2.8.Znajdę cię nawet w piekle.

3.1K 197 19
                                    

Weszliśmy na samą górę. Wszędzie było pusto. Co się mogło stać? Nigdzie nie było żywej duszy, postanowiliśmy, że się rozdzielimy. Przemierzałam korytarze kolejnego poziomu w poszukiwaniu kogoś znajomego. No i spotkałam. Emerson stał dokładnie naprzeciwko mnie. Bellamy mówił mi o nim. Kiedy tylko mnie zobaczył zaczął strzelać. Ukryłam się za najbliższym słupem.

- Wiem kim jesteś, Ziemianko! – kolejny strzał – Twoja siostrzyczka chyba cię zostawiła, bo wycofała armię!

To niemożliwe. Lexa nie zrobiłaby czegoś takiego. Wszystko było ustalone i zaplanowane. Wyjrzałam zza słupa, a Emerson od razu zaczął strzelać. Był blisko mnie. Miałam ze sobą tylko nóż, ale musiałam zaryzykować. Zbliżyłam się do Emersona, a on zaczął strzelać. Jedna z jego kul drasnęła moje ramię. Syknęłam, ale ruszyłam na niego. Szybko wytrąciłam mu pistolet z ręki. Siłowaliśmy się chwilę.

- Nigdy nie wygrasz, głupia Ziemianko – warknął.

- Już wygrałam – odpowiedziałam i wbiłam mu nóż prosto w brzuch.

Złapał się za miejsce, w które wbiłam moją broń i upadł na kolana. Spojrzał na swoją ranę, a potem na mnie.

- Znajdę cię nawet w piekle – warknął, a potem upadł bezwładnie na ziemię.

Stwierdziłam, że nie żyje, więc odbiegłam od niego. Wciąż nie rozumiałam dlaczego nikogo nie ma. Ani armii, ani ludzi z Mount Weather, ani Skaikru, nikogo. Nie mogłam uwierzyć w to, że Lexa nas wystawiła. Po jakiś piętnastu minutach biegania po różnych poziomach wpadłam na Jaspera, Monty'ego, Bellamy'ego i jakąś dziewczynę, której nie znałam.

- To jest Maya. Pomaga nam – przedstawił dziewczynę Jasper.

- Diana – podałam jej rękę, a ona ją uścisnęła. Miałam na sobie ich ubrania, więc nie wzbudzałam podejrzeń.

- Dlaczego armia jeszcze nie wkroczyła? – zapytał Bellamy.

- Nie wiem. – skłamałam – Powinniśmy iść do tunelu.

Musieli to jakoś wykombinować, ale nie miałam pojęcia jak. Ziemianie z Pokoju Żniw zniknęli, ale reszta setki wciąż tu była. Miałam pewność, że Lexa ich zostawiła, ale co z tego miała? I czy wiedziała, że jestem w środku? Pewnie myślała, że jestem w Polis lub w Camp Jaha.

- Diana, co się dzieje? – zapytał zaniepokojony Jasper.

Odwróciłam się w kierunku idącej za mną grupki. Jasper, Monty, Bellamy i Maya patrzyli na mnie z niepokojem w oczach. Westchnęłam głęboko.

- Armia się wycofała, Ziemianie zniknęli, a my wciąż tu jesteśmy. To znaczy, że Lexa dogadała się z Cagem i nas zostawiła.

Nie docierał do nich sens tych słów. Do mnie też. Moja własna siostra mnie wystawiła. Zostawiła nas na pastwę losu. To było niehonorowe. Nie sądziłam, że Lexa będzie w stanie pertraktować z tym psychopatą. Gdyby tylko zobaczyła co oni im tu robią. Dobro moich ludzi ponad wszystko, prawda? Do chrzanu z dobrem „moich" ludzi. Wszyscy jesteśmy ludźmi i nikt z nas nie zasługuje na śmierć, a szczególnie na taką.

- Clarke niedługo tu będzie, ona by was nie zostawiła. Razem coś wymyślimy. Wydostanę was z tego miejsca, okej? – powiedziałam.

Pokiwali głowami, ale milczeli. Czułam się jakbym ich zawiodła. Jakby to była moja wina, bo Lexa to moja siostra.

- Chodźmy – powiedział Bellamy i poszliśmy do tunelu.

Gdy otworzyliśmy drzwi stały tam Octavia z Clarke. Gdy pierwsza mnie zobaczyła od razu rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłam uścisk i pogładziłam ją po plecach. Octavia już nie była tą samą dziewczyną co wtedy kiedy pierwszy raz ich spotkałam. Teraz była silną i samowystarczalną kobietą. Byłam z niej dumna. Octavia przytuliła Bellamy'ego, a ja ograniczyłam się do podania Clarke dłoni. Wciąż byłam wściekła za zabicie Finna.

- To prawda? – szepnęłam jej do ucha.

- O ucieczce Lexy? Tak – odpowiedziała z goryczą. Zawiodła się na niej i była wkurzona. Wcale się temu nie dziwiłam.

Odeszłam na bok, a Monty i Jasper przytulili Clarke.

- Ekipa prawie w komplecie – stwierdziłam i weszłam do środka.

Reszta stanęła za mną.

- Jaki mamy plan? – odezwał się Monty.

Connected | Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz