Sesja 17

45 5 0
                                    

Niestety z dzisiejszej sesji niewiele pamiętam. Efekt zażycia większej ilości

benzodiazepin. Wyluzowana na maksa. Brak emocji. Obojętność. Tyle z

pozytywów. Najbardziej dokuczała mi senność. Koncentrowałam się przede

wszystkim na tym. Więc z treści nie za wiele mi w głowie zostało.

Poruszyłam temat związany z wydarzeniami ostatnich dni. A także

opowiedziałam o reakcjach najbliższych. Jak również swoich. Istny

armagedon. Dużo wartościowych rzeczy usłyszałam. Kolejna cenna lekcja. I

powód do zastanowienia.

- Jak się pani dziś czuje, pani Agnieszko?

- Kiepsko.

- Właśnie widzę, że coś się wydarzyło.

- Każdy mi tylko dokopuje. Kopie leżącego. Nic się nie układa. Nie dostałam

pozwolenia do pracy. Wdał mi się stan zapalny ścięgna i czeka mnie dalsze

leczenie.

- A jakie są rokowania?

- Na dzień dzisiejszy tego nie wiem. Okaże się wszystko na kolejnej

kontrolnej wizycie. W końcu zostanę zwolniona z pracy.

- Boi się pani tego?

- Troszkę tak. Chociaż z drugiej strony nie chcę wracać do pracy. Nie mam do

czego. Za dużo się wydarzyło w ostatnim czasie.

- Co się stało?

- Przez przypadek udostępniłam adres swojego bloga na głównej stronie i

połowa ludzi z zakładu go czytała. Nie mogę wrócić do pracy. Muszę

poszukać czegoś innego. Nie po tym wszystkim.

- Dlaczego? To źle że został ujawniony?

- Bardzo źle. Nie każdy musi wiedzieć o moich gwałtach. Wstydzę się tego.

Jak wrócę do pracy to będę się zastanawiać kto czytał a kto nie. Będę

analizować aż zwariuje.

- A może nie będzie tak źle? Czego się pani spodziewa?

- Komentarzy pod moim adresem. Spojrzeń. Oceny.

- Rozumiem,

- Na dodatek wczoraj miała miejsce kolejna kłótnia w domu. Teściowa

zaczęła się czepiać.

- O co?

- Syn jest przeziębiony i chrapoli. I ja jestem wyrodną matką bo nie idę z nim

do lekarza. Ja z każdą pierdołą nie chodzę. Przejdzie mu. Ale na wszelki

wypadek spałam u niego na materacu, żeby mi nie zarzucili że się synem nie

zajmuje i mam go w dupie.

- Ale to pani syn. Teście wychowali już swoje dzieci.

- Ja to wiem, jednak ona się ciągle wtrąca w wychowanie dziecka.

Znów poczułam się zrozumiana, akceptowana. Jak równy z równym. Czuję,

że blokady puszczają coraz bardziej. Coraz częściej pokonuje swój opór i się

otwieram. Wychodząc z gabinetu poczułam się zdecydowanie lepiej.

Uśmiech się pojawił i chęć do życia. A to najważniejsze. Kolejna sesja we

wtorek. Oby była bardziej owocna.

Ja borderline i terapiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz