27. Wujku!

244 15 3
                                    

Niepewną, drżącą dłonią zaczęłam odpinać kolczyk Mari.

-Stój!- krzyknął Władca Ciem.

-Co znowu?- oburzyłam się.

-Ja chcę to zrobić. Czekałem na ten moment trzy lata. Zejdź do salonu. Będę tam za chwilę.

- Masz do odmrożenia 5 minut, sprężaj się- mruknęłam i obraz znikł.- Wow! Zobaczę Władcę Ciem na żywo. Próbowałam go pokonać od roku. Dlaczego teraz służę po jego stronie?

-Daria- usłyszałam szept Whiry.- Mogę ci zająć chwilkę.

-Trochę mi się spieszy. Może to poczekać?

-Obiecuje, że to nie potrwa długo- wręczyła mi skrawek papieru. Widniała na nim kobieta w stroju Polarnej. Styl rysunku był dość stary (średniowieczny? możliwe). Obok obrazka, piękną czcionką, napisano:

Biała Lisica- Polarna. Wybrana, która uratuje świat.

Ledwie zauważalnymi literkami wyryto pod spodem:

Ja pierwszy właściciel tego miraculum zakopałam je, aby uchronić je i cały świat przed zagładą osoby, posiadającej moc ostateczną. Ów naszyjnik jest ostatnim elementem aby ją posiąść.

-Co to ma wszystko znaczyć?- zapytałam.

-Zacznę od początku. Parę tysięcy lat temu na ziemiach Nowej Zelandii wśród Maorysów przyszłam na świat. Byłam jedyną córką Trixx, kwami lisa. Tamtejsi ludzie nie zaakceptowali mnie. Uważali, że jestem podstępna ,stąd moje imię- znaczy podstęp. Tamtejszy mędrzec nakazał ludowi zakopać mnie w ziemi. Przepowiedział, że odnajdą mnie w porę i wybraniec, który mnie posiądzie uratuje świat. Ludzie nie za bardzo w to uwierzyli, ale spodobał im się pomysł zakopania mnie.  Po wielu latach, kiedy właścicielką miraculum lisa była twoja mama...

-Co?! Moja mama miała miraculum?

-Tak. Dlatego kochała flet. To ona wymyśliła tą magiczną piosenkę...

-Jaką magiczną piosenkę?

-Mistrz znalazł mnie. Od razu sprowadził twoją matkę do siebie i jej o tym powiedział. A ja od WIELU lat zobaczyłam mamę.

-Słodko, ale kim jest ten mistrz?

-To ten staruszek, któremu pomogłaś na ulicy, ale mniejsza. Amelia dowiedziała się, że jej córka, czyli ty, jest wybrańcem. Napisała dla ciebie piosenkę w moim ojczystym języku. To ta którą Adrien nauczył cię grać, ta którą umiesz śpiewać chociaż nie znasz języka...- mój naszyjnik zapikał. Zostały dwie minuty.

-Co ja mam teraz zrobić?

-Uratuj Paryż! Pokonaj Władcę Ciem! Takie jest nasze przeznaczenie!

-Mam lepszy pomysł. Akumo, lewitacja!- dwa motylki odleciały z mojej sukienki i weszły w nieruchomych bohaterów.

-Daria...- jęknęło kwami. Wyszłam z pokoju z lewitującymi za mną Biedronką i Kotem.

-Co tak długo?- na dole w holu czekał mój były wróg.

-Wybacz- mruknęłam.

-Już dobrze. Podaj mi ich i nie przedłużaj tego.

-Daj mi argument. Dlaczego mam to zrobić? -powiedziałam stanowczo.

-Ah tak... Czyli jednak nadal się wahasz? Dobrze  chcesz argument dostaniesz go.  Mroczne skrzydła precz!- z ciała złoczyńca znikł kostium. Przede mną stał Gabriel we własnej osobie.-Daria, dzięki tej biżuterii uratujemy Aurore i Amelie! Nie chcesz odzyskać matki?

-Jak to?- zadrżałam. Naprawdę jest to możliwe?

-Nie rób tego!- głos Whiry wyraźnie słyszalny w mojej głowie.

-Nie...- wyszeptałam, łapiąc się za kolczyki.

-Nie?- zdziwił się. - No trudno! Ja chcę!- pociągnął szybkim ruchem za pierścień Adriena, w momencie gdy mój naszyjnik zapikał po raz ostatni.
Ja i Adrien upadliśmy bez kostiumu na ziemie, a Biedronka odzyskała ruch.

-Pan Agreste?!-Mari.

-Tata?!- Adrien.

-Adrien?!- Gabriel.

-Wujku!- objęłam go.

-Wujku?- głos Gabriela zadrżał i również odwzajemnił uścisk.

-Proszę nie rób tego.

-Adrien? To ty jesteś Czarnym Kotem?

-Tato? To ty jesteś Władcą Ciem?- zapytali w tym samym momencie. Chłopak niepewnie objął ojca.

-To chyba twoje- po długim uścisku odparł wzruszony.

-Chyba tak- zaśmiał się. Przytulił mnie i wyleciała ze mnie akuma.

-Jakim cudem?- zapytałam.

-Dzięki miłości. Tylko prawdziwa miłość jest silniejsza  ode mnie- wytłumaczył Gabryś.

-To co zostajesz?- zapytał zielonooki. Objęłam go. Po chwili zaśmiałam się nerwowo.

-Wow znowu wszystko prawie zepsułam. Nie wiem jak wy, ale ja tu widzę kolejny dowód na to bym odleciała- odsunął się ode mnie.

-Nic nie zepsułaś!- krzyknął.

-Muszę.

-Nic nie...- przerwałam mu.

-Jestem zmęczona. Idę się wyspać, w końcu jutro przede mną długa droga- opuściłam ich. Rozczarowana położyłam się na łóżku.

-Ale mnie wystraszyłaś! Dziękuję, że nie dałaś im swojego miraculum...

-Właśnie o co z tym chodzi? Dlaczego miałam nie ratować mamy?

-Daria, nic nie jest za darmo. Przywracając komuś życie, odbierasz je innej żyjącej osobie. I to nie byle jakiej. Osobie którą najbardziej kochasz!

-Naprawdę? Dobrze, że mi to powiedziałaś. Na szczęście nikt nie wie, że moje miraculum też jest potrzebne, a ja będę go strzegła i nie pozwolę nikomu go ukraść- schowałam kartkę z księgi do torebki. Położyłam zmęczona głowę. Zdążyłam usłyszeć jeszcze zdenerwowany głos Gabriela.

-To nie działa! Oszukali nas!

Miraculum. Your blue eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz