Obudził mnie potworny ból głowy. Musiała minąć chwila zanim wszystkie bodźce do mnie dotarły.
Jestem w domu Ethana. W jego pokoju,, który jest przesiąknięty jego zapachem. Spałam z nim w jednym łóżku. Wtulona w niego. Nie wiem co się dzieje między nami. Wszystko jest inne niż dotychczas.Przypomniałam sobie wczorajszą naszą rozmowę na temat naszych uczuć. Nie była ona do końca przejrzysta, jednak stanęło na stwierdzeniu, że coś oboje do siebie czujemy. Coś, co nas do siebie przyciąga. I to jest dla mnie dziwne. Nasza relacja była dziwna i oboje nie byliśmy w stanie zrozumieć, co nas do siebie przyciąga.
Przetarłam oczy i położyłam się na plecy. Byłam sama w łóżku. I sama w pokoju. Nie było słychać żadnych dźwięków. I to mnie zaniepokoiło.
Rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam na szafce obok łóżka kartkę, na której było coś napisane. Zaspana wzięłam papier do ręki i odczytałam to, co było na niej napisane."Poszedłem biegać , słoneczko. Mam nadzieję, że nie uciekniesz zanim wrócę. E"
Uśmiechnęłam się na zapisane na kartce słowa. Nie mam w planach ucieczki, jednak nie wiadomo kiedy Ethan wróci. Kiedyś w końcu będę musiała wrócić do domu. Na razie jednak dobrze mi było w jego ciepłym i wygodnym łóżku, które pachniało nim. Czułam się, jakbym leżała w jego ramionach.
Leżałam około trzydziestu minut, wtulając się w puchową poduszkę, aż w końcu usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych do domu. To musiał być brunet więc niczym się nie stresowałam.
Po chwili usłyszałam ciche uchylanie drzwi do pokoju, w którym się znajdowałam. Otworzyłam oczy komunikując chłopakowi, że nie spałam a do moich oczu od razu wpadły promienie słońca i on. Mój cholernie przystojny...
No właśnie. Kto?- Dzień dobry śpiochu.
Powiedział cicho i wszedł w głąb pokoju. Widać, że faktycznie był biegać. Jego przepocone ubrania oraz ciało i mokre włosy świadczyły same za siebie. Mimo tego nadal wyglądał seksownie i cholera... Podobał mi się z każdą sekundą coraz mocniej.
- Cześć. Jaki śpioch. - Odezwałam się, by ukryć lekkie skrępowanie i zasłoniłam twarz kołdrą.
- No spałaś dosyć długo. Ale nie dziwię się po wczorajszym dniu ciężkiej pracy no i tej imprezie. - Odpowiedział chłopak.
- To która jest godzina? - Zapytałam zaskoczona, bo wydawało mi się, że jest wczesna godzina.
- Po pierwszej...Nagle otrząsnęłam się i wyskoczyłam jak poparzona z łóżka.
- Przecież ja mam dzisiaj pracę. Za niecałą godzinę zaczynam, cholera jasna.
- Spokojnie Jade. Zadzwoniłem do Twojego baru i powiedziałem, że źle się czujesz i dzisiaj Cię nie będzie. Odebrała chyba ta urocza staruszka, bo powiedziała, że nic się nie dzieje i masz się dobrze bawić.Moje oczy prawie wyszły z orbit na te słowa. A fakt, że odebrała Layla ratował mi życie, bo nikt inny nie przepuściłby mi takiego zachowania.
- Skąd wziąłeś numer?
- Z Twojego telefonu. - Powiedział całkiem naturalnie jakby grzebanie w moim telefonie było normalne. Chyba czas założyć jakąś blokadę.
- Ethan, ja nie mogę opuszczać pracy. Cholernie potrzebuje kasy, a gdy nie pracuje to nie zarabiam.
- Daj spokój, to tylko jeden dzień. Nie panikuj.Może i miał rację. Ale mimo wszystko dniówka mi przepadnie. Tak się przejęłam tą informacją, że nie zwróciłam uwagi na to, że chłopak się do mnie przybliżył. Bardzo przybliżył.
Dosłownie stał kilka centymetrów obok mnie i patrzył swoimi pięknymi tęczówkami na moją twarz. Błękit jego oczu mnie po prostu hipnotyzował. Podniósł rękę i zabrał bardzo delikatnie moje włosy z szyi na jedno ramię. Coś czuję, że nie przypadkowo musnął palcami skórę się tam znajdującą. Nie bałam się. Nie bałam się dotyku Ethana i z każdym spotkaniem coraz lepiej je znosiłam. Zauważyłam to w wesołym miasteczku a potem w klubie. W głębi czułam, że sama tego chcę i pragnę. Nie wiem co on ma w sobie, że tak na mnie działa.
CZYTASZ
Helplessness
AçãoZwykła impreza i jedno spotkanie odmienia życie Jade. Poznaje ona pewnego siebie i aroganckiego właściciela klubu, którego co chwilę los stawia na jej drodze. Nieuniknione spotkania przeradzają się w nietypową znajomość. Czy Jade pozna prawdę o Etha...