,,-usune się z twojego życia raz na zawsze!'' - #27

1K 44 5
                                    



Zbiegłam po schodach na dół. Nie zamierzam się nim jakoś bardzo przejmować. Niech myśli,że jest mi obojętnie. Na dole było już dosyć sporo osób. Nie znam dokładniej liczby,jaką zaprosiła moja siostra. Zadzwonił dzwonek. Poszłam do drzwi i je otworzyła. W drzwiach staną chłopak. Był mega przystojny. Jego włosy były postawione. Miały brązowy kolor. Wyglądał po prostu tak:

(Załóżmy,że jest o rok lub dwa lata starszy) Staliśmy tak przez chwilę i patrzyliśmy się na siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Załóżmy,że jest o rok lub dwa lata starszy) Staliśmy tak przez chwilę i patrzyliśmy się na siebie. Jaki on jest przystojny.

- hej - powiedział nieznajomy

Ja: h,hej - ocknęłam się

- jak się nazywasz?

Ja: Mia,a ty? - zapytałam - aa... wejdź,proszę - zrobiłam miejsce i zamknęłam drzwi

- nazywam się Johnny. Masz śliczne imię

Ja: dziękuje  - zaczerwieniłam się - ty też - uśmiechnęłam się

Na dół zeszła Vanessa,Charlie i Leo. Patrzyli się na nas przez chwilkę. Najbardziej Leo. Niech go zżera zazdrość. Dupek jeden myślał,że jestem łatwa i w ogóle. Mylił się i to bardzo!
Podeszła do nas Vanessa z Charlie. Leondre nadal stał na ostatnim schodku i się nam przyglądał. Jego wyraz twarzy był dziwny. Nie jestem w stanie go opisać. Po prostu no jakoś tak dziwnie.

Vanessa: hej Johnny! Jak ja cię dawno nie widziałam - przytulia go na powitanie

Johnny: Noo,ja ciebie też. Przestawisz mnie swojej siostrze? Chciałbym ją poznać - zrobiło mi się trochę smutno. Myślałam,że mu się spodobałam. Zaraz... przecież to ja! No ale to i tak nie zmienia faktu,że chciał poznać kogoś innego. Skąd mógł wiedzieć,że to ja.

Vanessa: yyy,No to ona - pokazała na mnie

Johnny: to ty?! Miło mi cię poznać - uśmiechnął się. Jego uśmiech powala mnie na kolana. Jest taki cudowny.

Leo: siema,kim jesteś i co robisz z moją dziewczyną - podszedł do nas

Ja: słucham?! Że ja jestem niby twoją dziewczyną?! Nigdy!

Leo: No a to,co robiliśmy u ciebie w pokoju pare minut temu? - bosz... już się boje co pomysł sobie Johnny.

Ja: mówisz o tym co TY mi zrobiłeś?

Leo: nie,co MY robiliśmy. Było cudownie. Jesteś nie ziemska!

Ja: o co ci chodzi?! Tylko mnie chamsko pocałowałeś - kurde... mogłam tego nie mówić. Chociaż już mam nadzieje,że nie myśli że my ze sobą ten teges...

Johnny: dobra? To ja może pójdę,a wy sobie rozwiążcie sprawy sercowe

Ja: sprawy sercowe? Haha błagam cię. Ja go nie chce nawet znać. Żebyś wiedział jaki on jest na prawdę.

Jak to powiedziałam przyszły mnie ciarki. Czułam jak bym kłamała w żywe oczy. Ja nie wiem co do niego czuje,ale to co mówię nie jest do końca prawdziwe. Kiedy go widzę mam motylki w brzuchu. To jest coś wspaniałego. Nie rozumiem sowich uczuć. Tylko... jest jedna przeszkoda,która być może zmieni moje życie o 180 stopni. Johnny. On jest cudowny. Taki przystojny. W sumie Leo też. Obaj są cholernie przystojni,ale... nie wiem co do nich czuje. Mam mega mieszane uczucia. Chcę przebaczyć jednemu,ale się boję. Natomiast drugiego w ogóle nie znam,ale już chce się z nim ożenić. Jakie to dziwne.

Leo: dobra,skoro nie chcesz mnie znać,to usune się z twojego życia raz na zawsze.

Ja: dobra. Już nie mogę się doczekać. Będę miała takie wspaniałe życie jak cię nie będzie!

Leo: nara. Nigdy mnie już nie zobaczyć - odwrócił się i pobiegł w stronę drzwi trzaskając nimi.

Z racji,że stałam przy ścianie to podeszłam do niej tyłem. Zsunęłam się po niej i zaczęłam płakać. Te jego słowa ,,usune się z twojego życia raz na zawsze" są dla mnie bolesne. Mam go już nigdy nie zobaczyć? Przecież ja tego nie wytrzymam. Johnny nie wiedział co się dzieje. Z resztą tak jak cała reszta ludzi. Muzyka była wyciszona jakieś 2 minut. Ja nawet tego nie zauważyłam. Leo,ja nie chce go stracić. Jest wnerwiający,fakt ale ja coś do niego czuje!

Johnny: wszystko w porządku? - zapytał

Ja: nie,nic nie jest w porządku! - powiedziałam przez płacz - ja coś chyba do niego czuje,ale nie potrafię sobie tego uświadomić. Nie chce go znać,ale też nie chce stracić. Wybacz,ale muszę za nim pobiec - wstałam i szybko wytarłam ręką na pewno już rozmazany tusz.

Otworzyłam drzwi i szybko przez nie wyszłam. Zaczęłam biec w stronę idącej dosyć szybko postaci. Była całkiem daleko,dlatego nie miałam pojęcia czy to on. Przecież mógłby już dawno być w innym miejscu,a nie niedaleko mojego domu. Pomimo tego i tak pobiegłam w stronę idącej postaci. Kiedy byłam już za nim ustałam i powiedziałam jego imię

Ja: Leondre?

Odwrócił się. Tak,to był on. Jego twarzy była strasznie dziwna. Nigdy jeszcze nie widziałam go takiego. Był taki przymulony że tak powiem. Strasznie smutał. Nie chce widzieć go w takim stanie. To mnie za bardzo boli.
Spojrzał na mnie,po czym znowu się odwrócił i poszedł przed siebie. Podbiegłam do niego ustalam przed nim.

Ja: Leondre,proszę wybacz mi. Nie wiem dlaczego tak powiedziałam. Trochę przesadziłam...

Leo: to ja przepraszam,już dawno nie powinienem być z tobą. Przecież nie chciała mnie znać. Wybacz,już mnie tu nie ma - ominął mnie

Zaczęłam płakać,ale pomimo to i tak znowu podbiegłam do niego. On nadal szedł i nie zwracał na mnie uwagi. Jak bym mnie tu w ogóle nie było

Ja: Leo,proszę nie rób mi tego,nie odchodź! Ja,ja cię kocham! - powiedziałam to... nie wiem jak i nie wiem dlaczego. Nie myślałam tak nawet.

Chłopak momentalnie ustał i się na mnie popatrzył. Uśmiechnął się i bardzo mocno mnie przytulił. Jak ja tego potrzebowałam

Leo: ja ciebie też Mia! Nie wiem jak mogłem się od ciebie oddalić. Przecież ja bym nie wytrzymał długo bez ciebie!

-------

Wow,dzisiaj dosyć długi napisałam. Mam nadzieje,że jesteście ze mnie dumni ☺️

933 słów

Stalkerowy bad boy| L.D [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz