17. Żądza krwi

77 7 0
                                    

Renesmee

Nie wierzyłam w to, co robię. Przez cały czas dręczyło mnie tak wiele sprzecznych ze sobą emocji, że w efekcie czułam się trochę tak, jakbym trwała we śnie albo jakimś transie. Kolejne decyzje podejmowałam właściwie bezwiednie, nie dając sobie czasu na zastanawianie się nad możliwymi konsekwencjami i tym, czy miały jakiekolwiek sens. Pozostawała mi jedynie wiara i nadzieja, również miłość – a więc trzy najważniejsze wartości, które dopiero uczyłam się doceniać, chociaż nigdy nawet nie przypuszczałam, że staną się dla mnie wszystkim.

W pamięci raz po raz wspominałam rozmowę z Demetrim; odtwarzałam jego głos w pamięci i analizowałam każde najmniej istotne słowo. Miałam wrażenie, że w tamtej chwili czas na ułamek sekundy się zatrzymał, a wszystko inne przestało mieć znaczenie. W rzeczywistości wszystko trwało zaledwie chwilę, a w momencie w którym tropiciel zamilkł, a potem połączenie zostało przerwane, poczułam wszechogarniającą pustkę i strach nad którym przez dłuższą chwilę nie byłam w stanie zapanować. Wspomnienie tego, co powiedział mi ukochany, nie dawało mi spokoju, raz po raz wprawiając mnie w konsternację i stan, którego nie byłam w stanie ani jednoznacznie opisać, ani tym bardziej próbować się z niego wyrwać. Zaufanie w jednej chwili nabrało nowego znaczenia, a ja w końcu zrozumiałam, dlaczego brzmiał na tak zdesperowanego, kiedy prosił mnie o to, żebym w ciemno zgodziła się zrobić wszystko to, co zamierzał mi zlecić – niezależnie od tego, jak bardzo pozbawione sensu i ryzykowne mi się to wydawało.

Być może byłam zdesperowana, ale nie dbałam o to. Mimo wszystko długo jeszcze stałam w miejscu, już na długo po tym, jak rozmowa została przerwana, a po głosie Demetriego pozostało mi jedynie jakże odległe od rzeczywistości wspomnienie. Sama nie byłam pewna, czego powinnam się spodziewać po rozmowie z ukochanym – a więc jakże niespodziewanym, upragnionym dowodzie na to, że w ogóle żył i był cały – ale kiedy już dotarło do mnie to, co się wydarzyło, szok powoli przeszedł w coś, co mogłam określić wyłącznie mianem histerii. Sama nie byłam pewna, kiedy zaczęłam płakać ani kiedy znalazła się przy mnie absolutnie oszołomiona Bella. Całkiem już zdążyłam zapomnieć o obecności mamy, więc jej widok jeszcze bardziej wytrącił mnie z równowagi, niemal doprowadzając do szaleństwa. W następnej sekundzie całkowicie straciłam nad sobą panowanie i zrobiłam coś, czego zdecydowanie nie planowałam. Do tej pory pamiętałam jak wykrzykuje moje imię, kiedy bezceremonialnie odepchnęłam ją od siebie i rzuciłam się do ucieczki, zostawiając za sobą wszystko i wszystkich, nawet jeśli w ten sposób nie byłam w stanie odciąć się do tego, co dręczyło mnie najbardziej – a więc od własnych emocji.

Długo błąkałam się po lesie, próbując odzyskać panowanie nad sobą i jakoś zebrać myśli. Cały czas dręczyło mnie pragnienie, żeby spróbować dodzwonić się do Demetriego, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że najpewniej nie odbierze albo że w ten sposób tylko niepotrzebnie narażę go na niebezpieczeństwo. Podczas rozmowy byłam zbyt oszołomiona, by zdobyć się nawet na zadawanie pytań, jednak nawet mimo wpływu silnych, sprzecznych ze sobą emocji, byłam świadoma tego, jak bardzo tropiciel musiał ryzykować, kontaktując się ze mną. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że zmarnowałam okazję, żeby dowiedzieć się czegokolwiek sensownego i tak naprawdę nie byłam pewniejsza niczego, nawet tego, gdzie znajdował się mój ukochany i czy wszystko było z nim w porządku. Wiedziałam jedynie, że pozostawał cały, ale chociaż to powinno być dla mnie najważniejsze, miałam sobie za złe to, że nawet nie próbowałam wymóc na nim tego, żeby powiedział mi cokolwiek więcej.

Miałam jedynie jedną złożoną pod wpływem impulsu obietnicę i instrukcje, które w najmniejszym stopniu nie przypadły mi do gustu. W miarę jak analizowałam w myślach to, czego Demetri ode mnie oczekiwał, docierało do mnie, że właśnie zgodziłam się na coś szalonego i niebezpiecznego dla nas obojga, jednak nawet gdybym miała szanse się wycofać, nie skorzystałabym z niej. Być może sama również postradałam zmysły, ale już dawno przestałam dbać o to, co miało stać się ze mną. Wiedziałam czego pragnę najbardziej na świecie i byłam gotowa tego dokonać, nawet jeśli miałoby się okazać ostatnią rzeczą, którą zrobię w życiu.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA II: SZAŁ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz