15. Serce matki

90 8 0
                                    

Renesmee

Noc minęła spokojnie, chociaż nie miałam nawet co liczyć na to, że uda mi się uspokoić. Fakt, że byłam w stanie stracić przytomność, niejako potwierdzał wcześniejszą teorię dziadka, opierającą się na założeniu, że w jakimś stopniu nadal byłam człowiekiem, nawet jeśli jad uczynił moje wampirze cechy dominującymi. Nie zmieniało to jednak tego, iż nawet gdybym mogła, o śnie po ataku wilkołaka i tym, co wydarzyło się w ogrodzie, nie byłabym w stanie zmrużyć oka.

Nie zdziwiło mnie szczególnie, że bliscy znaleźli jakiekolwiek powód, żeby nie spuszczać mnie z oczu. Ostatecznie sama nie wiem kiedy Emmett rozłożył się na łóżku w zajmowanym przeze mnie pokoju, wpatrując się w wiszący pod sufitem telewizor i jakby od niechcenia przerzucając kanały. Esme i Rosalie rozmawiały o czymś cicho, kiedy zaś dołączył się do nich Carlisle, zorientowałam się, że próbują ustalić plan działania na najbliższy dzień – albo dni, gdyby dopisał nam wyjątkowy pech, a poszukiwanie moich rodziców okazałoby się trudniejsze niż zakładaliśmy. Tak czy inaczej, zamierzaliśmy zacząć od wizyty na uniwersytecie i próbie ustalenia, czy przynajmniej ta dwójka nie znajdowała się na liście studentów. Hannah twierdziła, że to prawdopodobne, zwłaszcza, że miała stosunkowo mało czasu na zmienienie wspomnień moich oraz pozostałych Cullenów, dlatego opierała się na urywkach informacji, które wydawały jej się obiecujące. Wiedziałam, że zanim skomplikowałam rodzicom plany swoim pojawieniem się, planowali wyjechać na Alaskę, by Bella mogła studiować. Zwłaszcza Edwardowi na tym zależało, stanowczo naciskając, by związek z wampirem nie pozbawił mamy ludzkich doświadczeń. Skoro jej samokontrola była na tyle dobra, żeby zadziwiać wszystkich wkoło i pozwalać jej normalnie funkcjonować wśród ludzi, taki scenariusz faktycznie wydawał się sensowny.

W którymś momencie przestałam słuchać, po prostu siedząc w bezruchu na fotelu i wpatrując się w przysłonięte zasłonami drzwi balkonowe. Zwłaszcza Rose próbowała mnie wciągnąć do rozmowy, być może podejrzewając o czym myślę, ale zrezygnowała, kiedy raz po raz odpowiadałam jej monosylabami. Wiedziałam, że ją to irytuje, a Esme i Carlisle'a bardziej martwi, ale nic nie mogłam poradzić na to, iż najwyraźniej odzwyczaiłam się od obecności własnej rodziny. Żadne z nas nie było w stanie zmienić tego, co przyniosło ostatnie pół roku, niezależnie od tego czy Hannah cofnęła swój dar, czy też nie. W ostatnim czasie miałam wrażenie, że to właśnie ona i Felix znają mnie lepiej niż moi bliscy, i chociaż tęskniłam za rodziną przez cały ten czas, kiedy w końcu ją odnalazłam, bynajmniej nie poczułam z tego powodu ulgi. Być może brało się to z tego, w jakich okolicznościach opuściliśmy Volterrę oraz że mimo wszystko nadal nie miałam wszystkich członków rodziny przy sobie, ale podejrzewałam, że problem w znamienitej większości leży we mnie. Te pół roku nie tyle coś we mnie zmieniło, ale również zniszczyło – i to nie Cullenowie byli wtedy przy mnie, żeby wszystko naprawić.

Moje myśli same z siebie powędrowały do Demetriego, chociaż już dawno stanowczo zakazałam sobie zamartwiania się o niego, przynajmniej do czasu, kiedy moja rodzina się nie scali i nie będę mogła w pełni skupić się na czymś tak abstrakcyjnym, jak szukanie sposobu, żeby wrócić do Volterry i go odzyskać. Próbowałam wierzyć, że Hannah mówiła prawdę, a wampir faktycznie świetnie bawi się kosztem naszych prześladowców, ale to było trochę tak, jak próba uwierzenie w bajki – kuszące, ale mało prawdopodobne. Przecież znałam Kajusza, znałam go aż nazbyt dobrze, a jednak... Co mogłam zrobić? Jakkolwiek bym tego nie pragnęła, nie było szans na to, żeby w cudowny sposób plan uwolnienia ukochanego przyszedł do mnie sam z siebie, a przynajmniej tak sądziłam w tamtym momencie. Próba wdarcia się do miasta, a tym bardziej do twierdzy, sama w sobie była misją samobójczą. Nie chciałam o tym nawet myśleć, ale wciąż istniała szansa, że Demetri od dawna jest martwy i to definitywnie, jeśli wziąć pod uwagę to, że jako wampir już od wieków był na swój sposób żywym trupem.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA II: SZAŁ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz