3.7.Trzymaj się, Diana.

2.7K 192 25
                                    

Postanowiłam, że pojadę z Bellamym, Octavią i Marcusem do Arkadii. Chciałam uczcić pamięć ludzi poległych. Clarke i Lexa zostały w Polis. Uznały, że tak będzie lepiej. Ja i Blake nie odzywaliśmy się do siebie, a nawet nie raczyliśmy na siebie spojrzeć. On i Marcus jechali terenówką, a ja z Octavią wsiadłyśmy na nasze konie i podążałyśmy obok samochodu. Wiedziałam, że w Arkadii nie przyjmą nas ciepło. Będą chcieli zemsty za śmierć ich ludzi, a całą swoją złość skierują na mnie, Lincolna i Ziemian, których leczyła Abby, bo zrozpaczony Nyko ich tam przyprowadził.

Powróciłam do Arkadii na pogrzeb ludzi zmarłych w zamachu. Wśród nich była Gina. Nie lubiłam jej, ale było mi przykro. Stałam z tyłu Sali i przyglądałam się jak każdy upamiętnia osobę zmarłą w zamachu i zostawia jedną rzecz należącą do niej na stole. Widziałam Bellamy'ego, który trzymał w rękach jakąś książkę. Wywołali Ginę. Blake wstał i podszedł do stołu. Wydawało mi się, że trzyma Iliadę Homera.

- Gina – zaczął – Była taka prawdziwa. Zawsze widziała światło... nawet we mnie.

Przerwał na chwilę i dostrzegł mnie stojącą w cieniu. Spojrzał mi prosto w oczy.

- Zasłużyła na lepsze – zakończył i odłożył książkę na stół.

Wrócił na swoje miejsce, a ja zobaczyłam, że do Sali wszedł Lincoln. Podeszłam do niego i po cichu wyprowadziłam z pomieszczenia.

- Lepiej będzie jeśli nie będziesz się tam teraz pokazywał. – powiedziałam, gdy upewniłam się, że nikt nas nie usłyszy – Przez cztery lata obserwowania tych ludzi nauczyłam się, że są żądni zemsty. W tym wypadku na Ziemianach. Mogliby nam coś zrobić.

- Więc dlaczego ty tam byłaś? – zapytał.

- Chciałam wesprzeć Bellamy'ego. On właśnie stracił dziewczynę – skłamałam, bo przecież nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.

- Chciałaś z nim być nie dlatego, że stracił dziewczynę, ale dlatego, że cierpi, a ty go kochasz – stwierdził Lincoln.

Spojrzałam na niego zdziwiona, ale musiałam przyznać mu rację. Kochałam, a przynajmniej wydawało mi się, że go kochałam. Byłam wściekła po ich wtargnięciu, byłam wściekła po tym jak zabili niewinnych ludzi w Mount Weather i byłam wściekła milion innych razy, bo Bellamy Blake sprawiał, że się wściekałam, ale mimo to kochałam go. Wiele razy wykazywał się męstwem, odwagą czy sprytem. Inspirował ludzi i wszystko co robił głupiego, było po to żeby chronić Octavię, a czasami mnie.

- Lincoln, jako dowódca, ale przede wszystkim przyjaciółka, proszę cię nie idź tam teraz. Jest za wcześnie. Pobądź trochę z Octavią. Ona na pewno będzie szczęśliwa – poklepałam go po ramieniu.

- W porządku. Trzymaj się, Diana – powiedział i odszedł, ale ja nie miałam już odwagi wracać do środka, poszłam więc do Raven, bo dawno nie rozmawiałyśmy.

Connected | Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz