy. Ta prawda by Cię zniszczyła, a tego nie chcemy. Po za tym byś się wielce naraziła na niebezpieczeństwo, a nie zapominaj o tym, że jesteś w ciąży.

Kim jest ta osoba i dlaczego wszyscy każą trzymać mi się od niego jak najdalej. W dodatku nie rozumiem jak ta prawda miała by mnie zniszczyć oraz wystawić na niebezpieczeństwo. To wszystko wydaje mi się dość podejrzane. Tylko co oni próbują przede mną ukryć.

Arcymistrz nocy i jego KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz