Czułam jak wysysa całą moją krew, ale to idealna okazja...Nie czekając ani minuty dłużej z wbiłam sztylet w jego serce. Nasze twarzy były bardzo blisko siebie. Widziałam w jego oczach strach, ale nie pozwolę mu żyć.
-I kto kogo pokona - uśmiechnęłam się niewinnie, a Shane runął na ziemie, tym razem nie podniesie się, sztylet zbyt mocno jest wbity
Szybko podbiegłam do leżącego na ziemi Aarona, ukucnęłam nad nim i wyciągnęłam narzędzie śmierci z jego piersi.
-Aaron! - krzyknęłam by ten otworzył oczy
-Nie możesz mi tego zrobić! - płakałam
-Nie zamierzam - szepnął
-To sztylet nie wbił się w serce? - spytałam zszokowana
-Nie, tylko je musnął
-Ale musisz go pokonać sama bo ja nie dam rady
-Zbyt dużo krwi straciłem - dodał po chwili
-A więc pożyw się na mnie - wtedy odzyska potrzebne siły, a rany się zagoją
-Zwariowałaś
-Shane dochodzi do siebie
-Pij! - krzyknęłam i pochyliłam się nad nim, aby mógł mnie ugryźć
-To może Cię zabić
-Zrób to! - ponownie krzyknęłam, aby go pośpieszyć
Król podniósł się lekko na łokciach, a ja pochyliłam się jeszcze bardziej nad nim. Odgarnął moje włosy odkrywając tym samym moją szyję, a po chwili zatopił w niej swoje kły.
Nareszcie mnie posłuchał i podjął słuszną decyzję. W ten sposób Aaron odzyska siły, a rany się zagoją i będzie mógł zabić Shane.
Czułam jak powoli uchodzi ze mnie życie, byłam coraz słabsza i powoli traciłam kontakt ze światem. Moje powieki się zamykały, a ja zemdlałam.
PERSPEKTYWA KRÓLA
Bella pozwoliła, abym się na niej pożywił. To naprawdę niezwykła dziewczyna. Nie bała się, że mogę się nie powstrzymać i przypadkiem ją zabijać po prostu kazała, a ja miałem wykonać. Tak też uczyniłem, ale wiedziałem ile mogę wypić, aby odzyskać siły, a żeby moja złośnica nie umarła.
Bella zemdlała.
Położyłem delikatnie moją żonę na podłodze, a sam wstałem i ruszyłem w kierunku Shane'a , który leżał na ziemi i starał się wyjął sztylet ze swej piersi, lecz nie miał już siły. Podniosłem z ziemi sztylet, którym mnie zaatakował. Teraz kroczyłem do niego dumnym, ale wolnym krokiem.
Nachyliłem się nad nim.
-Myślałem, że mnie pokonasz?
-Ale jak? Jesteś słabszy!
-Jestem niepokonany! Lecz Ty tak
Wyjąłem sztylet z jego piersi, aby móc powiększyć jego ranę. Może krzyczeć ile chcę, ale na mnie wrażenia to nie robi. Jestem odporny na czyjąś krzywdę, a na jego w szczególności.
-Jak śmiesz! - nawet teraz jeszcze próbuje mi grozić
Żałosne.
Rana już dawno była na tyle szeroka bym móc pozbawić go serca, ale czemu by nie zadać mu jeszcze więcej bólu i cierpienia przed ostatecznym. Niech poczuje to co czuły jego wszystkie ofiary, co czuła Bella kiedy ją torturował, a przede wszystkim co ja czułem, gdy niszczył mi życie.
CZYTASZ
Arcymistrz nocy i jego Królowa
VampireŚwiat niestworzonych historii i legend o nadprzyrodzonych istotach był mi obcy dopóki nie poznałam jego. Pamiętacie tego, który hipnotyzuje wzrokiem, Ten, który porusza się szybciej niż wszyscy, Ten, który posiada najmroczniejszą aurę jaką można sob...