Można powiedzieć że pierwszą część terapii mam już za sobą. Zapoznanie z
dotychczasową terapeutką jest jak wygranie w totka. Nasza relacja się
zaciśnia. Poziom zaufania jest na maksymalnym poziomie. Choć było różnie,
nie ukrywam tego. Zdarzały się drobne nieporozumienia które odbierałam jak
koniec świata. Powodowały one chęć zakończenia spotkań. Mnóstwo emocji
się pojawiało, z przewagą tych negatywnych oczywiście. Z perspektywy
czasu jednak widzę jak odbierałam to wszystko. Jak moja choroba
zniekształcała cały obraz zdarzeń. Dopiero gdy to zrozumiałam i
zaakceptowałam jestem w stanie pojąć to co było w danym momencie
niepojęte. Czy to oznacza, że się zmieniłam?! Niekoniecznie. Po prostu mam
teraz większy wgląd w siebie i więcej jestem w stanie zrozumieć.
Polepszyłam sobie kąt widzenia. Do biało-czarnego spostrzegania świata
dodaje odrobinkę kolorów by szarość dnia codziennego nie wpędziła mnie w
maksymalny dół. Choć nie zawsze to takie proste i oczywiste. To, że teorie
mam opanowaną to jedno, drugie to praktyka z którą u mnie jest gorzej.
Czeka mnie ciężka i żmudna praca nad sobą ale mam nadziej, że z pomocą
terapeutki uda mi się wyjść z tego bagna jakim jest borderline. Przygotowuje
się teraz do cięższej pracy, głębokiego wglądu. Przepracowanie traum jest
priorytetem. Nie można iść do przodu zostawiając za sobą niedokończone
sprawy. Będzie trudno, cholernie trudno. Tyle wiem. Ale wiecie co, dam radę
bo jak nie ja to kto! Mam przecież na kogo liczyć, wiem że w każdej chwili
zostanę wysłuchana i otrzymam wsparcie. Bez oceny czy krytyki. Pierwszy
raz w życiu mam kogoś bliskiego, kogoś kto pomaga mi poukładać puzzle
mojej osobowości. Pomaga wymienić wadliwe klocki w postaci schematów
myślenia i zastąpić je nowymi lepszymi tak by życie było satysfakcjonujące.
Jestem ciekawa jak dalej potoczą się moje losy. Czy uda mi się przetrwać
ciężkie i bolesne chwile. Ile wzlotów i upadków mnie jeszcze czeka. Tego
wszystkiego dowiem się później. Jeszcze tyle przede mną do zrobienia. Ale
najważniejsze jest to abym się nie poddała. Znalazła w sobie siłę do dalszej
walki. Bo moją siłą walki jest życie. Ono jest celem. Celem do którego dążę. I
nie oczekuje katastrofalnych zmian bo nie o to chodzi. Nie można zmienić się
o trzysta sześćdziesiąt stopni bo to jakby stać się zupełnie innym i obcym człowiekiem.
Można zmienić się tylko pod jakimś kątem. Ale w tym wszystkim chodzi o to, by
zrozumieć, zaakceptować i pokochać siebie. Obdarzyć się miłością tą
szczerą i prawdziwą. Trzeba umieć wybaczyć sobie błędy przeszłości i
pogodzić się z nią. To już było i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Teraz to tylko wspomnienia, jedne mniej bądź bardziej bolesne ale
wspomnienia. Trzeba nauczyć się z nimi żyć i umieć zostawić je za sobą bo
gdy tego nie zrobimy to nigdy nie osiągniemy szczęścia i satysfakcji z życia.
Zawsze coś nas będzie blokować. Także przyszedł czas na zmiany. Czas
wkroczyć w dorosłość. Wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Tak by za
kilka lat powiedzieć z czystym sumieniem że było warto. Zaczynam nowy
etap, zupełnie nieznany etap. Czy się boję? Owszem! Wszystko co nieznane
wzbudza lęk i niepokój. A to co znane wydaje się bezpieczne mimo iż nam
szkodzi. Jednak warto zaryzykować i dążyć do zmian. A nóż okażą się
lepsze.
Moim priorytetem na kolejny rok jest wgląd, poznanie siebie, zrozumienie a
przede wszystkim zaakceptowanie tego kim jestem i jaka jestem. Wiele bym
dała aby móc spojrzywszy w lustro powiedzieć do siebie trzy magiczne słowa:
Kocham cię rudzielcu.
CZYTASZ
Ja borderline i terapia
SachbücherAutorka książki: Agnes Agmatarek Moja książka to tylko, albo aż ubrane w słowa emocje.Piszę o emocjach i z emocjami. O świecie, życiu, ludziach, uczuciach, wspomnieniach, marzeniach, nadziejach, rozgoryczeniach. Moja książka to moja opowieść o codzi...