Demetri
Dzwony na wierzy zegarowej wybiły godzinę piątą, kiedy kroczyliśmy do miasta. Nie rozmawialiśmy, chociaż gdybyśmy byli z Felixem sami, prawdopodobnie jak zwykle przekomarzalibyśmy się z byle powodu albo planowali kolejne nocne wyjście do klubu. Swoją drogą, zdecydowanie w najbliższym czasie musieliśmy wyjść na miasto, bo z powodu marudnej wampirzycy, którą kazał nam przyprowadzić Aro, jak nic przegapiliśmy powrót Heidi. Niestety, znając zachłanność i egoizm znamienitej większości staży, wyobrażanie sobie, że zostawili nam przynajmniej ze dwie sztuki, było marzeniem ściętej głowy.
Chyba nigdy nie byłem tak bardzo rozdrażniony jakąkolwiek misją. Nie miałem zielonego pojęcia, co takiego znów chodziło Aro po głowie, ale z pewnością trzymiesięczne uganianie się po całym świecie, zadawanie pytań i szukanie nieistniejących świadków nie było warte tego, żeby ostatecznie trafić na wyjątkowo pyskatą wampirzycę. Co prawda była ładna – nawet bardzo ładna – ale jej charakter i wysiłek, który wraz z Felixem włożyliśmy, żeby trafić na jej trop, zdecydowanie obniżał poziom jej atrakcyjności o tyle, że straciłem jakiekolwiek zainteresowanie.
A po co to wszystko? Bowiem Aro zachciało się zabawić w dobrego wujka, przygarniającego sierotkę, która nagle straciła wszystkich swoich bliskich. Osobiście nie miałem do Cullenów nic, ale wielka trójca i owszem, dlatego naprawdę nie rozumiałem, skąd nagle rozkaz, żeby rzucić wszystko inne i rozpocząć śledztwo w sprawie, która przecież powinna ich ucieszyć – już od dawna czekali na powód, żeby pozbyć się Cullenów, więc skąd brał się problem, skoro ktoś nas w tym wyręczył? O ile się orientowałem, zdolności dziecka Belli i Edwarda – Renesmee albo jakoś tak – nie były w żadnym stopniu przydatne, nie wspominając już o samej Cullenównie. Do czego Aro potrzebował pogrążanej w rozpaczy hybrydy, która nigdy nie była na liście pożądanych przez niego osobników?
Oczywiście ani ja, ani Felix nie mogliśmy o to zapytać, dlatego pozostawało nam siedzieć cicho i posłusznie wykonywać rozkazy. Wychodziłem z założenia, że cokolwiek planowała wielka trójca, to nie była nasza sprawa – tacy jak ja byli jedynie od brudnej roboty, żeby zasiadający na tronie mogli później zbierać laury. Pytania po co i dlaczego były jak prośba o skrócenie o głowę, dlatego najlepszym rozwiązaniem było milczeć, kłaniać się i usłużnie potakiwać, kiedy nadchodziła taka potrzeba.
Hannah – tak miała na imię wampirzyca dla której poświęciliśmy całe trzy miesiące – rozglądała się dookoła, jakby spodziewała się, że za chwilę ktoś na nas wyskoczy i pozabija nas na miejscu. Biedaczka, chyba do tej pory nie zdawała sobie sprawy z tego, że największym zagrożeniem jesteśmy dla niej właśnie Felix i ja – przynajmniej do momentu, kiedy mieliśmy znaleźć się w zamku, gdzie bez wątpienia miała zostać zapoznana z Jane. Trochę szkoda było mi prowadzić ją na pewną śmierć, ale przez tyle lat pełnienia służby zdążyłem już wyzbyć się jakichkolwiek skrupułów, jeśli chodziło o zabijanie albo zadawanie bólu. To stało się czymś absolutnie powszednim i nie miało już znaczenia, kto znajduje się na miejscu skazańca – kobieta, mężczyzna czy w niektórych przypadkach nawet dziecko. Ładna buzia to było zbyt mało, żeby liczyć na drugą szansę – Volturi nigdy nie przebaczali, chyba, że ktoś dysponował naprawdę cennym dla Aro darem i pragnął żyć do tego stopnia, że godził się pełnić wielowiekową służbę.
Pora dnia w znacznym stopniu komplikowała poruszanie się po mieście, ale nie było na tyle źle, żebyśmy musieli czekać do zmierzchu. Wystarczyło wiedzieć którędy i kiedy należało się przemykać, dlatego ostatecznie we trójkę wylądowaliśmy na dachu jednego z najwyższych budynków i przemieszczając się w wampirzym tempie, kolejno skakaliśmy z jednego dachu na następny, coraz bardziej zbliżając się do sekretnego przejścia pod powierzchnią ziemi. Prowadziłem, podczas gdy Felix ubezpieczał tyły i pilnował, żeby nasza jakże urodziwa więźniarka przypadkiem nie postanowiła zrobić czegoś naprawdę głupiego i chociażby nagle spróbować uciec.
CZYTASZ
THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA I: MASKARADA]
FanfictionW jednej chwili cały świat Renesmee rozpada się, kiedy podczas walki z nowo narodzonymi ginie cała jej rodzina. Pogrążona w depresji dziewczyna bez wahania przyjmuje propozycję Aro, który obiecuje jej miejsce u swojego boku i odszukanie winnych zbro...