Hejka! Ten rozdział piszę na laptopie. Zawsze pisałam na telefonie,ale chciałam zobaczyć jak to wygląda. Dlatego gdy ktoś będzie mówił,nie będzie podkreślone,ponieważ nie mam pojęcia czy się da zrobić to na laptopie-------
Leo: Hejka - dosiadł się do mnie. Wyganiał mnie z łazienki,gdy się całował z Liv,a teraz jak gdyby nigdy nic wita się ze mną
Nie odpowiedziałam,bo po co?
Leo: Dlaczego nie odpowiadasz? - zapytał
Znowu nie odpowiedziałam. Denerwuje mnie już
Leo: Hallo! słyszysz mnie w ogóle? - szturchnął mnie łokciem
Ja: ogarnij się Devries! Nie wiem jak ty,ale ja zamierzam słuchać,co karmelówka (przypominam,to nauczycielka od matematyki - Aut) mówi,więc jak możesz zamknij mordę okej?!
Pani od matmy: Miło mi,że zamierz słuchać co mówię,ale możesz się grzeczniej zwracać do kolegi,a ty Leo nie przeszkadzaj koleżance
Ja: Koledze? Ja go nie chcę nawet znać! Siedzenie z nim w ławce,to najgorsza rzecz,jaka może być
Leo: Skoro ci się nie podoba to wypad! - podniósł na mnie głos,wstał z krzesła i się na mnie poparzył. Drugi raz na mnie ,,nakrzyczał''. Zmieniła go ta Liv. Był całkiem inny. Taki... lepszy.
Ja: Chcę ci przypomnieć,że ty tu usiadłeś,więc osoba która powinna się przesiąść,to ty! - również wstałam
Pani od matmy: Dzieci! Proszę o spokój! usiądźcie do ławki natychmiast! Nie chce słuchać tutaj żadnych kłótni!
Ja: Ale proszę pani,czy na prawdę on nie może się stąd przesiąść?! Nawet pani nie wie,jaki on jest!
Leo: Jaki jestem? - powiedział... złowrogo? coś w tym stylu
Ja: Chamski,nie miły,bezuczuciowy i... inny. Zmieniłeś się,ale na gorsze. Na 1000 gorzej.
Pani od matmy: Takie wyznania możecie mówić na przerwie lub po szkole. Lekcja,to nie najlepsze miejsce na takie rozmowy
Nie zwracaliśmy na nią uwagi. Niech sobie mówi co chce,mam to w dupie. Chcę powiedzieć mu po prostu to,co myślę. Te słowa,które powiedziałam na jego temat były prawdziwe. Nie mam pojęcia jak ja mogłam jego kochać. Zmienił się na takiego bad boya,tylko z jedną dziewczyną. W sumie po części mnie za taką też można uznać,tylko ja w ogóle nie mam chłopaka. Hm... może czas to zmienić? Może na reszcie doszczętnie zapomnę o Leo i nie będę z nim rozmawiać. Jakby mnie kochał,to by o mnie walczył,ale widać że mu na mnie wcale nie zależy. I dobrze! Przynajmniej nie będzie mi dupy na przyszłość truł.
Leo: ty też się zmieniłaś. Byłaś milsza,bardziej uczuciowa i grzeczna,a teraz chcesz wyglądać na groźną czy co. Śmieszna jesteś - patrzeliśmy sobie w oczy. Mówiliśmy sobie takie rzeczy,a pomimo to i tak nasze spojrzenia były skrzyżowane
Dałam mu z liścia. Tak,uderzyłam go nie wiem czemu,ale mi ulżyło. Szybko spakowałam książki,wzięłam plecak i wyszłam z klasy. Nauczycielka coś do mnie jeszcze mówiła,ale nie obchodziło mnie to.
Wracając do domu rozmyślałam o moim życiu. W pewnym sensie jest beznadziejne i chcę z nim skończyć,ale jak sobie tak myślę,że w przyszłości poznam kogoś dla mnie,zakocham się w nim na zabój,weźmiemy ślub, zrobimy dziecko i będziemy szczęśliwą rodzinką,ale... Co jeżeli to się nie wydarzy? Będę do końca życia sama,nikt mnie nie będzie kochał,wszyscy mnie zostawią... Ja nie chcę mieć takiego życia! Szłam i szłam,aż w końcu wpadłam na kogoś. Spojrzałam na niego,bo to był chłopak i zobaczyłam niebieskookiego człowieka. Niestety to był Marcel. Mówię niestety,ponieważ myślałam,że to mój książę z bajki,o którym właśnie teraz rozmyślałam.
Marcel: Hej,dlaczego nie jesteś jeszcze w szkole? - zapytał. Nie...
Ja: Bo.... źle się poczułam - wymyśliłam coś
Marcel: Aha - uf... chyba uwieżył. - a dasz radę sama dojść do domu? - jakie to słodkie. Dlaczego ja nie mogę znaleźć sobie takiego kochanego i opiekuńczego chłopaka,tylko trafiam na Devriesa. Może powinnam popatrzeć na kogoś z mojej szkoły czy chociażby klasy?
Ja: Tak, dam radę dzięki
Marcel: Odprowadziłbym cię jeszcze,ale trochę mi się spieszy. Pa
Ja: Pa - odszedł
Właśnie wchodzę do domu. Moja mama,gdy zobaczyła że ktoś wchodzi do domu przyszła momentalnie do mnie.
Mama: A co ty tu robisz tak wcześnie? nie powinnaś być jeszcze w szkole? dzisiaj chyba masz 6 lekcji
Ja: tak,mam 6 lekcji,ale źle się poczułam
Mama: Co cię boli?! trzeba jechać do lekarza!
Ja: Mamo,proszę cię,przecież to tylko ból brzucha
Mama: aha,może miesiączkę dostaniesz
Ja: mamo nawet jeśli,to wiem co robić,przecież już miałam. Czy możesz przestać traktować mnie jak dziesięcioletnie dziecko?!
Mama: Po prostu się o ciebie martwię,nie potrafisz tego zrozumieć i docenić?
Ja: Nie chce o tym rozmawiać,mam zły humor
Mama: Tak! najlepiej ucieknij w trakcie rozmowy!
Ja: Czego się czepiasz?! Nie rozumiesz,że mam ciężki dzień?! - megaa się zdenerwowałam. Nie lubię kłócić się z moją mamo,bo ją kocham,ale czasami mnie strasznie denerwuje
Mama: A co możesz mnie niby ciężkiego w tym swoim krótkim życiu? Jeszcze nie wiesz jak wygląda ciężki dzień. Jesteś jeszcze dzieckiem
Ja: Wiem co to ciężki dzień! Nie wiem w ogóle po co ja tu przyszłam!
Otworzyłam drzwi i z plecakiem na plecach wyszłam z domu. Moja rodzicielka jeszcze coś tam do mnie mówiła,ale miałam to w nosie. Co ją tak w ogóle obchodzi moje życie. Najpierw się mnie czepiała,potem była kłótnia,spokój i teraz znów kłótnia?! Czy ja na prawdę nie mogę mieć normalnego życia?!
----------------------
887 SŁÓW
CZYTASZ
Stalkerowy bad boy| L.D [ZAKOŃCZONE]
FanfictionPewna dziewczyna dostaje wiadomość od nieznajomego numeru. Nie ma pojęcia kto to jest,lecz pewnego dnia spotykają się,zakochują w sobie a ich życie zmienia się o 180 stopni Zapraszam do czytania ❤️ //UKOŃCZONE : 22.11.2017r.