3.Spotkanie po latach

726 53 7
                                    

-Powinnaś już wstawać. Za chwilę będzie lądowanie -obudziła mnie stewardessa.

-Dziękuję -spojrzałam na telefon, był już rozładowany. Jedna słuchawka dalej tkwiła w moim uchu, druga zwisała bezwładnie. Zdjęłam je i schowałam do torby. Spojrzałam przez okno. Było już widać dachy drapaczy chmur. Samolot zniżał się, aby móc wylądować. Po kilku minutach stał już bezpiecznie na ziemi. Nikt nie klaskał, a byłam do tego przyzwyczajona. Wysiadłam z samolotu i zobaczyłam wiele obcych twarzy. Mój wzrok przykuł pewien staruszek, który próbował coś podnieś. Miał siwe włosy i brodę. Ubrany był w hawajską koszule z motywem białych kwiatów. Podbiegłam i podałam mu bransoletkę, którą upuścił.

-Dziękuję- powiedział.

-Daria nie oddalaj się -poprosił Gabriel.

-Do widzenia -podeszłam do ojca Adriena, który stał obok limuzyny. Wsiadłam do środka. Siedziała tam obca mi kobieta. Miała krótkie, czarne włosy przechodzące w czerwień , które były zaczesane na lewą stronę. Jej twarz była poważna, surowa i lekko obojętna.

-Poznaj Nathalie. Jest moją asystentką i będzie ci pomagać -wytłumaczył pan Agreste, a pojazd ruszył. Zaczęłam sobie przypominałam okolice. -Jak ci się tu podoba? - zapytał po chwili.

-Jest ładniej niż zapamiętałam -od razu rozpoznałam budynek przed, którym się zatrzymaliśmy.

-Nathalio zaprowadź ją do pokoju -wskazał na mnie. Weszliśmy do domu. Przedpokój połączony był z jadalnią. Kolorem przewodnim była biel. Gdzieniegdzie zamieszczono zdjęcia Adriena. Asystentka poszła po schodach na piętro, a ja za nią.

To twój pokój, obok Adriena, a na przeciwko wasz wspólny -pokazała palcem na trzy pomieszczenia i mnie opuściła. Otworzyłam drzwi od swojego pokoju. Był bardzo duży i pomalowany na jasny fiolet. Łóżko zaścielono granatowym, mięciutkim kocem. Obok niego stała olbrzymia, biała szafa z lustrem na drzwiach. W środku było pełno nowych ubrań, ale też puste półki. Na jednej ścianie zawieszony był telewizor. Włączyłam go.

-Oto kolejny raz Biedronka i czarny Kot uratowali Paryż -powiedziała reporterka i pojawiło się zdjęcie dwojga nastolatków w kostiumach z maskami na twarzy. Dziewczyna miała ciemne włosy podpadające w niebieski. Związane czerwoną wstążką w dwie kitki. Miała na sobie czerwony kombinezon w czarne kropki. Przez maskę, ( która miała taki sam wzór co strój) było widać tylko duże, turkusowe oczy dziewczyny. W pasie miała przywiązane jojo w dominującym wzorze. Chłopak za to był idealny. Kiedy go zobaczyłam za nie mówiłam. Miał gęste blond włosy, z czarnymi kocimi uszami na głowie. Najbardziej przyciągające były jego piękne, zielone oczy, ukryte również za czarną maską. Jego kombinezon był jak wszystko, czarny. Przypięty pasek przypominał ogon. Na jednym z palców dostrzegłam pierścień. Pochłaniałam wszystkie jego szczegóły, tak jakbym miała zaraz pisać z tego test. Nagle zdjęcie znikło i zaczęła się prognoza pogody.

-Ale cudny -zdołałam wydusić.

-Daria! Ktoś chce cię zobaczyć! -usłyszałam głos pana Agreste, więc zeszłam na dół. W korytarzu stał chłopak w moim wieku. Włosy mu zgęstniały i ściemniały. Urósł, był wyższy ode mnie. Miał na sobie markowe ubrania, najprawdopodobniej zaprojektowane przez jego ojca. Jedyne co się nie zmieniły to jego oczy. Wpatrywał się w mnie z otwartą buzią.

-Hej -powiedziałam niepewnie. Zawahałam się czy go przytulić, ale w końcu tego nie zrobiłam.

-Hej, wyładniałaś. Cieszę się, że w końcu się widzimy -po pewnym czasie udało mu się wydusił z siebie te słowa.

-Ja też się cieszę. Urosłeś...- uśmiechnęłam się.

-Dobrze idźcie się bawić, za chwilę będzie obiad -powiedział Gabriel.

-Bawić? -zaśmialiśmy się. Udaliśmy się do pokoju wspólnego. Był to olbrzymi pokój z zielonymi ścianami. Również znajdował się tu telewizor z konsolą. Regały pękały w szwach od książek, filmów, planszówek, gier elektronicznych i innych przeróżności. Ale najważniejsze, że w pokoju było piętrowe łóżko.

-Jest identyczne jak na twojej działce - w dzieciństwie, na wsi, mieliśmy własny pokój z takim właśnie łóżkiem

-Nieźle to zrobili. Przez ostatnie dwa miesiące przygotowali dwa pokoje na twój przyjazd. Twój już mniej więcej widziałem, ale ten był  również dla mnie niespodzianką. Mój nie potrzebował remontu.

-Pamiętasz jak byliśmy mali i wypuściliśmy Arolda? -przywołałem nasze wspomnienia.

-Jasne. Szukaliśmy go przez tydzień. Szkoda, że sprzedaliśmy działkę.

-Serio? Nie macie już jej? - pokiwał smutno głową.

-Wyprowadziłaś się i nie było już z kim i po co tam jeździć .

-Szkoda, ale przynajmniej wspomnienia zostały -spojrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili spuściłam wzrok. Zarumienił się. Zastała niezręczna cisza. Tykanie zegara roznosiło się echem po domu. 

-To co? -zaczął niepewnie. -Idziemy poznać okolicę?

-Przypomnieć sobie -poprawiłam go.- Tylko jest mały problem, zaraz będzie burza.

-Nie, jest piękna pogoda -powiedział z ironią. Wyszliśmy z domu, ale wróciliśmy, bo zaczęło podać.

-Piękna -szturchnęłam z uśmiechem, chłopaka.

-Może po obiedzie się rozjaśni - powiedziała Nathalie. Spojrzałam za okno. Coś na to nie wyglądało. Usiedliśmy na przeciwnych końcach długiego stołu, na którym leżało mnóstwo jedzenia. Półmiski z ziemniakami, wiele sałatek i wielki kurczak na środku stołu. - Smacznego -wyszła.

-A twoja mama jest w pracy? -przeniosłam krzesło bliżej Adriena.

-Nie... Ona zniknęła.

-Jak to zniknęła?

-Normalnie.

-To u was jest normalne znikanie ludzi?

-Nie, ale pewnego dnia znikła bez śladu.

-Dalej nie rozumiem. Nie szukaliście jej?

-Szukaliśmy. Czasami widzę jak tata błądzi wzrokiem przez szybę, licząc, że ją zobaczy -zastała niezręczna cisza, dokończyliśmy jeść. -To co idziemy?

Miraculum. Your blue eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz