-Wyłaź! Czekają na nas! -poganiał mnie tata. Schowałam słuchawki i wysiadłam z samochodu. Ojciec wyjął moją torbę i włączył alarm w aucie. Skierowaliśmy się w stronę lotniska. Przed wejściem czekał na nas Gabriel.
-Dzień dobry -powiedział.
-Dzień dobry -odpowiedziałam po francusku (teraz wszystko będzie mówione w tym języku).
-Widzę, że nie zapomniałaś francuskiego i nawet akcent ci został.
-Rodzinnego języka nie da się zapomnieć, poza tym płynie on w mojej krwi odziedziczonej po matce.
-Oczywiście -uśmiechnął się -Rafale biorę ją do siebie.
-Wielkie dzięki. To do zobaczenia kochanie -przytulił mnie. -Dzwoń czasem.
-Pa tato -objęłam go. Pocałował mnie w czoło.
-No to chodźmy -poszłam śladem mężczyzny. Przeszliśmy bez żadnych bramek. Tylko co jakiś czas Gabriel się zatrzymywał i albo on, albo pan, który miał być naszym pilotem pokazywał jakieś dokumenty. W końcu wyszliśmy z budynku i mogliśmy zobaczyć nasz samolot. Był nie wielki. Cały biały. Na pewno nie należał do najtańszych, jak w ogóle można użyć słowa "tani" w kontekście samolotu.
-Ty pierwsza -wskazał ręką, abym weszła. Usiadłam z tyłu, a pan Agreste zajął przednie miejsce. Wystartowaliśmy. Patrzyłam przez okno myśląc, że może nigdy już tu nie wrócę. Poczułam lekkie ukłucie w sercu.
-Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej-pomyślałam. Moim domem była Francja, ale Polska była równie bliska sercu.
-Coś podać? -z rozmyśleń wyrwało mnie pytanie stewardessy.
-Poproszę wodę niegazowaną -odwróciłam głowę. Stała obok nieco starsza ode mnie, uśmiechnięta dziewczyna. Była szczupła i wysoka. Miała długie, ciemne, proste włosy. Podała mi butelkę z napojem i odeszła.
Zauważyłam, że w samolocie jest darmowe wi-fi. Zastanowiłam się do kogo napisać, ale po chwili doszłam do wniosku, że z wszystkimi znajomymi straciłam kontakt, po informacji o powrocie do ojczyzny. Nie miałam żadnej przyjaciółki, a koleżanek nawet nie poinformowałam o moim wyjeździe. Pewnie i tak by je to nie zmartwiło. Jedynymi osobami wiedzącymi o przeprowadzce była wychowawczyni i dyrektor, którzy musieli wiedzieć o zmianie szkoły i powodzie mojej nieobecności podczas co najmniej roku. Ubrałam, więc słuchawki i ponownie włączyłam muzykę. Po paru utworach zasnęłam.
------------------------------
Hej tu znowu autorka. Zapomniałam powiedzieć, że tą książkę zaczęłam pisać rok, jak nie dwa lata temu (2015/2016), a skończyłam w te wakacje (2017). Jest inspirowana wyłącznie pierwszym sezonem (w momencie wejścia na ekran ostatniego odcinka pierwszego sezonu, byłam już w trakcie i miałam mniej więcej zarys książki w głowie). Więc według wszystkich niezgodności z nowymi sezonami lub podobieństwem do innych dzieł na wattpadzie, mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali. Aby zrozumieć tę powieść trzeba zapoznać się z owymi odcinkami, w innym przypadku grozi to niecałkowitym zrozumieniem utworu. Na koniec dodam, że rozdziały będę się starać wstawiać regularnie w wtorki. Wybaczcie jeśli się nie pojawi. Weny nie da się kontrolować, a życie siódmoklasistki nie jest bogate w czas wolny.
CZYTASZ
Miraculum. Your blue eyes
FanfictionWyróżnienia! #5- Francja 11.05.2018 DZIĘKUJĘ!!! -Niedawno znalazłem dobrze mi już znane pudełeczko. W środku znajdowało się nowe, nieznane mi dotąd miraculum. Naszyjnik Lisa Polarnego. Było zakopane pod ziemią. Zawierało również kartkę z księgi mira...