,,Pocałował mnie" - #18

1.1K 43 1
                                    

-----

Leo: to co? Wchodzimy? - zapytał

Ja: rób co chcesz,tylko nie zbliżają się do mnie

Leo: to jak zamierzasz się ze mną bawić i tańczyć?

Ja: a kto powiedział,że w ogóle będę to robić?

Vanessa: dobra, chodź już. Tutaj wszyscy są od ciebie starsi,ale zazwyczaj tylko o rok. Przedstawię cię Marcelowi - weszliśmy do willi. Do słownie do willi. Był to piękny,biały i ogromny apartament z basenem i tarasem na zewnątrz.

Ja: Ok

Gdy weszliśmy do środka pachniało alkoholem pomieszanym z papierosami i nieznanym mi dotychczas zapachem. Było widać,że praktycznie wszyscy byli starsi,ponieważ dostawałam im do połowy głowy. Chociaż były też niższe dziewczyny. Może po prostu nie należały do wysoki,a wiek miały taki sam jak pozostali.
Vanessa ciągnęła mnie za rękę przez cały ten tłum ludzi. Gdy nareszcie ustaliśmy przed jakimś brunetem o niebieskich oczach. To chyba musiał być Marcel. W sumie nawet przystojny jest.

Vanessa: siema Marcel - pocałowali się w policzek na powitanie

Marcel: Elo młoda! Jak leci? - zapytał

Vanessa: a spoko. Chciałam ci przedstawić moją siostrę. Jest młodsza od nas o rok,więc powinna wczuć się w klimat.

Ja: hejka,Mia jest - podałam rękę na powitanie

Marcel: Marcel  - uścisnął moją dłoń

Vanessa: poradzisz sobie? - zapytała się mnie

Ja: ja? Proszę cię siostra - prychnęłam. Nie miałam wyjścia. Muszę sobie jakość poradzić

Vanessa: Ok,to my lecimy. Jak coś to dzwoń - przekrzykiwała muzykę. Głośność była chyba ustawiona na ful. Nic nie było słychać

Nie znałam nikogo prócz Vanessy,Marcela no i Leo... W pewnym momencie muzyka przestała grać i ktoś krzyknął. To był Marcel

Marcel: gramy w butelkę!

Wszyscy zebrali się w koło butelki. Ja usiadłam obok Vanessy i jeszcze kogoś,ale nie znałam go. Pierwszy zakręcił właściciel,czyli Marcel. Wypadło na jakiegoś chłopaka. Wybrał wyzwanie. Miał pocałować dziewczynę po prawej stronie. Następne losował jakiś szatyn. Wypadło na Leondre. Wybrał wyzwanie. Kurde,weźcie jakieś pytania,a nie ciągle wyzwania.

- pocałuj wybraną osobę W USTA! - (jak nie znam imion,to po prostu będę pisała od myślników ~ aut) powiedział

O nie... Tylko nie do mnie. Proszę do każdego,tylko nie do mnie!

Podszedł do mnie. Kurza twarz. Serio?!

Pocałował mnie. Nie powiem,całuje świetnie. Jest cudowny. Nie Mia! Jest głupi,a całuje fatalnie. Nie no,w tym skłamać nie mogę. On całuje fantastycznie!
Oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnął się chytro i wrócił na swoje miejsce. Vanessy mina była głupia. Dziwnie się do mnie uśmiechała i podnosiła brwi. W sumie tak jak wszyscy. Widać było,że ich zachowanie podobało się Leondre. Mi nie koniecznie.
Potem gra toczyła się i toczyła,aż w końcu ktoś wylosował na Marcela i kazał mu pocałować w usta Vanessę. Hahaha

Ich pocałunek trwał długo. Megaa długo. Aż w końcu nie wytrzymałam

Ja: No dobra już! Jak chcecie to idziecie na górę,a nie tutaj na widoku. Mieliście się tylko KRÓTKO pocałować,a nie pół godziny - wywróciłam oczami

Marcel wrócił na swoje miejsce. Gra toczyła się dalej. Miała być już ostatnia kolejka. Wpadło na Liv. Miała siedzieć na kolanach jednego z graczy całą końcówkę gry. Wybrała nikogo innego niż Leo. Gdy na nim usiadła (?) (bez skojarzeń 😏) coś we mnie pękło. Musiałam coś z tym zrobić,ale nie chciałam wyjść na idiotkę,dlatego po prostu wyszłam,pod pretekstem mdłości czy czegoś tam.Wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na schodku i wyjęłam z paczki jednego papierosa i zapalniczkę. Teraz miałam zapalić go pierwszy raz w życiu. Musiałam się jakoś ,,odstresować". Zawsze musi być ten pierwszy raz,co nie?
Wzięłam go do buzi. Wciągnęłam powietrze. Dym był już w moim płucach. Wypuściłam powietrze razem z tym czymś. Zrobiłam tak jeszcze pare razy. Szczerze mówiąc na serio pomaga. Będę stosować tego trochę wię...

Leo: palisz? - dosiadł się do mnie. Wygląda na to,że już skończyli grać.

Ja: nie - szybko wstałam i zrzuciłam papierosa na ziemię po czym zgniotłam go nogą. Nie chce,żeby ktoś się o tym dowiedział. Bym miała niezłe kłopoty w domu.

Leo: siostra albo mama wie? - zapytał

Ja: co cię to obchodzi? - spojrzałam na niego

Leo: obchodzi i nawet nie wiesz jak bardzo.

Ja: daruj sobie - wywróciłam oczami

Leo: dlaczego wyszłaś w trakcie gry?

Ja: boo... Mi się.... Zrobiło słabo. - coś wymyśliłam. Chyba uwierzył. Oby!

Leo: słabo? A nie zrobiłaś się zazdrosna jak Liv na mnie usiadła? - (bosz... 😂 ~ Aut)

Ja: nie? Dlaczego niby mam być zazdrosna? - prychnęłam i skrzyżowałam ręce

Leo: bo ci się podobam - uśmiechnął się

Ja: pfff, chciał byś

Leo: zawsze mam to, co chce mieć - puścił oczko

Ja: żal mi cię Devries. - weszłam do środka,aby znaleść siostrę . Udało się

Ja: idę już do domu

Vanessa: już? tak szybko? - powiedziała trochę już napita przestając tańczyć z Marcelem

Ja: tak już,aaaa... Jak ty zamierzasz wrócić do domu? - zapytałam się,bo już jednak była trochę pijana

Vanessa: zostaje na noc u Marcela. Przekaz mamie. Pa - wróciła do tańca z ,,ukochanym"

Ja: pa - powiedziałam nie słyszalnie i wyszłam

-------

804 słów

Stalkerowy bad boy| L.D [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz