23. Zaproszenie

148 8 3
                                    

Renesmee

Piski Hannah wydawały się być wszędzie. Zaskoczona poderwałam się na łóżku, odrzucając na bok książkę, którą starałam się zająć i wypadłam z komnaty, w pośpiechu mając czas jedynie na to, żeby porwać jeszcze wiszący na drzwiach szafy płaszcz. Już biegnąc korytarzem, spróbowałam w pośpiechu narzucić go na siebie, ale wyszło mi to o tyle niezgrabnie, że dopiero przy którymś z kolei podejściu zdołałam wsunąć rękę w rękaw.

Zastygłam na klatce schodowej i w pośpiechu rozejrzałam się dookoła, nasłuchując. Dopiero po kilku sekundach instynktownie skierowałam się w stronę głównego korytarza i minąwszy prowadzący do Sali Tronowej odcinek, popędziłam w stronę lobby oraz znajdującego się tam wyjścia do ogrodu. Sama nie byłam pewna czy jestem bardziej zaskoczona, czy zaniepokojona, poza tym w żaden sposób nie potrafiłam stwierdzić, co takiego wytrąciło moją przyjaciółkę z równowagi. Wiedziałam jedynie, że krzycząca Hannah to coś zupełnie nowego, czego zdecydowanie nie mogłam tak po prostu zignorować albo zbagatelizować.

– Nessie! – Jasnowłosa wampirzyca dosłownie zmaterializowała się przede mną, przez co omal na nią nie wpadłam. Krótkie, sięgające ramion włosy miała w nieładzie, kiedy zaś spojrzałam w jej roziskrzone oczy, przekonałam się, że Hannah nie tyle jest przerażona, co... ledwo panuje nad kolejnymi wybuchami śmiechu. – Renesmee, w tej chwili coś mu powiedz! – nakazała mi i uczepiwszy się mojego ramienia, skryła się za moimi plecami.

Zaskoczona utworzyłam usta, żeby zaoponować albo zadać jedyne sensownej w tej sytuacji pytanie, ale nie miałam po temu okazji, bo w tym właśnie momencie w zasięgu mojego wzroku pojawił się Felix. Zanim się obejrzałam, dobrze zbudowany wampir wpadł na nas z impetem i obie wylądowałyśmy na posadzce, mocno się przy tym obijając. W zasadzie to jedynie ja, jako jedyna nie w pełni nieśmiertelna istota, tym bardziej, że wylądowałam na Hannie, przyjmując na siebie cały ciężar masy Felixa.

– Felix! – sapnęłam z niedowierzaniem. Marmurowe ciało leżącej pode mną Hanny wżynało mi się w plecy, zaś leżący na mnie wampir skutecznie pozbawiał mnie tchu, jednocześnie grożąc połamaniem żeber. – Na litość Boską, złaź ze mnie!

Usłuchał, a przynajmniej próbował, bo nawet zaczął się podnoście, sprawa jednak okazała się trudniejsza niż mogliśmy podnosić. Tym bardziej, że rozbawiona Hannah z premedytacją pchnęła rękę na której podparł się przy wstawaniu, przez co wampir kolejny raz zwalił się na nas. Jęknęłam i miałam ochotę kogoś zabić, tym bardziej, że leżąca pode mną Hannah teraz dosłownie zanosiła się śmiechem, najwyraźniej doskonale bawiąc się naszym kosztem. Żałowałam, że w przeciwieństwie do mnie nie mogła poczuć bólu, bo bardzo chętnie bym się z nią zamieniła, żeby mogła przypomnieć sobie, co to znaczy być żywym.

Usłyszałam szybkie kroki, a potem doszedł mnie znajomy słodki zapach, który byłabym rozpoznać w każdej sytuacji. Serce momentalnie zabiło mi szybciej, wyrywając się do właściciela owych kroków, ale niezależnie od moich pragnień, w tym momencie nie byłam w stanie ruszyć się nawet o milimetr.

– Ej, co wy robicie? – Demetri przyśpieszył, po czym przystanął mniej więcej metr od nas. Byłam w stanie wyobrazić sobie jego minę, kiedy zobaczył trójkę najbliższych mu osób w dość niecodziennej sytuacji. Gdyby nie moje położenie, może nawet przyznałabym, że to dość zabawne.

– Dołączysz się do nas, Dem? – Felix był w równie dobrym nastroju, co i Hannah. – Robimy sobie zbiorową orgię na środku korytarza – wyjaśnił pogodnie, a moja najlepsza przyjaciółka okazała się prawdziwym wampirzym ewenementem, bo nagle dostała niepohamowanego ataku kaszlu, którym starała się zamaskować śmiech.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA I: MASKARADA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz