ROZDZIAŁ 7 (PO KOREKCIE)

1.5K 42 0
                                    

Rano wstałam z ogromnym bólem głowy. Trudno się dziwić, skoro płakałam tyle czasu i śniłam o wydarzeniach, które kiedyś wywarły na mnie silne emocje. Wczoraj takie wywołał na mnie Ethan. Wiem, że zrobił to nieświadomie. To nie jego wina. Ale po prostu przez tamtą sytuację z moim byłym jestem dziwnie zaprogramowana.

Nie wiem, czy brunet pamięta wczorajsze wydarzenia. Mam nadzieję, że przez noc wszystko wyparowało z jego głowy tak jak alkohol, który spożywał. Nie chciałam się rozpłakać, ale to było silniejsze ode mnie. W tamtym momencie czułam się taka słaba i bezbronna.

Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że było już późno i musiałam się streszczać, żeby zdążyć na wykłady. Ubrałam na siebie przygotowane ubrania, czarne jeansy z dziurami na kolanach i siwą bokserkę. Wsunęłam skarpetki na nogi, lekko pomalowałam oczy oraz usta i poszłam do pokoju Miley. Zapukałam cicho, ale jej nie było w pomieszczeniu. Postanowiłam zejść na dół, wiążąc po drodze moje włosy w wysokiego kucyka. Tak jak myślałam, dziewczyna siedziała przy blacie zajadając się kanapkami i pijąc kawę.

-Dziń dobrek! Kawy? - rzuciła jak tylko mnie zobaczyła.

- Hej. Poproszę. Dlaczego mnie nie obudziłaś?- Miałaś zamknięte drzwi a poza tym, nie chciałam Cię budzić. Zaraz masz uczelnię, więc chciałam, żebyś pospała trochę.

- Dzięki, że się o mnie martwisz.

Usiadłam, a dziewczyna podsunęła mi pod nos talerz z przeróżnymi kanapkami, robiąc jednocześnie dla mnie pięknie pachnącą kawę z ekspresu.

- Jedz, to dla Ciebie.

- Dziękuję. - Rzekłam biorąc do ust jedną z nich.

W tym momencie usłyszałam szuranie po podłodze i do kuchni wszedł nie kto inny jak Ethan. Taki zaspany w dresach i luźnej koszulce wyglądał jeszcze bardziej nieziemsko niż na co dzień. Podszedł do szafki, wyciągnął z niej największy kubek jaki miał, dorzucił kostki lodu i nalał zimnej wody prosto z dzbanka. Patrzyłyśmy na niego, jak pochłania całość za jednym zamachem.

- Co się stało braciszku? Suszy Cię? Biedaczek... - Powiedziała z ironią w głosie Miley. 

- Daj spokój. - Odpowiedział i wypił pół kolejnego kubka.

Ja próbowałam ukryć się za kanapką, ale nie był to zbyt kreatywny pomysł. Jego zachrypnięty głos onieśmielał mnie i powodował ciarki na moich plecach.

- Poza tym, nie przywitałeś się z nami. Nie ładnie tak traktować gości. 

- Cześć. - Odpowiedział i nie patrząc na niego czułam, że wgapia we mnie wzrok.

- Em, Miley ja już będę się zbierać. - Powiedziałam wstając od blatu.

Chciałam jak najszybciej stąd wyjść, by nie rozmawiać z chłopakiem. Wystarczyła sama jego obecność, by czuła się skrępowana i nieśmiała.

- Już? Mówiłaś, że masz zajęcia dopiero na dziesiątą. A nie ma nawet dziewiątej. Wypij chociaż kawę.

- Tak, na dziesiątą ale zanim tam dojdę to trochę czasu minie. - odpowiedziałam szybko.

- To daj mi się przebrać, umalować i Cię odprowadzę. - Rzekła na co przytaknęłam głową.

Szybko uciekła do swojego pokoju. A ja zostałam z chłopakiem sam na sam. Czułam się przez niego obserwowana a moje ciało aż drżało.

- Jade... Możemy pogadać? - Zaczął Ethan, który w tym momencie był oparty o blat jedną ręką a drugą drapał się po karku. 

- Nie mam czasu, spieszę się na uczelnię. Poza tym, nie mamy o czym rozmawiać. - Rzekłam oschle, najbardziej jak potrafiłam. Ale na wspomnienia wczorajszego wieczoru, znowu czułam napływające do moich oczu łzy, bo zdałam sobie sprawę, że on doskonale zdaje sobie sprawę, z tego, co się wczoraj między nami wydarzyło. 

HelplessnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz