Sesja 8

67 7 0
                                    

Dzisiejsza sesja bardzo nieudana. T stwierdziła, że wykorzystuje terapię i ją

samą do skrzywdzenia siebie. Że jest to również przejaw mojej

autodestrukcji. Podświadomie szukam potwierdzenia, że to co o sobie myślę

jest jednak prawdą i za wszelką cenę zmierzam do tego aby to sobie

udowodnić. Dzisiejsze spotkanie było tego przykładem. Z jednej strony

chciałam wyrzucić z siebie ten ból i poruszyć temat gwałtu bo ciągle nie daje

mi spokoju ale z obawy przed przykrymi emocjami i wstydem nie zrobiłam

tego. Ale i tak czułam się źle i beznadziejnie przez wyrzuty że tego nie

zrobiłam i że spanikowałam. Postanowiłam sobie że dziś dam radę i T

zaoferowała mi pomoc w rozmowie itd. Jednak nie potrafiłam przyjąć tej

pomocy i ją odrzuciłam. Siedziałam nieruchomo w milczeniu. Postawiłam mur

między nami i bombardowałam się myślami a także wyrażałam krytykę w

swoją stronę. Przed oczami obrazy. Ten pokój. To łóżko. On. Ja. Mój strach.

Płacz. Panika. Nie byłam tu i teraz. Byłam tam. Znów czułam ten oddech. Ból.

Nienawiść. Emocje wróciły. Chyba mam zbyt dużo oczekiwania względem

siebie.

Tak czy siak wpędziłam się sama w te emocje tylko w sposób destrukcyjny. Z

tego powodu i tak nakręciłam spirale negatywnego myślenia i chęci ukarania

się. Poczułam silną złość na siebie. Ehh. Zagmatwane to wszystko.

Ja borderline i terapiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz