3.8.Nikt nie jest tam bezpieczny.

2.9K 194 63
                                    

*** kilka dni później***

Kiedy wracałam ze szpitala przypadkowo wpadłam na Octavię. Pomagałam tam Abby z rannymi i chorymi. Teraz nie było tam dużo ludzi, więc często ucinałam sobie pogawędki z Jacksonem lub po prostu układałam leki w szafkach. Zastanawiał mnie brak osób, bo ostatnio Abby i Jackson mieli urwanie głowy z Ziemianami, których przyprowadził Nyko, a teraz nie było praktycznie nikogo.

- Wszystko w porządku? - zapytałam, a dziewczyna wyglądała na wściekłą i nieźle zirytowaną

- Nie, aresztowali Lincolna i resztę Ziemian. Masz szczęście, że po ciebie nie przyszli - powiedziała, a mnie zatkało.

- Dlaczego ich zamknęli?

- Bo są Ziemianami - warknęła i odeszła zostawiając mnie w szoku.

***

Zobaczyłam jak Bellamy wraz z grupą ludzi wchodzi przez główną bramę do Arkadii. Miał spuszczoną głowę. Zauważyłam, że był brudny i miał ślady krwi na swojej beżowej koszulce. Nie podobało mi się to. Od ataku na Mount Weather chodził przybity. Zaczął być podatniejszy na Pike'a. Powinnam być w Polis, ale musiałam załatwić tutaj kilka spraw. Zobaczyłam, że Octavia też przygląda się swojemu bratu i jego świcie. Podeszłam do niej.

- Wiesz co się stało? - zapytałam ją.

- Zaraz się dowiemy, szykuj konia - powiedziała i odeszła w kierunku stajni.

*jakiś czas później*

Podbiegłam do Bellamy'ego, który wychodził z głównej siedziby.

- Hej, Bellamy! - zawołałam go, ale chyba mnie nie usłyszał lub zignorował.

Złapałam go za przedramię żeby zwrócić jego uwagę, a on odwrócił się w moją stronę. Wszystkie spojrzenia skierowane były na mnie i na moją rękę ściskającą jego przedramię.

- Puść mnie. - szepnął, ale ja wciąż trzymałam jego przedramię - Wybłagałem żebyś nie trafiła do więzienia razem z innymi, ale nie możesz się zachowywać podejrzanie ani nikogo atakować. A to jest dla nich atak - przeniósł wzrok na moją dłoń.

Zauważyłam, że zbielały mi knykcie, więc zaczęłam puszczać przedramię Bellamy'ego. Chłopak przetarł bolące miejsce. Przejechał po mnie wzrokiem i pewnie domyślił się, że nie jestem w wesołym nastroju.

- Nie chce być specjalnie traktowana tylko dlatego, że coś nas łączy albo... łączyło - warknęłam.

- Jesteś dla mnie ważna. - powiedział przez zaciśnięte zęby, jakby było to najgorsze wyznanie w jego życiu - Nie chcę żebyś została aresztowana.

Przewróciłam oczami. Poważnie się niepokoiłam jego zachowaniem. Zauważyłam, że nie patrzy mi w oczy tylko odwraca gdzieś wzrok.

- Gdzie byliście? - zapytałam, licząc, że dostanę prawdziwą i wiarygodną odpowiedź.

- Musieliśmy coś załatwić, nic czym powinnaś sobie zawracać głowę.

- Bellamy! - usłyszeliśmy głos Harper.

- Zawołałaś mojego brata? - wrzasnęła Octavia.

Podeszliśmy tam, przyglądałam się zdarzeniu z ciekawością i niepokojem.

- Lepiej jego niż Kane'a - odpowiedziała strażniczka.

Octavia odwróciła się i poszła w naszym kierunku.

- Nie ma za co - rzuciła jeszcze Harper.

- Co ty robisz? Nikt nie jest tam bezpieczny - powiedział Bellamy, a ja spojrzałam na niego.

Connected | Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz