Sesja 22

51 6 0
                                    

Kolejna sesja za mną. Kolejna do przodu. Kolejne wnioski do wyciągnięcia.

Pełno przemyśleń. Mały chaos w głowę. Trzeba sobie to wszystko teraz na

spokojnie poukładać. W ślimaczym tempie idę naprzód. Małymi kroczkami ku

lepszemu. Coraz łatwiej mi się rozmawia na luźne tematy. Napięcie mniejsze

aniżeli na początku terapii. Problemem są jeszcze wspomnienia, ale one

bardziej bolą. Przyjdzie na nie jeszcze czas. Ogólnie czuję się swobodniej, co

ułatwia otwartą komunikację.

- To od czego dzisiaj zaczynamy pani Agnieszko?

- Sama nie wiem. Szczerze mówiąc nie przygotowałam jakiegoś specjalnego

tematu.

- Może porozmawiajmy o tym o czym pisała do mnie pani w sms-ie.

- Samo życie. Wyszło jak wyszło. Może lekarz miał rację.

- Ale jak to było? Może pani o tym bardziej szczegółowo opowiedzieć? O ile

jest to oczywiście możliwe?

- Umówiłam się z lekarzem na wizytę w celu zwolnienia lekarskiego. Podczas

rozmowy pojawił się wątek męża. Oznajmiłam lekarzowi, że nie mam

wsparcia ze strony męża, że nie próbuje mnie nawet zrozumieć.

Opowiedziałam o tym, że zaproponowałam mężowi wspólną wizytę u

terapeuty. I w tym momencie pan doktor wsiadł na mnie. Podniesionym

głosem zaczął zwracać się do mnie. Mówił, że to ja powinnam się zmienić,

nie mąż. Że ja mam ze sobą problem i tylko ja mogę go rozwiązać.

Powiedział również, że nie dziwi się mojemu mężowi, że ma mnie dość,

ponieważ mam skomplikowany charakter. Oznajmił mi również, że próbuje

manipulować mężem i chcę wziąć go na litość. Że każdy miałby dosyć

siedzenia czy bycia z osobą wiecznie nieszczęśliwą, leżącą i użalającą nad

sobą. Na koniec wspomniał o tym abym porozmawiała z panią o Klinice

Zaburzeń Osobowości. Czy to odpowiednie miejsce dla mnie.

- Szczerze powiedziawszy nie znam tej kliniki w Krakowie. To jest jakiś

specjalny oddział? I idzie się tam na jaki czas?

- Tak, jest to specjalny ośrodek specjalizujący się w leczeniu zaburzeń

osobowości. Pobyt tam trwa pół roku.

- Tak myślałam.

- Z tym że ja uważam, że nie ma takiej potrzeby i konieczności abym tam się

udała. Chyba nie jest ze mną aż tak źle.

- Powiem pani tak. Szczerze mówiąc też tak uważam. Już wiem czemu pan

doktor tak się zdenerwował. On absolutnie nie bierze pod uwagę tego, aby

przyjść na terapię z współmałżonkiem. On też jest psychoterapeutą, z tym że

psychoanalitykiem. Analiza zakłada, że zmiana musi wyjść od nas samych,

że źródło problemu jest głęboko zakorzenione w naszej podświadomości.

Ja borderline i terapiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz