18. Chelsea

120 9 1
                                    

Hannah

Świat zwariował – jestem tego prawie absolutnie pewna, kiedy tak patrzę w ślad za Renesmee. Demetri stoi obok, wyglądające na równie oszołomionego co ja, jeśli nawet nie bardziej. Zerkam na niego niepewnie, ale nawet jeśli dostrzega moje spojrzenie, całkowicie je ignoruje, pogrążony we własnych myślach, jak nic związanych z szukaniem przyczyny dziwnego zachowania Renesmee.

Sama nie mam pojęcia, co właściwie się stało. Różnica między roztrzęsioną Renesmee, która wpadł na mnie po tym, jak zdołała wykorzystać swoje zdolności na odległość, a tą torturującą za ich pomocą Jane, jest tak nierealnie wyraźna, że wręcz niemożliwym wydaje się to, by taka zmiana miała miejsce. Wiem doskonale, że nikt nie zmienia się ot tak, w zaledwie kilku tylko sekund, więc jestem co najmniej pewna tego, że coś zdecydowanie jest nie tak. Co prawda nie mam jeszcze pojęcia o co chodzi, ale mimo wszystko...

– Wszystko w porządku? – pytam Demetriego, chcąc przerwać panujący w mojej głowie chaos i spróbować spojrzeć na wszystko z dystansu. Dopiero po fakcie uświadamiam sobie, że moje pytanie jest co najmniej głupie, skoro dopiero co rzuciła go dziewczyna. Po czymś takim zdecydowanie nie może być w porządku. – To znaczy... – Chcę się zreflektować, ale po minie tropiciela wiem, że to nie jest najlepszy pomysł.

– Wybacz, Hannah, ale nie mam teraz do niczego cierpliwości. Nie chcę powiedzieć ci czegoś, czego później oboje pożałujemy, więc lepiej się do mnie nie odzywaj – doradza mi, bynajmniej nie będąc przy tym najbardziej przyjaznym wampirem, jakiego dane było mi w swoim niezbyt długim życiu poznać.

– To też nie było miłe – stwierdzam mimochodem, bynajmniej nie zwracając się do niego, ale i tak decyduje się na moje słowa zareagować:

– Sama widzisz.

Wzrusza ramionami i raz jeszcze zerknął w stronę załamania korytarza, gdzie chwilę wcześniej zniknęła Renesmee. Mimo wszystko wciąż nie znam go zbyt dobrze, nawet jeśli przez ostatni czas zdążyłam wyrobić sobie o nim lepsze niż na początku zdanie, ale kiedy teraz patrzę na sposób w jaki zaciska dłonie, jestem absolutnie pewna tego, że jest zły – i że cierpi, chociaż to drugie wydaje mi się w przypadku tego wampira wręcz nierealne. Wciąż aż nazbyt dobrze pamiętam, jak na samym początku naszej znajomości, groził rozerwaniem mnie na kawałki i teraz patrząc na niego, czuję, że jest do tego zdolny. Niemniej martwię się, bo chociaż nie przyjaźnimy się w jakimś znacznym stopniu, nam oboje zależy na Nessie, a ta zdecydowanie nie jest sobą.

Wzdycham zrezygnowana. Demetri spogląda na mnie tak, jakbym zrobiła Bóg się co złego. Irytuje mnie to, nawet jeśli rozumiem dlaczego jest w takim podłym nastroju.

– Powiedz Felixowi, żeby też dał mi trochę spokoju – prosi nagle. Co prawda nie dodaje słowa „proszę" i nie mam pojęcia, dlaczego to właśnie ja mam przekazywać cokolwiek Felixowi, ale dochodzę do wniosku, że nie mam co liczyć na więcej. – Cześć, Hannah – dodaje i zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, już go nie ma.

Nie mam pojęcia, co ich wszystkich dzisiaj ugryzło, ale to zdecydowanie nie jest normalne. Renesmee zachowuje się co najmniej dziwnie, Demetri się wścieka, a ja biernie się temu przyglądam, chociaż jednocześnie aż rwie mnie do tego, żeby coś zrobić. Jasne już jest, że próba gonienia za Demetrim i pocieszania go – albo raczej przekonywania do tego, żeby spróbował porozmawiać z Renesmee – jest jak prośba o to, żeby jednak spełnił groźbę z początku naszej znajomości. Wiem, co usłyszę – że nie powinnam się wtrącać – i może faktycznie coś w tym jest, bo jeszcze sami się dogadają, kiedy emocje już opadną, ale przecież nie mogę tak bezczynnie stać. Niezależnie od tego, co pomyślałaby o mnie Nessie, gdyby wiedziała kim naprawdę jestem (jakbym sama była w stanie cokolwiek sobie przypomnieć!), mimo wszystko czuję się jak jej przyjaciółka, więc to chyba oczywiste, że powinnam coś zrobić. Przynajmniej porozmawiać, nawet jeśli w tej sytuacji wydaje się to absolutnie bez sensu. Z drugiej jednak strony, co może przytrafić mi się w najgorszym wypadku? Ewentualnie skończę jak Jane, chociaż jakoś nie wyobrażam sobie, żeby Renesmee była naprawdę do tego zdolna. Przecież nie mogła zmienić się aż do tego stopnia...

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA I: MASKARADA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz