13. Przyjść zapalić świeczkę

458 28 4
                                    

Cała rodzina ubrana na czarno wysiadła z auta i podążyła w kierunku cmentarza. Pierwszy listopada. Święto wszystkich świętych, ale zarazem rocznica śmierci mamy i zniknięcia cioci Aurore. Grób był w Francji, ponieważ tata stwierdził, że mama kochała to miejsce i wolałaby być tutaj pochowana. Jej zielonooka przyjaciółka obiecała odwiedzać i zajmować się grobem. Teraz i ona, miała obok małą tabliczkę, poświęconą jej zaginięciu. Patrzyłam z zaciekawieniem na inne osoby. Dzieci biegały i wyrywały sobie nawzajem znicze, dorośli zatrzymywali się na chwilę modlitwy. Całe zamieszanie by odhaczyć wizytę lub podarować choć chwilę najbliższym. Od dawna tu nie byłam. Co rok bywałam na grobie mojego dziadka, łącząc się myślami z tym miejscem. Wreszcie zdarzyła się okazja by osobiście tu przybyć. Przeniosłam wzrok na miejsce spoczynku matki. Starłam delikatnie liście, znajdujące na nim. Widać było, że ktoś o nie dbał. Ze skupieniem położyłam białe róże -jej ulubione kwiat. Podpaliłam świece i zamilkłam. Całą sobą pragnęłam poświęcić dla niej swój czas. Brakowało mi jej. Wiedziałam, że tata mnie kocha, ale to nie to samo co posiadanie obu rodziców. Czułam też troskę od strony Gabriela, ale na dodatek ta sprawa z panią Agreste. Po moim policzku spłynęła łza. Spojrzałam na przyjaciela. Wiedziałam, że jemu również jest ciężko lub może jeszcze gorzej. Mną przynajmniej zajmował się ojciec. Jego natomiast stał zboku i kątem oka przyglądał się tabliczce. Ludzie wchodzili i wychodzili, a my nadal staliśmy. Wyjęłam chusteczkę i przetarłam mokre powieki. Ostatni raz spojrzałam na marmur i skierowałam się w stronę bramy. Reszta ruszyła za mną. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do taty. Po trzech sygnałach odebrał.

-Halo?- zabrzmiał głos.

-Cześć tato.

-Kochanie, jak tam u ciebie? Fajna nowa klasa?

-Wszystko w porządku. Chciałam cię tylko poinformować, że u mamy wszystko dobrze.

-Rozumiem -spoważniał i zakończyłam rozmowę.

~*~

Weszłam do klasy równo z dzwonkiem. Zostały już tylko dwie godziny do końca dzisiejszego pobytu w szkole. Zajęłam miejsce. Obróciłam się. Dostrzegłam dwie rzeczy. Nieobecność Marinette i smutną Rose. Całą chemię męczyło mnie to drugie, bo niebiesko włosa przyszła w połowie lekcji, tłumacząc, że zablokowała się w toalecie. Kiedyś nie pozwoliłabym sobie nie uważać na tym przedmiocie, ale teraz traciłam do niego sympatię. W końcu zadzwonił długo oczekiwany dzwonek. Tłum pospiesznie opuścił salę. Skierowałam się w stronę strapionej, ale drogę zagrodziła mi spóźnialska.

-Hej -uśmiechnęła się.

-Cześć- odsłoniłam zęby.

-Chciałam cię przeprosić za moje zachowanie. Było nie na miejscu. Nawet jeśli łączyłoby cię coś z Adrienem to nie jest to moja sprawa -musiała zastanawiać się nad tym cały dzień, bo była poddenerwowana.

-Jasne, ale zapewniam cię, że jest tylko moim przyjacielem.

-Wierzę. Mam nadzieję, że dasz mi kolejną szansę.

-Nigdy jej nie straciłaś. Teraz wybacz, ale muszę pogadać z koleżanką- podeszłam do krótkowłosej blondynki. -Coś nie tak? -usiadłam. Jej oczy były zapłakane.

-Oj Daria. Od paru dni ciągle się kłócę z moim chłopakiem -zaszlochała. -Ali jest kochany i opiekuńczy. Nie wiem co się z nim dzieję.

-Nie martw się! Musisz dać mu trochę czasu. Na pewno wszystko się ułoży.

-Daria ma rację -zgodziła się Juleka. -Wszystko będzie dobrze. A teraz -zadzwonił dzwonek -chodźmy na lekcję -przeszliśmy do sali od francuskiego.

Miraculum. Your blue eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz