*37*

689 24 4
                                    

*

Mama: dobrze dziewczynki... eee Vanessa idź do swojego pokoju,a ty Mia pomóż siostrze się rozpakować

Vanessa: ale ja zamierzałam iść z Mią na zakupy

Mama: okej,to weźcie ze sobą Loren,tylko ona najpierw musi się rozpakować

Vanessa: ale my same miałyśmy iść

Mama: ale pójdziecie z Loren i koniec kropka

Ja: nie,nie pójdziemy z nią,bo nigdzie nie idziemy. Wybacz Vanessa,ale na prawdę nie mam ochoty wychodzić nigdzie

Vanessa: No dobrze... to ja idę do swojego pokoju - wyszła

Mama: dobrze dziewczynki,to ja też już idę. Mia pomóż siostrze się rozpakować

Ja: nie ma takiej opcji

Mama: Mia! - krzyknęła moje imię

Ja: Jezu No dobrze - wywróciłam oczami,po czym moja,a raczej nasza rodzicielka wyszła.

Z nie chęcią powili podeszłam do Loren,która zaczynała rozpakowywać walizkę. Chciałam jej pomóc,lecz ona na mnie powstrzymała

Loren: nie dotykaj moich rzeczy!

Ja: miałam ci przecież pomóc,nie krzycz na mnie - powiedziałam rozkazująco

Loren: nie potrzebuje twoje pomocy. Tak w ogóle to gdzie mam spać? - powiedziała dziwnie

Ja: potem mama przynieście ci materac - powiedziałam siadając na łóżko i biorąc do ręki swój telefon

Loren: a że ja mam spać na materacu?! - powiedziała zła.

Ja: No tak,a wolałabyś na ziemi? Spoko,masz to załatwione jak w banku - uśmiechnęłam się sztucznie

Loren: to wcale nie jest zabawne

Ja: przecież się śmieje. To nie moja wina,że nie masz poczucia humoru

Loren: zobaczymy kto nie będzie miał poczucia humoru,gdy wieczorem przyjedzie do mnie Leo - uśmiechnęła się złowieszczo

Ja: róbcie sobie co chcecie. Ja już o Leo zapomniałam i mam go w dupie - w sumie trochę skłamałam,ale starałam się to powiedzieć jak najlepiej jak mogłam

Loren: Hm... i tak dobrze wiem,że on ci się jeszcze podobasz,ale zapomnij. On kocha mnie,a nie ciebie. Z resztą kto by pokochał taką brzydką i pustą dziewczynę jak ty? - prychnęła. O nie... teraz przesadziła!

Ja: posłuchaj blondyneczko! - natychmiast wstałam z łóżka - jeśli ktoś tu jest pusty,to jak najbardziej ty! To nie ja kradnę komuś chłopaka i jestem bez serca i to nie ja maluje się codziennie ile wlezie. Jesteś ode mnie gorsza i tu - pokazałam na głowę - i tu - teraz wskazałam placem na całe ciało - więc się odwal,dobra?!

Moją całą wypowiedz słyszała moja mama. Weszła do pokoju mega zdziwiona. Dlaczego ona nie mogła usłyszeć to,co mówiła ta lalunia. Dopiero tu przyjechała,a już mam ochotę ją zabić. Po prostu jej nie nawidzę. Jest okropna!

Mama: Mia... jak tak w ogóle możesz mówić na swoją siostrę?

Ja: mamo,ja nic nie zrobiłam. Dlaczego nie mogłaś przyjść wtedy,kiedy ta wiedźma się wypowiadała?

W tym momencie Loren zaczęła płakać? Serio? Jezu co za idiotka. Ona ma szesnaście lat,a cztery. Ja mam z nią niby wytrzymać pare tygodni? Bo mama powiedziała,że remont jej pokoju zajmie co najmniej miesiąc. Boże masakra

Mama: dosyć tego! Masz szlaban! Albo zaczniesz traktować swoją siostrę lepiej,albo będzie tak coraz częściej!

Ja: co?! Ale to nie fer! To wszystko przez nią!

Mama: nie możesz wchodzić z domu! Zrozumiano?!

Ja: nie! Nie zrozumiano! Dlaczego niby przez nią mam mieć karę?!

Mama: bo nie można tak traktować rodziny i w ogóle ludzi

Ja: nie nawidzę was! - ominąłem matkę i siostrę. Próbowała ją uspokoić,a tak na prawdę w jej oczkach na pewno było zadowolenie.

Mam mieć niby przez nią karę?! Na dodatek teraz czyje się odsunięta od niej. Mam wrażenie,że ta Loren jest dla niej ważniejsza...

*

Stalkerowy bad boy| L.D [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz