29. Walka

88 6 0
                                    

Renesmee

Hannah chwyciła mnie za rękę, stanowczo ciągnąc za sobą. Spojrzałam na nią z powątpiewaniem, ale nie spróbowałam się wyrywać, chociaż jakaś cząstka mnie pragnęła wzbraniać się pod dotykiem wampirzycy, która w jakimś stopniu mnie zdradziła. Nie chciała tego, tak, ale to i tak niczego nie zmieniało. Nawet jeśli rozumiałam jak silna potrafiła być wola życia, nie potrafiłam wyobrazić sobie, żeby bez wahania zdecydować się zniszczyć czyjeś życie, byle tylko zachować swoje. Jej decyzje wciąż wydawały mi się okrutne i samolubne, chociaż z takim podejściem prawdopodobnie sama nie zachowywałam się lepiej.

Nie zmieniało to jednak faktu, że wciąż stałyśmy po jednej stronie. Z jakiegoś powodu tych kilka miesięcy wcześniej zdecydowałam się jej zaufać, pozwalając, żeby się do mnie zbliżyła. Nie mogłam ot tak wyrzucić z pamięci tych dobrych chwil, które jasno świadczyło o tym, że Hannah stała się dla mnie prawdziwą przyjaciółką, a więc i jedną z najważniejszych osób w moim nowym życiu. Okłamywała nie czy nie, ostatecznie zdecydowała się powiedzieć prawdę, a ja nie potrafiłam jej od siebie odepchnąć. Teraz na dodatek obie w każdej chwili mogłyśmy zginąć, dlatego nie pozostawało nam nic innego, jak ze sobą współpracować.

– Musimy się pośpieszyć – przypomniała mi drżącym głosem dziewczyna. Obie wciąż byłyśmy pod wrażeniem działania daru Jane, bo chociaż ból zniknął, wciąż pozostawało nieznośne wrażenie, że cierpienie w każdej chwili pojawi się na nowo. – Renesmee...

– Za chwilę. – Nie mogłam nic poradzić na to, że co kilka stopni zwalniałam i uparcie obracałam się za siebie. – Poczekajmy chwilę. Demetri...

– Demetri nas dogoni. Chodźmy w końcu – powtórzyła po raz wtóry, a kiedy nie zareagowałam, chwyciła mnie za ramiona i stanowczo odwróciła mnie w swoją stronę. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja instynktownie zesztywniałam, nieufnie spoglądając w krwiste tęczówki wampirzycy. – Pewnie nie mam prawa wymagać tego, żebyś mnie posłuchała...

– Masz rację. Nie masz takiego prawa – zgodziłam się, nie mogąc się powstrzymać, ale Hanna i tak moje słowa zignorowała.

– ... ale – ciągnęła jak gdyby nigdy nic – czuję się za ciebie odpowiedzialna. Wszyscy się tak czujemy, dlatego w końcu rusz się z miejsca, zamiast troszczyć się o kogoś, kto doskonale daje sobie radę – powiedziała z naciskiem, staranie akcentując każde kolejne słowo. Nawet gdybym chciała jej nie słuchać, nie byłabym do tego zdolna. – Nie rozumiesz, że możemy jedynie mu zaszkodzić? Należy do straży, niejednokrotnie walczył o życie i niejednokrotnie wychodził z misji cało. Poradzi sobie, ale to będzie trudne, jeśli będziesz rozpraszała go swoją obecności, zmuszając do tego, żeby troszczył się również o ciebie.

Zamknęła oczy i pokręciłam głową, ale przecież doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Hannah miała rację. Ta świadomość doprowadzała mnie do szału, bo w żaden sposób nie potrafiłam podważyć prawdziwości jej słów. Wiedziałam przecież, że Demetri jest doskonałym wojownikiem, ale i tak nie podobał mi się pomysł, żebyśmy raz jeszcze próbowali się rozdzielić. Nie chciałam tego, ale wiedziałam, że Hannah i tak nie da mi wyboru, a nie było czasu na to, żebyśmy toczyły bezsensowne walki między sobą.

Jęknęłam, ale posłusznie skinęłam głową. Hannah odetchnęła i spróbowała posłać mi pocieszający uśmiech, ale wszedł jej z tego jakiś grymas. Ona również się martwiła, nawet jeśli starała się tego nie okazywać. Strach towarzyszył nam obu i wydawał się jak najbardziej naturalny w obecnej sytuacji. Teoretycznie żadna z nas nie miała powodu do tego, żeby się wstydzić, ale w przypadku nieśmiertelnych kwestia uczuć wcale nie była taka prosta. Nasze relacje były silne, a więc i silnie okazywały się skrajne uczucia, takie jak nienawiść czy... miłość. Również strach w przypadku nieśmiertelnych był dość wyrazisty, a przyznanie się do słabości, mogło czasami kosztować życie. Kiedy zachowywało się jak ofiara, prędzej czy później miało się nią zostać – tę jedną zasadę wpajano mi od dzieciństwa, chociaż rodzina nigdy nie widziała powodu, żeby próbować uczyć mnie walczyć.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA I: MASKARADA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz