Renesmee
Życie w Volterze zdawało się płynąć w tak monotonny sposób, że właściwie zgubiłam się w mijającym czasie. Problem być może nie leżał w tym, co działo się na zamku, ale we mnie samej, bo uparcie odcinałam się od tego, co działo się wokół mnie. Unikałam wampirów, zarówno tych przejezdnych, jak i na stałe mieszkających w zamku. Posłusznie chodziłam w czarnej pelerynie, kiedy opuszczałam komnatę, stawiałam się na wezwania wielkiej trójcy i regularnie polowałam, chociaż w ostatnim czasie wcieliłam w życie swój plan, prosząc Aro o zapas krwi z pobliskiego szpitala. Oczywiście się zgodził, dochodząc do wniosku, że lepsze i to niż moje samodzielne wyjścia poza zamek albo histerie, gdybym była zmuszona zabijać ludzi. Dzięki temu mogłam całkiem przestać wychodzić poza teren należący do Volturi, co zwalniało Demetriego i Felixa z obowiązku pilnowania mnie na każdym kroku – w zamku nie groziła mi żadna krzywda, oczywiście pod warunkiem, że nikogo nie prowokowałam.
Czy poczuli z tego powodu jakąś ulgę? Nie miałam pojęcia. Czasami któryś z nich do mnie zaglądał, przynajmniej początkowo. Demetri zwykle ograniczał się do formalnego pytania o to, czy czegoś nie potrzebuję, a kiedy już z opóźnieniem zaprzeczałam, wychodził nawet na mnie nie patrząc. Nie lubił mnie, ja zaś nie zamierzałam mu się narzucać – wiedziałam kiedy ktoś mnie nie chciał. Najwyraźniej to, że oddał mi medalik, w gruncie rzeczy niczego nie zmieniało w jego stosunku wobec mnie. Jeśli zaś chodziło o Felixa, ten wydawał się o wiele pozytywniej nastawiony. Zwykle odzywał się do mnie nawet bez powodu, usiłując mnie rozbawić, chociaż po kilku minutach milczenia zniechęcałam go i oddalał się pod byle pretekstem. Początkowo uśmiechał się do mnie za każdym razem, kiedy przypadkowo trafiłam na niego idąc korytarzem, ale jako że nie potrafiłam odwzajemnić gestu, w którymś momencie przestał się wysilać. Teraz był po prostu uprzejmy i równie formalny co Demetri.
Kiedy czasami się nad tym zastanawiałam, czułam się winna. Powinnam była docenić przynajmniej to, że Felix się starał. Dopiero zaczynało do mnie docierać, że w zamku jestem albo niezauważana, albo traktowana z rezerwą. Czasami idąc korytarzem przyłapywałam niektórych strażników na tym, że rzucali mi ponure spojrzenia albo wręcz omijali mnie szerokim łukiem, jakbym roznosiła jakąś chorobę, która jest w stanie zaatakować nawet nieśmiertelnych. To odkrycie bolało, chociaż nie zamierzałam się nad sobą użalać, bo zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Chciałam być niewidzialna i faktycznie się taka stałam.
Zanim się obejrzałam, minęły kolejne dwa tygodnie. Sierpień miną równie niezauważalnie, co wcześniej pozostałe letnie miesiące i rozpoczął się wrzesień. Jesień zawsze wprawiała mnie w melancholijny nastrój, a w tym roku miało być jeszcze gorzej, bo nie tylko lato odchodziło w zapomnienie. Jedynym pocieszeniem zawsze bywały moje urodziny, ale tym razem na samą myśl o dziesiątym września chciało mi się krzyczeć. Błogosławiłam to, że nikt nie zawracał sobie głowy takimi sprawami, zwłaszcza kiedy chodziło o mnie – w innym wypadku chyba bym zwariowała, jeśli oczywiście już do tego nie doszło.
Nadal dręczyły mnie koszmary, chociaż zdążyłam się już do nich przyzwyczaić. Wiedziałam już przynajmniej, że podróżuję w pustek szklanej kuli i nigdy nie znajdę tego, czego szukam. Zdążyłam już się oswoić z ciągłymi rozczarowaniami i przynajmniej nie budziłam się z krzykiem albo płaczem; te wędrówki zaczynały być wręcz nużące i miałam nadzieję, że wkrótce sen przestanie mnie nawiedzać. Interesujące było jedynie to, że ostatnio zaczął się zmieniać i już nie zawsze chodziłam sama – czasami towarzyszył mi milczący, zawsze patrzący w inną stronę niż ja Demetri, czasami Felix, a ostatnio nawet... Hannah. Ta ostatnia zawsze wywoływała we mnie najwięcej emocji, bo nie mogłam zapomnieć słów które padły z jej ust w dniu, kiedy się poznałyśmy i pierwszy raz o niej śniłam. Chociaż był to jedynie wytwór mojej wyobraźni, uwaga tamtej Hanny wydawała się być wypaloną w moim umyśle.
CZYTASZ
THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA I: MASKARADA]
FanficW jednej chwili cały świat Renesmee rozpada się, kiedy podczas walki z nowo narodzonymi ginie cała jej rodzina. Pogrążona w depresji dziewczyna bez wahania przyjmuje propozycję Aro, który obiecuje jej miejsce u swojego boku i odszukanie winnych zbro...