28. Anioł

82 8 0
                                    

Renesmee

W chwili, w której Kajusz zdecydował się mnie zabrać, dotarło do mnie, że nie powinnam spodziewać się niczego dobrego. Byłam świadoma przede wszystkim narastającego z każdą kolejną sekundą, paraliżującego lęku, który nie opuszczał mnie ani na moment, zwłaszcza z chwilą, kiedy głos nawołującego za nami Demetriego ostatecznie ucichł. Wydawało mi się, że poczuję ulgę, kiedy znajdę się na tyle daleko, by Kajusz i Marcus dłużej nie byli w stanie wykorzystywać mnie do wpłynięcia na decyzję tropiciela, ale ukojenie w tym wypadku wydawało się pojęciem względnym, a ja nie potrafiłam go odnaleźć. Od ciągłego napięcia zaczynały boleć mnie mięśnie, ale to wydawało się niczym w porównaniu z tym wyjątkowym rodzajem cierpienia, związanym ze świadomością tego, iż wszystko popsułam. Dopiero wyraz twarzy bezradnego, pragnącego za wszelką cenę mi pomóc Demetriego uprzytomnił mi, jak wielki błąd popełniłam, kiedy uległam emocjom i wymusiłam na Corin wprowadzenie mnie do twierdzy, ale teraz było już za późno na jakiegokolwiek przemyślenia czy wyciąganie wniosków. Mogłam wytykać sobie błędy i zadręczać się z powodu tego, do czego ostatecznie doprowadziłam, ale to nie miało sensu i starałam się o tym pamiętać.

Milczenie Kajusza nie wróżyło niczego dobrego, jedynie potęgując moje zdenerwowanie, ale nie miałam odwagi, by odezwać się chociaż słowem. Wciąż się we mnie gotowało, a jedynym moim marzeniem było to, żeby rzucić się wampirowi do gardła i zmusić go do tego, by zapłacił za wszystkie krzywdy, które wyrządził mnie i tym, których kochałam, ale rzucając się do ataku, mogłam co najwyżej doprowadzić do swojej szybkiej śmierci, a tego nie chciałam. Czy była to z mojej strony oznaka tchórzostwa? Nie miałam pewności, ale prawda była taka, że nie chciałam umierać i najzwyczajniej w świecie się tego bałam – tym bardziej, że nie byłam w stanie określić, czego powinnam spodziewać się po rozjuszonym Kajuszu.

Martwiło mnie to, tak jak i nieobecność Marcusa, który został gdzieś za nimi, najpewniej wciąż w okolicy celi Demetriego. Nie słyszałam, żeby Kajusz wydawał mu jakiekolwiek rozkazy, a tym bardziej by wampira odprawił, ale to jeszcze o niczym nie znaczyło. Obawiałam się, że Marcus miał w tym miejscu równie wiele do powiedzenia, co niegdyś Jane, a jak długo zamiary tej piekielnej istoty nie kolidowały z tym, czego mógł oczekiwać władcza, wampir miał pełną swobodę w tym, co robił. Wolałam nie zastanawiać się nad tym, co to oznacza, nie wspominając o głupstwach, których mógł dopuścić się z mojego powodu Demetri. Jeśli coś by mu się stało z mojego powodu, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, a to był zaledwie początek długiej listy błędów, które miałam okazję popełnić w ostatnim czasie.

Kajusz nie prowadził mnie długo, chociaż przy tempie, które mi na rzucił, a któremu ledwo byłam w stanie sprostać, nie mogłam być niczego pewna. Próbowałam dyskretnie rozejrzeć się dookoła, ale wszystkie korytarze, którymi mnie prowadził, wydawały się wyglądać tak samo albo to po prostu ja byłam zbyt zmęczona, by zwracać większą uwagę na szczegóły. Starałam się sprawiać wrażenie zdecydowanej i o wiele pewniejszej siebie niż byłam w rzeczywistości, ale obawiałam się, że to nie wychodziło mi nawet w najmniejszym stopniu. Chwiałam się na nogach, osłabiona utratą krwi i wciąż oszołomiona razem, który wampir wymierzył mi na krótko przed tym, jak zdecydował się wyciągnąć mnie z celi. Całą energię wykorzystywałam na to, by być w stanie utrzymać się w pionie, a i to przychodziło mi z trudem.

Czułam, że wydarzy się coś niedobrego, ale wyciągnięcie podobnych wniosków bynajmniej nie stanowiło jakiegoś szczególnie trudnego zadania. Zdawałam sobie sprawę z tego, że posunęła się za daleko, igrając z Kajuszem i wystawiając jego nerwy na próbę, ale nie żałowałam tego. Gdybym miała decydować, bez chwili wahania zdecydowałabym się na podobne zachowanie raz jeszcze, gotowa krzyczeć, wyklinać i obrażać go na wszystkie znane mi sposoby, jeśli tylko w ten sposób byłabym w stanie zapewnić najbliższym chociaż względne bezpieczeństwo. Nie miałam złudzeń co do tego, że Demetri powiedziałby Kajuszowi wszystko, czego tamten by od niego oczekiwał, jeśli tylko w ten sposób zyskałby gwarancję, że nic złego mnie nie spotka, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby nasza słabość okazała się zgubna dla pozostałych. Kochałam Demetriego całą sobą i najpewniej zrobiłabym dla niego dokładnie to samo, co on próbował robić dla mnie, ale to niczego nie zmieniało. Mieliśmy problemy przeze mnie i to ja musiałam zrobić wszystko, byleby zapobiec nieszczęściu, które wydawało się wisieć nad nami wszystkimi.

THE SHADOWS OF THE PAST [KSIĘGA II: SZAŁ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz