Sesja 7

80 8 0
                                    

Ojej jak ja się dzisiaj stresowałam spotkaniem z terapeutką. Od rana bóle

brzucha, mdłości, zawroty głowy. Myślałam, że nie dojadę na sesję. Ciężko

było. Na szczęście już jestem po. Szczerze mówiąc to nie potrzebnie się

martwiłam. Z początku było mi wstyd za swoje impulsywne zachowanie

sprzed kilku dni. Wycofana i zamknięta w sobie. Niedostępna. Zawstydzona.

Z poczuciem winy i pogardy dla samej siebie. Ciężko było mi cokolwiek

powiedzieć. Było mi po prostu głupio. T wytłumaczyła mi, że takie sytuacje się

zdarzają, że nie zawsze postępujemy tak jak powinniśmy. Że dzięki takim

sytuacją możemy im się bliżej przyjrzeć i zobaczyć jakie schematy nami

rządzą. Że nie zawsze w emocjach myślimy racjonalnie. Powiedziała również

że nie jest na mnie zła i nie skreśliła mnie. Że zdaje sobie sprawę z tego, że

to jest również jej wina, ponieważ zapomniała i przez to wyszło to całe

nieporozumienie. Zdziwiło ją jednak to, że całą swoją złość do niej

skierowałam w stosunku do własnej osoby, a nie do niej. Jestem jak karzący

rodzic. Sama dla siebie jestem ciężarem. Uświadomiła mi również, że staram

się ją sprowokować do odrzucenia mnie. Ale ona tak łatwo się nie podda.

Rozumie moje mechanizmy obronne i schematy mojego działania. Mam silny

lęk przed bliskością. Stwierdziła, że nie zostawi mnie choćbym pisała gorsze

rzeczy. Że będzie przy mnie tak długo jak będzie potrzeba. Że poradzimy

sobie z tym wszystkim. Z moją całą emocjonalnością. Skrajnościami. Stanami

depresyjnymi. Zachęcała mnie do założenia bloga. Tak abym całą swoją

negatywną energię zamieniła w twórczość. Mamy pracować nad zmianą

mojego myślenia, odreagowywania itd. Byłam bardzo zaskoczona jej

postawą. Była miła, uprzejma, opanowana, nie oceniała mnie. Spodziewałam

się krytyki, wyrzutów a nawet zerwania relacji. Zamiast tego otrzymałam

zrozumienie, akceptacje i wsparcie. Wzruszyłam się jej postawą. Nikt nigdy

nie potraktował mnie w taki sposób. Taki pozytywny sposób. Może nie warto

walczyć, tylko zaufać. Dać sobie szansę na pomoc. Pozwolić T wejść do

mojego wewnętrznego świata. Zacząć współpracować i walczyć o lepsze

życie. Wiem jedno. Dzisiejsze spotkanie dało mi sporo do myślenia.

Przyniosło w pewnym sensie ulgę. Chociaż w dalszym ciągu pozostał

niesmak wcześniejszego zdarzenia.

Ja borderline i terapiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz