*39*

710 32 4
                                    


Gdy się obudziłam poszłam po swoje ubrania i skierowałam się w stronę łazienki,aby się przebrać. Kiedy się ubrałam wróciłam do pokoju. Była 11:28,a chłopak nadal spał. Nie wiedziałam czy mam go budzić czy nie. Dobra,niech sobie jeszcze  pośpi. Usiadłam na miejsce,w którym tej nocy spałam i włączyłam telefon. Zobaczyłam,że mam 5% baterii. Zaczęłam więc rozglądać swoimi  oczyma po pokoju. Jedyna ładowarka znajdowała się na półce,która powieszona była nad łóżkiem Johnnego. Powoli więc wstałam z kanapy i poszłam w jego stronę. Chłopak jest ode mnie wyższy,dlatego nie dosięgałam do półki. Powoli sięgnęłam ręką w stronę ładowarki. Jednak mi się to nie udało. Upadłam na Johnnego. On natychmiast się obudził. No nie dziwie się,leżałam parwie że na nim. Co on sobie teraz pomyślał...

Ja: na prawdę cię przepraszam. Chciałam wziąć ładowarkę,bo mam 5% ale mi jestem za niska No i.... - zaczęłam się tłumaczyć,lecz chłopak mi przerwał

Johnny: spokojnie,nic się nie stało - zaczął się śmiać - ja idę się ubrać. Zaraz zrobię śniadanie

Ja: nie dobra,śniadanie zjem na mieście

Johnny: No co ty. Nie pozwolę ci,żebyś płaciła za jakieś tandetne jedzenie,skoro masz takiego mistrza kuchni obok - wstał z łóżka

Ja: mistrza kuchni powiadasz - parsknęłam śmiechem

Johnny: zgadza się - dumnie potaknął głową

Nagle zadzwonił do mnie telefon. Pobiegłam do niego natychmiast. Nawet nie zobaczyłam kto dzwoni,po prostu odebrałam. Okazała się być to moja mama.

Mama: Jezu dziecko gdzie ty jesteś?!  - zapytała przerażona

Ja: tak nagle zaczyna cię to interesować?

Mama: przestań już. Masz natychmiast wracać do domu!

Ja: po co? Przecież masz Loren. Ja do niczego nie jestem ci potrzeba

Mama: przestań tak mówić. Kocham was obie trzy i Loren i Vanessę i ciebie. Zrozum,że to też moja córka. Matka nie może wybierać jakie dziecko lubi bardziej

W sumie racja. Postanowiłam wrócić do domu.

Ja: dobra,zaraz wracam - powiedziałam i połączenie samo się przerwało,ponieważ rozładował mi się telefon.

Ja: słuchaj Johnny,ja już będę wracać. Bardzo ci dziękuje za to wszystko,jestem ci dłużna. Na pewno jak tylko będę miała w czym to ci pomogę. Możesz na mnie zawsze liczyć - uśmiechnęłam się

Johnny: nie ma sprawy. Okej,zapamiętam - odwzajemnił mój gest

Ja: to cześć. Nie musisz mnie odprowadzać,znam drogę do drzwi - uśmiechnęłam się na pożegnanie

Johnny: dobrze,to pa -powiedział po czym wyszłam.

                                 *
Wchodzę do domu. Kiedy zdejmowałam buty zobaczyłam odrazu moją rodzicielkę. Nie była zadowolona. Była zła,a jednocześnie zmartwiona.

Mama: gdzie ty byłaś

Ja: u kolegi

Mama: spałaś z nim?!

Ja: dlaczego mnie pytasz o takie rzeczy? Nie chce żadnego przesłuchiwania - wywróciłam oczami

Mama: czyli z nim spałaś?! - krzyknęła

Ja: nie! Nie spałam z nim! Nie pytaj mnie o takie rzeczy!

Mama: jesteś w takim wieku,że nie wiem co robisz,z kim robisz,kompletnie nic. Nie mam nad tobą kontroli. Musisz trochę przystopować.

Ja: ja mam przystopować? No to może tak mnie nie traktujcie. Zawsze to ja jestem tą najgorszą. Dobra,nie chce już rozmawiać,idę do pokoju.

Pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Loren. O nie,zapomniałam że jest ze mną w pokoju. Nie wytrzymam. Popatrzyłam na nią złowieszczym spojrzeniem i położyłam się na swoje łóżko.

Loren: dzisiaj przychodzi Leo. Masz nam nie przeszkadzać

Ja: nie,to WY macie mi nie przeszkadzać - popatrzyłam się na nią

Loren: możemy robić co chcemy

Ja: ja też. Weź się zamknij. Przekręciłam się na drugą stronę,żeby nie patrzeć na jej szpetny ryj. Może jest ładna,ale żeby wszyscy wiedzieli jaka jest na prawdę.

  
                                    *

Stalkerowy bad boy| L.D [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz