ROZDZIAŁ 9 (PO KOREKCIE)

1.4K 39 0
                                    

Do końca tygodnia chodziłam na zajęcia oraz pracowałam. I tylko na tym się skupiłam. Nauka i praca. Nie spotykałam się z nikim, aż do momentu, gdy nastał dzień obiadu z rodzicami Scotta.

Szczerze to straciłam przez ostatnie dni chęci na spotkania ze znajomymi.

Poza tym, było mi trochę przykro, że po moim wyznaniu Ethanowi o tym co się działo, nie próbował się ze mną skontaktować czy spotkać. Wiedział, gdzie pracuję, gdzie mieszkam i miał mój numer telefonu ale przez ten tydzień nie miałam od niego żadnego kontaktu.

Wiedziałam od Miley, że mają dużo na głownie ostatnio i nie dziwiłam się bo moja sytuacja wyglądała bardzo podobnie.

Właśnie nadeszła niedziela, czyli dzień mojego udawanego związku ze Scottem, przed jego rodzicami. To będzie trudne zważywszy na moje ostatnie ataki paniki. Jeżeli będzie chciał mnie dotknąć, nie wiem jak zareaguję, ale postaram się tak wszystko wyreżyserować, żeby nikt nie zauważył, że tylko udajemy.

Teraz żałowałam, że zgodziłam się na takie odstawianie szopki. Ale to był mój kumpel. Scott miał niedługo po mnie przyjechać a ja musiałam z nim pojechać i wwiązać się ze złożonej obietnicy.

Kończyłam już się szykować, dopracowując ostatnie elementy w moim wyglądzie. Chciałam zrobić dobre ważenie na rodzicach Scotta, więc ubrałam na siebie mój ostatni zakup, czyli czarno-czerwoną sukienkę oraz czarne szpilki. Rzadko je zakładałam, ale nie wypadało iść w trampkach, żeby poznać swoich przyszłych, udawanych teściów. O odpowiedniej godzinie przyjechał Scott i zapukał do drzwi.

- Hej, no no. Pięknie wyglądasz! - Odpowiedział z szerokim uśmiechem.

- Dziękuję. Wejdziesz jeszcze na chwilę? Tylko zabiorę torebkę.

Chłopak wszedł do pomieszczenia a ja poszłam po to, co było mi jeszcze potrzebne. Szybko udaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę rodziców chłopaka.

- Wiesz, stresuję się.

- Nie masz czym. Przecież nie jestem Twoją dziewczyną na serio i poza tym to ja powinnam mieć większego stresa niż Ty. - Powiedziałam uśmiechając się.

- No tak, ale moja mama jest bardzo dociekliwa. Lubi o wszystko wypytywać. A jak się dowie, że ich okłamałem to będzie zawiedziona i zła. - Powiedział lekko zakłopotany.

- Spokojnie, damy radę.

Po ponad pół godzinnej jeździe dotarliśmy na miejsce. Przed drzwiami czekała już mama Scotta i przywitała nas, gdy tylko wyszliśmy z auta. Od razu wiedziałam, że wyglądają jak dwie krople wody.

- Moje słoneczka kochane! Chodźcie, chodźcie.

Powiedziała i przywołała nas do siebie ręką. Od kobiety biło ciepło i wiedziałam, że jest to dobra kobieta, więc już wiem po kim Scott ma również charakter.

- Mamo, to jest Jade. Jade, poznaj moją mamę.

- Dzień dobry, miło mi Panią wreszcie poznać. - Powiedziałam wyciągając dłoń do kobiety.

- Jaka Pani, aż taka stara nie jestem. Mów mi Diana.

I po tym przytuliła mnie, całkowicie nie zwracając uwagi na moją reakcję a następnie to samo uczyniła do swojego syna.

- Chodźcie do środka, zapraszam. Ojciec zaraz będzie.

Powiedziała i weszliśmy do budynku. Salonik, w którym usiedliśmy, był bardzo przytulny. Miał jasne ściany i brązowe meble. A wielkie, oszklone drzwi prowadziły na taras, z którego rozciągał się piękny widok.

HelplessnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz